piątek, 28 grudnia 2012

rozdział 6


Kolejne trzy dni minęły bardzo szybko u boku chłopaków z Big Time Rush. Zaprzyjaźniliśmy się, ale i tak najbliższe relacje miałam z Latynosem. Cały czas, którym dysponowałam spędzałam z chłopakami. To dało mi coś do zrozumienia. Będąc przy Carlosie czułam takie przyjemne ciepło, które nie towarzyszyło mi przy Łukaszu…To było naprawdę miłe uczucie, ale ze względu na mojego chłopaka wolałam o tym nie myśleć. Nie wspomniałam tu o mojej przyjaciółce.  Karolina wyjechała do Babci, w góry. Sama nie wie kiedy wróci. Rozmawiałyśmy ze sobą kilka razy przez telefon. Ani słowa nie wspomniałam o chłopakach. Powód był prosty: Ona ich kochała. Chciałam zrobić jej niespodziankę. Już miałam przed oczami całe to zdarzenie, jak przyjedzie a ja jej przedstawię jej ulubiony zespół.  Ale wracając do rzeczywistości. Chodziłam z moimi wariatami po parku. Chociaż, gdyby głębiej się zastanowić, to oni chodzili. Ja byłam przerzucana z rąk do rąk, co było całkiem wygodne. Szczerze mówiąc, najlepiej było mi na rękach Carlosa. Dla własnego dobra nie będę tego komentować. Coraz bardziej zaczęłam wątpić w moją miłość do Łukasza. Od 4 dni nie dał znaku życia, co nigdy mu się jeszcze nie zdarzało. Zawsze dzwonił codziennie, a teraz nawet nie odbiera i nie odpisuje na sms’y, które mu wysyłam. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo miałam więcej czasu dla Carlosa i reszty, którzy już za dwa dni wyjeżdżają do Los Angeles. Tak czy siak mógłby odpisać.
Chłopcy zastanawiali się nad dzisiejszymi zajęciami. Akurat Carlos zabierał mnie Jamesowi, jak Logan zaproponował wesołe miasteczko.
-Ja nie mam ochoty, idźcie sami.- Powiedziałam równocześnie z Carlosem, po czym spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęlismy śmiechem- To zrobimy tak.-Znowu razem.- My-kolejny raz.- Wy idźcie, a my zostaniemy.-Krzyknęliśmy szybko i-jak się można spodziewać- razem, co wywołało kolejny wybuch śmiechu z naszej strony.
-To może ja powiem, co?- zaczął Logan.- Wy pospacerujecie sobie, albo porobicie co chcecie, a my jedziemy do Wesołego Miasteczka!- Ostatnie słowa wykrzyczał, co wywołało ogólne rozbawienie.
-Okej. Znając was, to się już dzisiaj nie spotkamy, więc do jutra.- Latynos zwrócił się do naszych przyjaciół ,stawiając mnie na ziemi, jednak nadal trzymając w pasie. Wcale mi to nie przeszkadzało.
- Narka.- powiedzieli równocześnie i tyle ich widzieliśmy.
Spacerowaliśmy po parku rozmawiając na rożne tematy i śmiejąc się ze wszystkiego. W pewnym momencie Carlos pociągnął mnie w stronę budki z lodami. Po odebraniu zamówienia ruszyliśmy na pobliską ławkę. Nie zdąrzyliśmy dobrze usiąść, a za nami usłyszałam dobrze znany głos. Odwróciliśmy się.

                                 *Oczami Carlosa*

Odwróciliśmy się. Za nami stał szatyn o-jeśli się nie mylę- niebieskich oczach. Był trochę wyższy ode mnie ,a jego idealną twarz przyozdabiał drwiący uśmieszek.
-Sabina, już masz nowego? Przez kilka dni się nie odzywam, a ty już jesteś z kolejnym?
A może wasza znajomość rozwinęła się bardziej niż myślę? Może już to robiliście? Ohh, Sabina, po niecałych dwóch godzinach znajomości? Nie ładnie…- powiedział, a ja poczułem jak blondynka zaciska swoją dłoń na mojej. Nie powiem, sprawiało mi to przyjemność, ale świadomość tego, że jest zdenerwowana nie pozwoliła mi się uśmiechnąć. Była zdenerwowana, widziałem to po niej, chodź próbowała tego nie okazywać. Co ja mówię? Ona była wręcz wściekła. Lekko ścisnąłem jej dłoń, próbując dodać jej otuchy. Zaczęła mówić próbując robić to cicho i panować nad swoim głosem:
-Po pierwsze: Carlos nie jest moim chłopakiem. Jest najlepszym przyjacielem. Po drugie: no właśnie, nie odzywałeś się. Ba! Ty nawet nie odbierałeś, ani nie odpisywałeś na moje sms’y. On w tym czasie cały czas był ze mną. A po trzecie: Ty chyba sobie żartujesz kretynie?!? -Ostatnie zdanie wykrzyczała. Dobrze, że w parku nie było nikogo oprócz miłego pana z lodami. Szepnąłem do niej ‘’spokojnie’’, muskając przy tym lekko jej ucho. Pomogło. Trochę się opanowała.
-Naprawdę myślisz, że bym żartował? Teraz idziesz ze mną do kina.- Powiedział i zaczął ciągnąć ją w stronę wyjścia. Sabina zaczęła się wyrywać, a ja podążyłem w ich stronę. Nie pozwolę jej tak traktować. Wziąłem jego rękę i wykręciłem do tyłu, przez co chłopak zgiął się w pół.
-Nie usłyszałem słowa ‘’proszę’’.- Syknąłem, a moja przyjaciółka wyszeptała bezgłośnie ‘’ dzięki’’, na co się do niej uśmiechnąłem.- No, już, proszę przeprosić piękną panią , za potraktowanie jej w tak bezczelny sposób.
-No dobra! Przepraszam, ale teraz mnie puść kretynie!- Puściłem go, a on zaczął rozmasowywać obolałe ramię.- Ujmę to w ten sposób: Dzisiaj pójdziemy do kina, dobrze?- Bardziej stwierdził niż zapytał i uśmiechnął się zwycięsko, gdy zobaczył jej uśmiech.

_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam,ale po prostu nie miałam na to wszystko czasu.  Za niedługo dobijecie do 500 wyświetleń!! :D dziękuje ;) rozdział jest beznadziejny,kompletnie nie wiedziałam jak to ująć.  no nic..Następny postaram się napisać jak najszybciej, a teraz bardzo prosze o komentarze :) wpisujcie się też do obserwowanych lub podawajcie mi swojej GG lub TT ,żebym mogła was powiadamiać :D

wtorek, 25 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Dzisiaj niestety nie przychodżę do was z nowym rozdziałem. Są Święta a ja niekoniecznie mam czas.
Wczoraj nie napisałam tutaj życzeń,poniewać nie miałam czasu,ale śpiesze do was dzisiaj xD.
No więc chciałabym życzyć wam Wesołych Świąt,szczęścia,zdrowia,spełnienia marzeń,sukcesów na koncie,spędzenia Świąt w rodzinnej atmosferze, a przede wszystkim spotkania naszych czterech wariatów ^^. Życzę nam spotkania się na ich koncercie(najlepiej w Polsce).

a teraz pochwalcie się co dostaliście :D.


tutaj są moje prezenty:

jakość nie jest za specjalna ,ale tak strasznie się tym jaram *_____* a jaka wygodna ^^.
poza tym dostałam perfum i bluzkę z napisem: beauty girls taking care of our mindy feeling good.Sensations!

Swoją drogą fajnie by było wiedzieć co to znaczy. Google tłumacz wcale mi w tym nie pomaga. Tyle to sama wiedziałam. No nic! czekam na komentarze, naprawdę chcę wiedzieć co dostałyście ;)

rozdział pojawi się ,albo jutro, albo pojutrze. przepraszam :3 jeszcze raz wesołych świąt i do zobaczenia ;)

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 5.


Poleciały pierwsze takty piosenki ‘’Wordwide’’. Przez cały czas jej trwania, Carlos trzymał moją rękę i patrzył głęboko w oczy. Po skończeniu się kawałka, miałam zamiar zejść ze sceny, jednak Latynos mnie zatrzymał, prosząc ,żebym została na jeszcze jedną piosenkę. Zdziwiłam się. Czy on naprawdę chciał , bym siedziała koło niego na scenie, podczas gdy on będzie śpiewał ‘’Cover girl’’? Na nowo usiadłam na krzesełku, a chłopcy zaczęli mówić coś do fanów. Niekoniecznie przysłuchiwałam się ich słowom, ponieważ myślami byłam przy chłopaku, który zawrócił mi w głowie. On jest taki troskliwy i czuję się przy nim tak bardzo bezpiecznie. Myślałabym tak dalej, gdyby nie ręce i ciepły głos Latynosa.
-Proszę, nie opuszczaj mnie, potrzebuję cię!- Spojrzałam na niego jak na idiotę i wydukałam:
-Sorki, zamyśliłam się.
-No co ty? Nie zauważyłem, wiesz?- Odpowiedział z sarkazmem, na co tłum się zaśmiał.
Chwilę potem poleciały nuty jednej z moich ulubionych piosenek chłopaków. Tu było bardzo podobnie, jak za pierwszym razem, tylko teraz Carlos mnie przytulał. Śpiewając swoje solówki wkładał w to całe swoje serce.

Po koncercie Carlos podszedł do mnie, oraz przytulił mnie i pocałował w policzek. Następnie spytał jak się podobało.
-Było fantastycznie. Jednak to nie zmienia faktu, że mam ochotę ci coś zrobić.
-Ale nie powiesz, że nie było fajnie?
-Było rewelacyjnie, dziękuje.- Mocno go przytuliłam.
-Wiedziałem, że tak będzie- Odwzajemnił uścisk i zwrócił się do mojego taty.
-W którym hotelu mamy się zatrzymać?
-Nie zatrzymujecie się w żadnym hotelu! No…chyba, że chcecie.- Zaprotestowałam szybko.
-A gdzie mielibyśmy mieszkać?- Spytał Logan.
-Możecie u nas w domu, prawda tato? –Spojrzałam błagalnie na tatę.
-Pewnie, że tak! Jesteście przyjaciółmi mojej Córeczki.- Powiedział uśmiechnięty tata.
-Ale my nie chcemy się narzucać. Pewnie będziemy wam przeszkadzać, a na pewno macie już jakieś plany.- Zaczął niepewnie Carlos.
-Nie będziecie! A planów nie mam. Nikola wyjechała do babci i nie będę miała co robić. Już wszystko postanowione! Będziecie spać w pokojach gościnnych i…
-…I pozwól, że ja dokończę: I jeden z was będzie spał ze mną, bo mamy tylko trzy pokoje gościnne. No, chyba że który z was postanowi spać ze swoim przyjacielem, co mojemu tacie byłoby zdecydowanie na rękę.- Powiedział tata piskliwym głosikiem, a wszyscy się zaśmiali.
Chwil później zespół powiedział jednocześnie:
-Nie będę spał z żadnym z nich!
-Jak wy się bardzo kochacie-mruknęłam, a wszyscy parsknęli śmiechem.
-No dobra, skoro tak nalegasz, to który z nas będzie spał z tobą?- Zapytał James i śmiesznie poruszył brwiami.
-No nie wiem-Powiedziałam niepewnie i spuściłam głowę. Oczywiście, że wiedziałam, ale przecież im tego nie powiem!
-Wiecie…Ja myślę, że najlepiej ,gdybym to ja z nią spał. Z nam ją najbardziej z was wszystkich.- Szepnął nieśmiało Carlito. Miałam ochotę zacząć piszczeć ze szczęścia, ale opanowałam się i rzekłam:
-Tak, chyba tak będzie najlepiej. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, nie? –Dźgnęłam go w bok, a on pocałował mnie w policzek.- No więc wszystko załatwione. Chodźmy już.

Po kolacji razem z Carlosem udaliśmy się do mojej sypialni, wysłuchując różnych kąśliwych uwag. Latynos zaczął rozglądać się po pokoju.
-Ładnie tu masz.- Uznał.- A najbardziej podobają mi się te plakaty. Co to za przystojniacy?- Zapytał, patrząc na ścianę obwieszoną plakatami BTR. Przez te kilkanaście dni zdążyłam ich trochę nagromadzić.
-A, nikt ważny. Takie tam gwiazdeczki, które widzą co najwyżej czubek swojego nosa.- Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-Ejj!- Obrócił mnie twarzą do siebie i zaczął łaskotać.
-nie, nie…Carlos!...Przestań!...Proszę!...Błagam cię!...Przestań proszę!...-Błagałam go, a o ani myślał przestać. Ja cały czas się cofałam, aż trafiłam na róg mojego łóżka. W końcu potknęłam się i na nie upadłam. Carlos delikatnie na mnie usiadł i nie przerywał czynności. W końcu- dzięki Bogu- Chłopakowi się znudziło, a ja próbowałam opanować rozszalałe serce. Przy okazji wmawiałam sobie, że to tylko przez gilgotki…Czy mi się to udało? Sama nie wiem…Po ubraniu się w piżamy (mając na myśli mnie, bo Latynos spał w bokserkach) położyliśmy się spać wtuleni w siebie.
_________________________________________________________________________________

I jest! Przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale nie miałam czasu. Mam już 5 obserwatorów ^^. Nawet nie wiecie jak się cieszę! Haha, te wasze komentarze o tym , żeby Sabina zerwała z Łukaszem...Nie ma tak łatwo :) Wszystkiego dowiecie się czytając kolejne rozdziały. Na przedstawieniu była genialna atmosfera :) dziekuję za podtrzymywanie mnie na duchu :) Serdecznie zapraszam do komentowania i wpisywania się do obserwujących. Kocham was ^^ (Kolejny rozdział pojawi się do trzech dni-To nie zależy ode mnie )

czwartek, 20 grudnia 2012

rozdział 4


 Koncert zaczynali piosenką ‘elevate’. Po około godzinie nadszedł czas na moje dwie ulubione piosenki. Chłopcy zaczęli szukać dziewczyn wśród publiczności, które weszłyby z nimi na scenę i do których mogliby zaśpiewać. Zdziwił mnie fakt, że Carlito nawet nie spojrzał w stronę publiczności. Chłopak zaczął podchodzić do wyjścia za kulisy, przy którym stałam. ‘’To niemożliwe!’’ przeszło mi przez myśl, gdy w pewnym sensie domyśliłam się co on zamierza zrobić.
-Mogę panią prosić?- Zapytał z szelmowskim uśmiechem ,opierając się o jakąś rurę. Ja pokiwałam głową na ‘’nie’’
-Czemu?- Zapytał smutno.- Wstydzisz się mnie?- Czemu on wie jak mnie podejść? Wie, że jeżeli powie coś takiego, to ja mu nie będę umiała odmówić i perfidnie to wykorzystuje!
-Nie! To nie tak! Ja po prostu denerwuje się nawet, jak mam się pokazać w szkole, na scenie, a co dopiero tu, przed tyloma tysiącami ludzi! I jak mogłabym się ciebie wstydzić?! To przecież zaszczyt przyjaźnić się z tobą. Co nie zmienia faktu, że tam nie wyjdę!
Carlos uśmiechnął się chytrze i wyszeptał ‘’Jeszcze zobaczymy’’. Zaraz po tym wszedł na scenę, a ja nie zastanawiałam się nad sensem jego słów. Nadal tam stałam ,co było w pewnym sensie błędem, ponieważ chłopak wziął do ręki mikrofon i zaczął mówić:
-Dziś na scenę chciałbym wziąć moją przyjaciółkę- Sabinę, lecz ona wstydzi się do nas wyjść. Może ją zachęcicie?
Ludzie zabrani na widowni zaczęli klaskać i wykrzykiwać moje imię, a ja stałam osłupiała.
Miałam ochotę go udusić, albo zamordować…Ale kto by wnikał? Pewnie nikt by nie zauważył. A gdyby tak zakopać go w moim ogrodzie? Albo oprawić w ramkę! Tak! Sabina, jesteś genialna!…Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego przyjaciela:
-No, Sabi, zapraszamy na scenę!- Zachęcał, a ja niepewnie weszłam na scenę i pomachałam do ludzi, którzy zaczęli piszczeć. To było... dziwne…
Chłopak podszedł do mnie, przytulił i powiedział:
-dziękuje.- Ja przytuliłam go mocniej i wyszeptałam.
-Lepiej pożegnaj się z fanami, bo po tym co teraz zrobiłeś nie zajdziesz za daleko żywy.-Na moje słowa się zaśmiał i powiedział do zgromadzonego tłumu:
-Kto mnie obroni? A najlepiej przenocuje? Bo jak ktoś tego nie zrobi, to możemy się już więcej nie spotkać… Ona mi grozi!- Wypiszczał, a ja uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Latynos przybrał poważny ton.- Na serio ludzie, ona jest straszna.
-Ejj!- Powiedziałam i zdzieliłam go po głowie.- Ja ci zaraz mogę pokazać jaka straszna jestem!- Ludzie na widowni się zaśmiali.
-Ojj no, nie gniewaj się.- Objął mnie ramieniem, a ja się szeroko uśmiechnęłam, gdy dał mi słodkiego buziaka w policzek. Pokazałam mu język, na co on –ruszając brwiami- rzekł:
-Ktoś ci go kiedyś odgryzie, zobaczysz.- ja go szybko schowałam, na co tłum znowu zareagował śmiechem.- Dobra, nie przedłużamy i zaczynamy!
 Chwilę po jego słowach poleciały pierwsze takty piosenki.
_________________________________________________________________________________
Cześć :D Bardzo was przepraszam ,że taki krótki,ale obiacałam dzisiaj rozdział , a ja dotrzymuje obietnic... nie mogę napisać więcej , poniewać muszę iść spać...jutro mam swój pierwszy występ przed dużą publicznościa i stresuję się jak cholera!!  nie funkconuje dzisiaj normalnie ,więc przepraszam za ten rozdział...poza tym pozdrawiam Daniela ,który bardzo mozliwe ,że to czyta xD co do komentarza Angie Vampir : dla mnie też jest to dziwne, ale musiałam to napisać :) Gdyby nie to ,to musiałabym ominąć kilka wydarzeń i kwestii :) a tak ogólnie to nie jestem jeszcze do końca pewna ,czy będą razem (Sabi ma chłopaka xD )przepraszam ,że się tak rozpisałam! ale musze gdzieś wyładować swoje emocje i stres! prosze o komentarze ^^ i powtarzam ,że jeśli ktoś chce być informowany o rozdziałach to niech napisze :D jutro rozdział się chyba nie pojawi,bo to przedstawienie i potem urodziny brata...zobaczę czy będę miała czas :) jeszcze raz prosze o komentarze i do następnej notki ^^

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 3


-Dziękuje…Jeszcze nikt nie powiedział do mnie tylu miłych słów-Wyszeptał po chwili milczenia i odsunął ode mnie.
-To ja dziękuje. Gdyby nie ty, to nie wiem co by się teraz ze mną działo.-On tylko się uśmiechnął i powiedział:
-Czyli w pewnym sensie jesteśmy kwita.-odwzajemniłam uśmiech, a on dopowiedział poważnie.-Ale nie myśl sobie, że się mnie tak łatwo pozbędziesz. Oj co to, to nie.
-No właśnie, bo ty wcale nie jesteś żadną znaną osobą i nie jeździsz w trasy koncertowe, ani nie nagrywasz serialu w Los Angeles. Nie grasz też koncertów na całym świecie.-Z nutką ironii w głosie dopowiedziałam swoje trzy grosze.
-A ty wcale nie jesteś moją przyjaciółką, którą będę brał na te trasy i koncerty ze sobą.
Ja otworzyłam szeroko oczy i z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy zapytałam:
-Serio?!?
Chłopak zaśmiał się i powiedział:
-No jasne! Jeśli tylko chcesz. Oczywiście do niczego cię nie będę zmuszać. Wiesz, każdy z chłopaków może brać ze sobą wszędzie jedną osobę. W moim przypadku będzie to moja najlepsza przyjaciółka.
-Dzięki! Dzięki! Dzięki! Dzięki!- Zaczęłam skakać ze szczęścia, a Carlos się ze mnie śmiał. W pewnym momencie stanęłam jak wryta i szybko spytałam Carlosa:
-Która jest godzina?!- On najwyraźniej załapał o co mi chodzi, bo z przerażoną miną zaczął szukać telefonu w kieszeniach.
-Chyba musiał mi upaść, jak biłem się z tym gościem, a ty masz swój?- Jak na zawołanie mój telefon zaczął wygrywać piosenkę ‘’Epic’’, której wykonawcą jest BTR. Carlos tylko szeroko się uśmiechnął, a ja odebrałam.
J: Cześć tato!
T: Kotek, gdzie jesteś? Widziałaś może Carlosa? To ten Latynos z boysbandu, który będzie dzisiaj u nas występował. Gdzieś nam zniknął, a za 10 minut wychodzą na scenę.
J: Tak, jest ze mną, za chwilę go przyprowadzę.
T: To co wy razem robicie?
Już miałam opowiedzieć w skrócie, co się stało, gdy Carlos zabrał mi telefon i powiedział do słuchawki:
C: Zgubiłem się proszę pana i jak tak chodziłem szukając wyjścia, wpadłem na Sabinę, która powiedziała, że mnie odprowadzi pod scenę. Do zobaczenia.
Gdy wyłączył się i oddał mi telefon, posłałam mu pytające spojrzenie. On widząc, że nie wiem czemu skłamał, pośpieszył z wyjaśnieniami.
-Powiedziałem tak, żebyś nie musiała mówić co cię spotkało. Trudno ci będzie o tym opowiadać, a równie dobrze mogło być tak jak powiedziałem, bo ja naprawdę mam tendencje do gubienia się.
-Dzięki, masz rację i jak to? Często się gubisz?- Spytałam kierując się w stronę drzwi.
-Tak. Zgubiłem się już w domu Logana, Tourbusie, kilku miastach…no… Kilkunastu. No i w sklepach. Ogólnie często się gubię.
-Aha.-Powiedziałam próbując się nie zaśmiać, ale nie do końca mi do wyszło. Carlos kolejny raz dzisiejszego dnia uśmiechnął się pod nosem.
W drodze za kulisy rozmawialiśmy o wielu rzeczach: od zainteresowań, poprzez przyjaciół, na miłości kończąc. 
Jak doszliśmy za kulisy, przyjaciele Latynosa doskoczyli do niego i pytając, co robił, czy nic mu nie jest, kim jestem, czemu nie dał znać ,czy jak się spotkaliśmy przekrzykując siebie nawzajem.
-Spokojnie!- Krzyknął Carlos i zaczął wyjaśniać.-Nic mi nie jest, po prostu zgubiłem się w tych wszystkich korytarzach i spotkałem Sabinę, która mi pomogła, Właśnie-Tu zwrócił się do mnie.- Sabi, to są właśnie Kendall, Logan i James.-Wymienił ich w kolejności w jakiej stali.-Ludzie, to jest moja przyjaciółka-Sabina.
-Ejj! Już przyjaciółka? My tu się martwimy, od zmysłów odchodzimy, a ty zawierasz nowe znajomości? A tak w ogóle to Logan jestem –Powiedział szatyn i uśmiechnął się do mnie.
-Sabina.-Odpowiedziałam słysząc, jak Carlos mówi do siebie ‘’to mu się zrymowało’’. Dźgnęłam go tylko w bok i podałam rękę Loganowi.
-Carlos, czy ty wszędzie musisz się gubić?- Spytał James.
-No taak.- Odpowiedział Latynos, a my się zaśmialiśmy.
-I tak najlepsze było jak się zgubił w sklepie w Londynie. Godzinę go szukaliśmy.-Kendall parsknął śmiechem.
-Szukałem mleka!- Bronił się Latynos.
-Szkoda, że to był sklep z ciuchami.-Pogrążał go blondyn.
Kłóciliby się tak przez jaki czas gdyby nie jakiś mężczyzna krzyczący, że za chwilę wchodzą.
-Powodzenia!- Krzyknęłam jeszcze, a Carlos pocałował mnie w policzek i wybiegł za chłopakami na scenę.


__________________________________________________________________________________
Rany ludzie..Wiecie ,że was kocham ,prawda? 7 komentarzy? Dziękuje! Co do rozdziału...Nie wypowiem się .przepraszam ,że tak późno, ale wcześniej nie miałam czasu :) No to nic...Prosze o komentarze ,mam nadzieje ,że utrzymacie się przy takiej liczbie :) Jeżeli ktoś chce być informowany,to niech napisze w komentarzu :) Najlepiej ,jakby podał swoje gg albo TT :) Do następnego, który pojawi najprawdopodobniej jutro :)

wtorek, 18 grudnia 2012

rozdział 2.


-Siadaj na krzesło ,twoja twarz będzie wyglądać normalnie, co nie znaczy, że nie będzie boleć.-powiedziałam i usiadłam naprzeciwko chłopaka z apteczką i przeróżnymi kosmetykami ,które miały zakryć wszystko, co mogłoby zdradzić, to ,co działo się przed chwilą na korytarzu.-A tak właściwie to co tu robiłeś?
-Szczerze? To troszkę się zgubiłem w tych wszystkich korytarzach.-zaśmiał się,a jego dźwięczny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu.-A potem usłyszałem twoje wołanie o pomoc,więc szybko podążyłem  w tamtym kierunku i zobaczyłem…Sama wiesz co…-Skrzywił się, gdy wacikiem nasączonym wodą utlenioną omywałam jego łuk brwiowy.
-A tak w ogóle ,to jestem Carlos.-Uśmiechnął się szeroko, co sprawiło mu ból i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Sabina.- uścisnęłam ją i uśmiechnęłam się.-I jak tak teraz rozmawiamy, to dziękuje.-Powiedziałam patrząc w jego oczy.
-ochh! Nie ma za co! Każdy na moim miejscu postąpiłby tak samo.-Odparł beztrosko, a ja uśmiechnęłam się do siebie, widząc jego śliczny uśmiech.
-Ale nie każdy biłby się, ryzykując własne zdrowie i urodę dla dziewczyny, której wcale nie zna. Równie dobrze mogłeś wcale nie zareagować i dalej szukać wyjścia. Swoją drogą ,to wcale nie jest takim prostym zadaniem…-Zamyśliłam się, a Carlos parsknął śmiechem.-Pff…to nie zmienia faktu, że to ty się zgubiłeś.-odparłam , akcentując wyraz ‘’ty’’.
-No, niby tak, ale nie powiesz, że sama  nigdy się tu nie zgubiłaś-Powiedział pokazując mi język.
-A żeby to było raz.-Po tych słowach oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Opowiedz mi coś o sobie.-spojrzał na mnie po chwili.
-Co mam ci opowiedzieć?- Spytałam.
-No, najlepiej to wszystko.-Słodko się uśmiechnął.
-Ale problem w tym ,że ja nie umiem opowiadać o sobie. Nigdy nie wiem co powiedzieć.
-To może ja będę zadawać ci pytania, a ty będziesz na nie odpowiadać? -Zaproponował.
-Jasne, to dobry pomysł.- Przyznałam, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-To może zacznijmy od tego: Co lubisz robić w wolnym czasie?- Spojrzał na mnie zaciekawiony.
Zamyśliłam się. Co ja tak właściwie robiłam w wolnym czasie? Faktycznie było tego bardzo dużo, ale czy on chce wiedzieć o wszystkim? Może wymaga jakiejś prostej i zwięzłej odpowiedzi, a ja mu zdam sprawozdanie? Nie chciałabym się tak wygłupić, więc zaczęłam powoli:
-rysuje, gram na gitarze lub pianinie…-nie dokończyłam ,bo chłopak mi przerwał.
-Umiesz grać na gitarze i pianinie?! Wow! Ja umiem tylko na perkusji.
-Serio? Zawsze chciałam się nauczyć na niej grać. A co do pytania…To jeszcze jeżdże na rowerze, deskorolce…-Co on ma z tym przerywaniem moich wypowiedzi?
-Deskorolce? Dziewczyno, ty mnie coraz bardziej zadziwiasz!
-Hahah ,to miło. I jeszcze pływam, oraz surfuje po Internecie w poszukiwaniu nowych gwiazd dla taty…To chyba tyle.
-No więc nawiązując do twojej wypowiedzi: Musisz mi pokazać swoje rysunki, co do perkusji, to jak kiedyś jeszcze się spotkamy, co jest pewne, bo ja nie dam ci tak szybko o mnie zapomnieć, to nauczę cię grać.Poza tym musisz mi pokazać co potrafisz na desce i o co chodzi z tymi gwiazdami? Może spytam tak: Czym zajmują się twoi rodzice?
-Moja mama jest modelką, a tata producentem muzycznym. Ta scena i te wszystkie korytarze należą do niego.
-Pan Kwiatkowski jest twoim ojcem?!? Dziewczyno ,ale ty mnie zadziwiasz!- Spojrzał na mnie zszokowany.-To znaczy , że to głównie ty zapraszasz gwiazdy na występy?
-Tak, mój tata tylko podpisuje potrzebne dokumenty. Ja praktycznie tutaj pracuję, ponieważ muszę szukać tych wszystkich piosenkarzy, piosenkarek, zespołów. Nie narzekam ,bo naprawdę lubię to robić. Ta świadomość ,że to wszystko zależy ode mnie. To miłe.
-To znaczy, że gdyby nie ty to nas by tu nie było?
-Tata prędzej czy później wpadłby na wasze piosenki i pewnie sam by was tutaj sprowadził. Macie wielki talent… Już, gotowe.-Powiedziałam, gdy skoczyłam ‘naprawiać’ jego twarz.
-Dziękuje.-Wyszeptał i mocno mnie przytulił. Bez zastanowienia odwzajemniłam uścisk.
-Za co?- Spytałam nadal szeptając.
-Za wszystko-odsunął się trochę i spojrzał mi głęboko w oczy.-Za to , że poleciłaś nas swojemu tacie, że naprawiłaś mi twarz ,jakkolwiek to brzmi. Doskonale wiesz, o co mi chodzi.Za to, że w ogóle ze mną rozmawiasz i w dodatku jesteś miła…Tak autentycznie, bo wiesz…Moimi jedynymi przyjaciółmi są chłopaki z zespołu, a inni ludzie, albo wcale nie zwracają na mnie uwagi, albo są niemili. Czasem też są mili tylko dlatego ,żeby poznać Jamesa, Logana, Kendalla, lub inną znaną osobę ,do której mam numer lub dostęp… Dziewczyny też niekoniecznie się mną interesują. Ostatnią miałem w wieku trzynastu lat. Teraz mam dwadzieścia jeden. Po tym jak stałem się rozpoznawalny wszyscy oprócz rodziców, braci i chłopaków się ode mnie odwrócili. Co jest ze mną nie tak?- Ostatnie zdanie wyszeptał. Widziałam jak trudno mu było o tym mówić. Było widać wręcz, że chce mu się płakać, ale nie chce się rozklejać przy mnie. To była kolejna rzecz, którą mi imponował. Mogłabym zrobić listę takich rzeczy…
-wszystko jest z tobą w porządku. Jesteś przystojny, miły, odważny, zabawny i masz jeszcze dużo pozytywnych cech, ale jesteś też utalentowany i sławny. I to to odstrasza ludzi od ciebie, ponieważ wierzą w to, co piszą w gazetach, a tam prawie nic nie jest prawdą. Większość z nich ci zazdrości,bo ty osiągnąłeś sukces, na co oni nie mają najmniejszych szans. Poza tym dobrze wiesz, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie cię krytykował, na każdym kroku. Nie masz na to wpływu, ale musisz pamiętać o swoich fanach, bo ich jest naprawdę dużo. Wystarczy, że wyjdziesz teraz na scenę i co tam widzisz? Tysiące ludzi, którzy czekają, aż wyjdziesz do nich i im coś zaśpiewasz. Tysiące dziewczyn marzy o tym, żeby cię dotknąć, żeby dostać twój autograf, czy żebyś po prostu się do nich uśmiechnął. Jesteś ideałem chłopaka i musisz to zrozumieć…-Cały czas patrzyłam mu w oczy, które lekko się zaszkliły. Bez słowa przybliżył się do mnie i mocno przytulił. Znowu nie zastanawiając się odwzajemniłam uścisk i poczułam się tak bezpiecznie, jak nie czułam się jeszcze przy nikim innym. Poczułam, że on zawsze mi pomoże, że zawsze będę mogła do niego przyjść i się wypłakać, ale też bawić jak z nikim innym. Poczułam po prostu, że mam prawdziwego przyjaciela, który nigdy mnie nie zostawi…


___________________________________________________________________________________
Witam ponownie :) dziękuje za 4 komentarze :D to naprawde miłe ... to co ,że tak właściwie to ja je wyprosiłam xD poza tym jest już 100 wyświetleń bloga ! :D Strasznie się ciesze :) ale co do rozdziału,jakiś taki jest...dziwny.nie wiem jak to ująć ,ale mam nadzieje ,że skomentujecie i powiecie co o nim sądzicie :)
 No to do następnego ,który pojawi się najprawdopodobniej jutro. Jeszcze raz zapraszam do komentowania.

niedziela, 16 grudnia 2012

rozdział 1 .


Z pięknego snu wybudził mnie budzik.Z zamiarem ponownego pójścia spać szukałam po omacku przycisku,który wyłączyłby to cholerne urządzenie.  Miałam na nowo udać się do krainy Morfeusza, ale pewien fakt nie pozwolił mi na to. ''Zakończenie roku!'' pomyślałam tylko i jak oparzona wybiegłam z łózka kierując się do łazienki.Po odświeżeniu i ubraniu się, zeszłam na dół gdzie czekała na mnie wiecznie uśmiechnięta mama.Przywitałam się z nią uśmiechem i podążyłam w kierunku kuchni.Nucąc piosenki BTR. Swoją drogą to właśnie ten zespół będzie występować dzisiaj na  Wielkiej Scenie u mojego taty. Nie chwaląc się,wszystkie gwiazdy ,które tam występowały,zdobywały wielką sławę.To ja powiedziałam Tacie o Big Time Rush.Trafiłam na nich w Internecie i od razu pognałam do taty.Ale tak wracając do rzeczywistości.Wyszłam z domu i od razu weszłam na moją kochaną deskorolkę.Po około 5 minutach byłam pod szkołą.Przywitałam się z moją przyjaciółką Karoliną i chłopakiem Łukaszem.Byłam z nim od roku i bardzo dobrze nam się układało,chodź czasami mógł nie odzywać się do tygodnia.Weszliśmy do szkoły i po przemowie dyrektorki ,oraz długich pożegnaniach,udałam się do domu,gdzie zaczęłam przygotowywać się do koncertu.Po kilku godzinach już stałam koło sceny,gdzie zaczęli zbierać się ludzie.Chłopcy przyjadą za kwadrans , a za 45 minut będzie koncert,więc postanowiłam w tym czasie udać się do mojej garderoby. Ruszyłam licznymi korytarzami,w których łatwo da się zgubić,co się zresztą nie raz zdarzało mi i gwiazdom tu występującym oraz ich ekipom.Już prawie byłam u celu,gdy zaczepił mnie jakiś gościu w kapturze i z okularami.Miałam się go spytać co tu robi,lecz on w jednej chwili przycisnął mnie do ściany i zaczął całować. Zaskoczona próbowałam się wyrwać,ale ten człowiek był za silny.
-Nie krzycz i nie szarp się,a nie będzie bolało.-syknął i zaczął zdejmować mi bluzkę.Gdy to zrobił,ja wykorzystując okazję zaczęłam głośno wzywać pomocy.
-Ostrzegałem!-Wycedził,zakrył mi usta ręką i zamachnął się,zaciskając dłoń w pięść.
Przygotowując się na mocne uderzenie zamknęłam oczy i czekałam,bo co innego mogłam zrobić,gdy byłam przyciśnięta do ściany? No właśnie , nic. Czekałam na cios, ale gdy nie nadszedł ,a ponadto poczułam, że zakapturzony napastnik mnie puszcza , otworzyłam lekko oczy ,w których już zdążyły zebrać się łzy.To co zobaczyłam zmusiło mnie do otwarcia ich na nienaturalną szerokość. Otóż, przystojny Latynos z boysbandu ,który ma za pół godziny wystąpić u nas, na scenie bił się z człowiekiem,który mnie zaatakował!
Chciałam to przerwać , bo bałam się o …tak właściwie to nie pamiętam jego imienia.No więc bałam się o niego,ale co ja jedna mogę zrobić? Właśnie dlatego wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Huga-mojego ochroniarza , a zarazem zaufanego przyjaciela i czekałam, aż odbierze.
-Sabi, stało się coś? -usłyszałam jego zatroskany głos.
-Tak! Jakiś facet na mnie napadł przy mojej garderobie. Przyjdź tu szybko,ale od razu mówie ,że mnie tu nie zastaniesz. Zajmij się nim ,a później wszystko ci wytłumacze.-powiedziałam na jednym wydechu i rozłączyłam się nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.Zdawałam sobie sprawę, że Latynos musi dobrze wyglądać na koncercie.więc próbowałam ich rozdzielić. Widząc to,młodszy z nich ostatni raz uderzył starszego i odwrócił się w moją stronę, wycierając twarz,na której było dość dużo krwi. Podał mi moją bluzkę i spytał troskliwie:
-Nic ci nie jest?
-Mi nic, ale ty nie wyglądasz najlepiej.-Wyszeptałam, zakładając bluzkę, nadal będąc w szoku- Chodź za mną, trzeba coś z tym zrobić…
Chłopak lekko się do mnie uśmiechnął i podążył za mną. Weszłam do swojej garderoby,gdzie w normalnym świetle obrażenia wyglądały jeszcze poważniej i przeraziłam się.chłopak miał rozwalony łuk brwiowy i wargę,która lekko napuchnęła. Oko zaczęło siwieć, a na policzkach były liczne zadrapania. Moja mina musiała zabawnie wyglądać,ponieważ Latynos parsknął śmiechem. Ten ruch nie okazał się jednak dobrym pomysłem,ponieważ od razu skrzywił się z bólu.
_________________________________________________________________________________

Wiem,że rozdział do najdłuższych nie należy , ale chciałam dodać go jak najszybciej. :) I jak się podoba ? Bardzo proszę o komentarze , ponieważ nie wiem czy mam kontynuować pisanie,czy lepiej sobie odpuścić . No to co ? Proszę o szczere komentarze i do zobaczenia w następnym rozdziale ,który pojawi się niedługo :) Sabina :*

Bohaterowie

 




                                                   Sabina Kwiatkowska
                                                   19 lat.      
      Jest bardzo utalentowana.Jej mama jest modelką ,a tata producentem  muzycznym. Mieszka w Polsce, gdzie znajduje się Wielka Scena * , której  właścicielem jest jej ojciec.na początku opowiadania ma chłopaka- Łukasza. Jej brat-Szymon-jest piłkarzem i mieszka w LA przez co rzadko się widują.

                                                  Carlos Pena Jr.
                                                  21 lat.
           Członek boysbandu o nazwie Big Time Rush. Wraz ze swoimi trzema  przyjaciółmi nagrywają serial i koncertują na całym świecie. Nieśmiały,ale jak dojdzie co do czego to odważny i romantyczny.
                                                                                           
                                                      Karolina Mazurkiewicz
                                                      19 lat
           Najlepsza przyjaciółka Sabiny. Wrażliwa dziewczyna,która jest fanką    BTR. Mieszka w Polsce.
                                         Julia Kowalska
                                         19 lat.
        Przyjaźniła się z Sabiną ,jak obydwie miały 15 lat.Później musiała wyjechać do   Los Angeles i straciły kontakt.Myślą ,że już nigdy się nie spotkają,jednak los ma co do nich inne plany.

                                          Emma Stuszyńska
                                          18 lat.
                                          Bardzo zwariowana  osoba. Dziewczyna Jamesa. Od urodzenia mieszka w Los   Angeles i ślicznie śpiewa , jednak nie rozwija się w tym kierunku. Jej tata jest  Polakiem i często jeżdzi do swojego ojczystego kraju,jednak Emma nie miała  okazji mu towarzyszyć.



                                             
                                                     Kendall Schmidt
                                                     20 lat.
                                                     Kolejny członek zespołu BTR. Nie ma Dziewczyny.
                                                          
Logan Henderson
21 lat.
     Razem z przyjaciółmi tworzy zespół podany wyżej. chciałby mieć  dziewczyną,która będzie jego fanką. Ma Polskie korzenie.

James Maslow
 2o lat.
                                                 Ostatni członek zespołu BTR. Ma dziewczynę ,którą kocha ponad życie i pieska-Foxa-dla którego zrobi wszystko.
                                          Łukasz Saniecki
                                          20  lat.    
                                          Chłopak Sabiny, który myśli,że z powodu tego,że jest ładny może mieć każdą.                                              przysporzy naszym bohaterom troche problemów,ale o tym przekonacie się                                                 czytając opowiadanie .



     pozostali:
   Szymon Kwiatkowski-Znany i szanowany piłkarz.Brat Sabiny. Ma z nią bardzo                                            dobre relacje ,chociaż rzadko się widują .
      Sylwia i Grzegorz Kwiatkowscy -Rodzice Sabiny.Dziewczyna ma z nimi dobry                                            kontakt chodź rzadko bywają w domu z powodu swoich zawodów.
     Dominik Pawlak- Były Karoliny. Materialista.




  Pozostałych bohaterów będę dopisywać w trakcie opowiadania. Bardzo dziękuje Emmie ,która bardzo mi pomogła. jeśli możecie to skomentujcie i powiedzcie co o tym myślicie.Czy jest sens kontynuowania. pierwszy rozdział powinien pojawić się dzisiaj,lub jutro   Sabina ^^

Witam !

 Cześć :) Z tej strony Sabina  i zdecydowałam,że będę tutaj pisać opowiadanie. Nie jestem jakoś specjalnie rozeznana w tym temacie,więc z góry przepraszam za wszystkie problemy.mam nadzieje ,że jak już cokolwiek się na tym blogu pojawi,to ktokolwiek będzie to czytał ^^.