czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 26


                                       *Sabi*

-No ile można czekać?! Ubierasz się dłużej niż reszta razem wzięta!- Lamentowałam stojąc przed drzwiami łazienki. Natychmiast odpowiedział mi głos przyjaciela.
-A ty marudzisz gorzej niż baba w ciąży.
-Skąd wiesz, że nie jestem w ciąży?
W tej chwili chłopak wyszedł z łazienki.
-Wiedziałbym o tym.- Dziwnie poruszał brwiami.
-Skąd?- Przekręciłam oczami.
-Ojciec wie takie rzeczy.- James objął mnie ramieniem, a ja się zaśmiałam.
-Skąd wiesz, że cię nie zdradzam?
-Chcesz mi coś powiedzieć?
-Może..
-Jak mogłaś?! Ja tak cię kochałem!- Szeroko otworzył oczy. Jedyne, na co było mnie stać, to pokręcenie głową z dezaprobatą
-Jesteś idiotą, zdajesz sobie z tego sprawę?
-No pewnie. Zawsze.- Zaśmiał się- Pośpiesz się, mała. I ja Ciebie też.
Zdążył wejść do pokoju przed nadlatującą bluzką. Podniosłam część swojej garderoby i weszłam do łazienki. Mieliśmy zamiar iść do parku. Była śliczna pogoda, więc założyłam na siebie tylko fioletową, zwiewną sukienkę. Poczesałam się, przejechałam błyszczykiem po ustach i praktycznie byłam gotowa. I kto mówi, że dziewczyny spędzają w łazience więcej czasu niż chłopaki?

Po chwili, gdy już wszyscy zebrali się gotowi na dole, wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę parku. Droga minęła nam szybko. James szedł z Emmą, za nimi Carlos z Reach, a na końcu Ja, Logan, Karola i Kendall. Byli wszyscy. Zapowiadał się dość ciekawy dzień. Rozejrzałam się po parku, a mój wzrok padł na fontannę. Uśmiechnęłam się wspominając ostatnią wyprawę do tego miejsca. Julię, jej psa i kąpiel w fontannie. Spojrzałam na Carlosa, który rozkładał koc i wybrałam numer do nowopoznanej dziewczyny.  Usłyszałam sygnał połączenia, a po chwili głos Julii:
-Taak?
-Cześć, z tej strony Sabina, ostatnio wpadłyśmy na siebie w parku.
Usłyszałam jej śmiech. To znaczy, że mnie zapamiętała?
-Cześć. W jakiej sprawie dzwonisz?
-Jestem z przyjaciółmi w parku i tak pomyślałam, że może masz ochotę przyjść?
-Pewnie. Ale nie będę przeszkadzać?
-Pewnie, że nie. Czekamy na ciebie.- Usłyszałam dźwięk przerywanego połączenia i włożyłam telefon do kieszeni. Dosiadłam się do Kendalla i omiotłam park spojrzeniem.
-Do kogo dzwoniłaś?- Spojrzałam na niego. Przyglądał mi się z zainteresowaniem.
-Do takiej.. Koleżanki. Wpadłam na nią w parku i dzisiaj tak postanowiłam po nią zadzwonić.
- Opowiadałaś.  Ładna?- Poruszał brwiami. Zaśmiałam się.
-Sam oceń. Właśnie tu idzie.- Chłopak odwrócił się w jej stronę, po czym spojrzał na mnie i się wyszczerzył. Pokręciłam tylko głową z dezaprobatą. Dziewczyna doszła do nas i posłała mi uśmiech.
-Julia, poznaj proszę Kendalla, jednego z moich przyjaciół. Kendall, To jest właśnie Julia.- Podali sobie ręce, a dziewczyna przysiadła się do nas. Zagłębili się w rozmowie. Praktycznie nie zwracali na mnie uwagi. Poczułam się trochę niepotrzebna. Wstałam i skierowałam się w stronę Jamesa, Emmy, Carlosa i Reachel, którzy odbijali piłką.
-Pozwolicie, że się przyłącze?
-Jeszcze pytasz? Stawaj.- Reach zrobiła mi miejsce między nią, a Latynosem. Stanęłam między nimi posyłając dziewczynie uśmiech i ponownie dopadły mnie wyrzuty sumienia.
-Kim jest ta dziewczyna, z którą rozmawia Kendall?- James patrzył w stronę koca z rosnącym zainteresowaniem.
-To Julia. Ostatnio na nią wpadłam, a dzisiaj zadzwoniłam. Zupełnie mnie olali.- Przekręciłam oczami.
- Chyba będziesz musiała zapraszać ją częściej.- Emma się wyszczerzyła i rzuciła we mnie piłką. Zwinnie ją złapałam.
-Z chęcią.- Poruszałam brwiami i odrzuciłam. Starałam się nie zwracać uwagi na Carlosa. Jak na razie chyba mi się to udawało.-A gdzie podziali się Logan i Karola?
-Poszli się przejść. Coś mnie ominęło?- Posłałam Jamesowi proszące spojrzenie. Miałam nadzieję, że się domyśli i odpowie Carlosowi. Moje modły zostały wysłuchane.
-No.. trochę. Wiesz, że zostałem ojcem? Sabina jest w ciąży.- Wyszczerzył się i objął mnie ramieniem.
-A weź się ode mnie, zboczeńcu!- Wyswobodziłam się z jego objęcia ze śmiechem.- Em, mogłabyś wziąć ode mnie swojego chłopaka?
Długowłosy tylko się zaśmiał i wrócił na swoje poprzednie miejsce przy okazji całując Emmę w czoło.
Czułam na sobie jego wzrok. Po prostu go czułam. Ja osobiście nie miałam zamiaru na niego spojrzeć.
Zaczęliśmy odbijać. Śmiechu było co nie miara. Co chwilę wpadałam na osoby stojące po moich bokach. Reakcje było różne, ze względu na to, koło kogo stałam.
Ponownie wpadłam na Reach. Kolejny wybuch śmiechu. Kolejne spojrzenie Carlosa. Kolejne ignorowanie go.  On nie zepsuje mi tego dnia.
Ani się nie obejrzałam, a zaczęło się ściemniać. Postanowiliśmy wracać. Pożegnaliśmy się z Julią i ruszyliśmy w stronę domu. Po drodze Carlos i Reach od nas odłączyli idąc w stronę domu dziewczyny.  Postanowiłam następnego dnia wypytać Kendalla o wrażenia z dzisiejszego dnia. Musiało tam być ciekawie.

_____________________________________________________________________
Witajcie wszyscy! Co tam u was? Ja tak trochę podłamałam się po wczorajszym tweecie Carlosa.
Już mam pomysł na kolejny rozdział! A przynajmniej jego część.  Możliwe, że niektórym z was nie przypadnie do gustu. Ale o tym przekonamy się kiedy indziej. Jak wrażenia?  W tym rozdziale ponownie nic się nie dzieje. No nic. Do następnego!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 25.


                                                    *Logan*

-Jesteśmy?- Spojrzałem na nią niepewny. Tego tematu nie poruszaliśmy. Dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami.- A chcesz?
Karola zarumieniła się i lekko pokiwała głową na tak.
-W takim razie jesteśmy.- Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się lekko.

                                                   *Sabi*

-W takim razie jesteśmy.- Mój przyjaciel wzruszył ramionami i słodko się uśmiechnął. Moją twarz rozświetlił uśmiech.
-Wiedziałam!- Zaklaskałam, a wszyscy przenieśli na mnie wzrok.-Co się tak patrzycie? Dawać kasę. Wygrałam!
Każdy przebywający w tym pomieszczeniu, oprócz naszej parki, sięgnął do kieszeni spodni wyciągając umówione pieniądze. Logan i Karola patrzyli na nas zdezorientowani. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Zgaduję, że się założyliście. Mam rację?- Szatyn spojrzał na mnie, domagając się odpowiedzi.
-No pewnie. I wygrałam!- Zaśmiałam się.
- O co?
-Obstawiałam, że będziesz idiotą i nie spytasz się o chodzenie. Oni mówili, że zapytasz. No i jak widać, wygrałam!
- Ejj! Nie jestem idiotą!- Zbulwersował się.
-No wcale. Nie zapytałeś.- Przekręciłam oczami.
-No.. Niby nie..- Chłopak się zmieszał. Podrapał się po karku.-Ale.. Nie wiedziałem, czy ona chce.
W tym momencie do rozmowy weszła do tej pory nie odzywająca się Karola.
-Bo wcale nie było tego widać!- Tupnęła nogą, jak mała dziewczynka, która nie dostała upragnionego lizaka.
-Szczegół.- Cicho się zaśmiał i cmoknął jej usta. Czarna się uśmiechnęła. Strasznie się cieszyłam. Wreszcie wszystko sobie wytłumaczyli. Mam nadzieję, że od tej pory wszystko będzie między nimi dobrze. Po chwili wszyscy skończyli śniadanie. Ani się nie obejrzałam, a siedziałam w salonie, oglądając film. Tak przynajmniej miało to wyglądać. Myślami byłam jednak daleko. Gdzieś przy wydarzeniach minionego ranka. Carlos jest dupkiem. Tylko to nasuwa mi się na myśl. Dlaczego więc muszę go tak kochać? Dlaczego to wszystko tak boli? Dlaczego im większym jest dupkiem, tym bardziej muszę go kochać? Dlaczego dał mi na chwilę złudne nadzieje szczęścia? Ale potem wszystko wróciło.  Cała szara rzeczywistość. On zdradził swoją dziewczynę. I jakby na to nie patrzeć, to jest moja wina. Miałam być silna. Nie płakać-jak zwykle mi się nie udało. Przytuliłam poduszkę i pierwsze łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tak po prostu. Przecież on już tyle razy próbował mnie pocałować. Dlaczego wtedy nie protestowałam? Niech mi teraz nie wmawia, że to była chwila słabości. Bo dziwnym trafem mu nie uwierzę. Poczułam jak kanapa się ugina. Oderwałam twarz od poduszki i spojrzałam na siedzącego koło mnie Kendalla. Chłopak bez słowa mnie przytulił. Pozwolił wypłakać. O nic nie pytając. Po prostu przy mnie będąc. To doceniałam najbardziej.
-Nie przejmuj się nim.. W końcu zmądrzeje.. I będzie cię błagał o chodzenie. On chyba sam pogubił się w tym wszystkim, wiesz? Nie wiń go za to. Musi mu być ciężko.
-Wiem o tym, Kendall. Ale to nie jest takie łatwe, wiesz?- Spojrzałam na niego i kontynuowałam.- On zdradził swoją dziewczynę. I to wszystko moja wina. Okey, pogubił się, ale to nie był pierwszy raz, kiedy próbował mnie pocałować. 
-Pogubił się. Po prostu daj mu czas.- Uśmiechnął się do mnie.
- Pożyjemy zobaczymy?
- Najwidoczniej nie mamy innego wyjścia. Obydwoje znajdziemy kiedyś kogoś stworzonego dla nas. Uwierz mi. Jak nie ten, to inny.- Cicho się zaśmiał.- Ale chyba nie powinienem tego mówić, ze względu na Carlosa.
-Tak… Dziękuję Ci Kendall.
-Do usług.- Lekko się ukłonił i cicho zaśmiał. Pokiwałam głową z dezaprobatą.


                                               *Reach*

Wpuściłam mojego chłopaka do środka. Uśmiechnął się i lekko cmoknął mnie w policzek.
-Cześć, wejdź. Usiądź czy coś.- Cicho się zaśmiałam. Usiedliśmy na kanapie, a ja przyniosłam mu picie. W końcu przerwałam ciszę.
-Co tam u twoich przyjaciół?
-A.. Dobrze.- Uśmiechnął się w moją stronę.- Jak na razie mają wolne, więc nie narzekają.
-Coś o tym wiem. Wiesz.. Ta Sabina to mnie chyba nie lubi.- Przygryzłam wargę i spojrzałam na chłopaka. Ta sprawa nie dawała mi spokoju. Miałam nadzieję, że jego przyjaciele mnie polubią, bardzo mi na tym zależało. Jak widać nie wszystko poszło jednak po mojej myśli.
- Nie powiedziałbym. Daj jej czas. Pozwól poznać. Na pewno się polubicie.
Ja miałam tylko nadzieję, że to prawda. Ale co mogłam zrobić? Tylko czekać..

______________________________________________________________________
I jest!! Przepraszam, przepraszam,przepraszam! Tak dawno nie dodawałam nowego! Bardzo was za to przepraszam! Ale nie miałam czasu, ani siły! Dużo się działo. I jeszcze ten rozdział taki nudny ._. Nic się nie dzieje! No ale.. nie będę się tu rozpisywać, bo naprawdę muszę się spieszyć. Dodaje notkę i muszę się zbierać na pogrzeb.. Więc.. Do napisania!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 24


                                          *Logan*

Bez słowa ruszyłem w jej stronę. Stanąłem koło niej i Podobnie do Karoli wpatrywałem się w widoki przed sobą. Dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała. W sumie nie spodziewałem się innej reakcji. Po chwili postanowiłem w końcu zacząć rozmowę.
-Dlaczego wyszłaś?- Jako odpowiedź otrzymałem tylko wzruszenie ramionami. Próbowałem dalej.- Co się stało?
Karola westchnęła.
-Naprawdę tego nie zauważasz?
Zdziwiłem się. Czego miałbym nie zauważać? Głębiej się nad tym zastanowiłem. Czy były jakieś sytuacje, które mogłem źle odszyfrować? Mogłem zrozumieć ją inaczej, niż ona by tego chciała? Mogłem nie zauważyć jakiegoś zachowania? Nic takiego nie przychodziło mi do głowy. Potrząsnąłem głową zrezygnowany. Nic nie przychodziło mi do głowy.
-Czego mam nie zauważać?- Uważnie się jej przypatrywałem. Dziewczyna przeniosła wzrok z plaży, przy której stał nasz domek, na mnie. Pokręciła przecząco głową.
-Nieważne.
-A właśnie, że ważne. Powiedz, o co chodzi?- Czarna głęboko westchnęła.
-Chodzi mi o ciebie. Ciebie i Sabinę, okey?- Zaskoczony wbiłem w nią wzrok. Wszystko zaczynałem składać w całość. Pocałunek na plaży i Karolę nie odzywającą się do mnie po tamtym zdarzeniu. Niechęć Sabi, co do mojego pomysłu. I w końcu dzisiejsze zachowanie dziewczyny. Niekontrolowanie zachichotałem.
-Jesteś zazdrosna.- Szeroko się uśmiechnąłem.
-Ja? Zazdrosna? No co ty! Niby dlaczego miałabym być zazdrosna? Przecież ty tylko całowałeś się z moją przyjaciółką. No i potem z nią flirtowałeś. No, ale przecież to nic. Bo ja wcale się w tobie nie zakochałam. Skądże. Bo niby dlaczego? Wcale nie jesteś przystojny, nie masz dołeczków, genialnych włosów, głosu, którego mogłabym słuchać codziennie, char…-Z każdym jej słowem czułem się coraz bardziej głupio. Z drugiej strony jednak byłem strasznie szczęśliwy. Dziewczyna, która mi się podoba właśnie stała przede mną i mówiła, że odwzajemnia moje uczucia. Nie przedłużając złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, czule całując. Na początku była zaskoczona, po chwili jednak poczułem jak jej usta układają się w lekki uśmiech. Odwzajemniła moją pieszczotę pogłębiając pocałunek. Miałem ochotę podziękować Jamesowi za to nieszczęsne jajko. Wplotła palce w moje włosy i ani się nie obejrzałem, a odsunęła się ode mnie, głośno śmiejąc. Przypatrywałem jej się z szerokim uśmiechem na twarzy, chłonąc każdy szczegół tego wspaniałego poranka. Po chwili nie wytrzymałem i zapytałem:
-Dlaczego się śmiejesz?- Próbowała się uspokoić. Po chwili, gdy już jej się to udało, wydyszała:
-Co ty masz we włosach?
Złapałem się za głowę i zrobiłem wielkie oczy. Po mojej wdzięczności do Jamesa nie zostało ani śladu.
-Jajko.
-A…Jak ono się tam znalazło?- Widać było, że powstrzymywała śmiech. 
-James mnie nim rzucił.
Wzruszyłem ramionami, a dziewczyna pokiwała głową z dezaprobatą. Mocno ją przytuliłem , a ta się mnie wtuliła. W tym momencie nie potrzebowałem nic więcej. No… Może wyjaśnienia pewnej sprawy. Właśnie tym postanowiłem się teraz zająć.
-Odkręcę tą całą sytuację z Sabi.
Czarna się ode mnie odsunęła i gwałtownie pokiwała głową.
-Sabi naprawdę teraz tego potrzebuje. Tylko… Mógłbyś ograniczyć mi niektórych widoków.- Nieśmiało się uśmiechnęła.
-Ja.. Nie wiem. To trochę nie fair z stosunku do ciebie, nie sądzisz?
-Nie- Uśmiechnęła się- Uważam, że jak to zacząłeś, to teraz musisz skończyć. Ważne, że ja wiem jak jest naprawdę. – Wytarła ręce w spodnie. Posłałem jej rozbawione spojrzenie.-No co? Nie codziennie ma się ręce całe w jajku.- Radośnie się uśmiechnęła i skierowała się w stronę domu. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie, delikatnie całując. Po chwili, gdy już się odsunąłem pociągnąłem ją za rękę do środka. Wchodząc do domu poczułem na sobie wzrok wszystkich obecnych w pomieszczeniu. Omiotłem jadalnię spojrzeniem i stwierdziłem, że brakuje tu jednej osoby. Za swoimi plecami usłyszałem głos Karoli.
- Gdzie jest Carlos?
-Pojechał do Reach. Ale to nie ważne. Powiedz lepiej co tam u was!- Sabina się wyszczerzyła.
-A co ma być u nas? – Uśmiechnąłem się.
-Jesteście razem?- Padło kolejne pytanie. Tym razem to James domagał się odpowiedzi.
Spojrzałem na Czarną.
-Jesteśmy?


Jestem z nowym rozdziałem. Nie będę się rozpisywać. Napiszę tylko, że od dzisiaj mówcie mi Ty Wredna Małpo Kończąca Rozdział Kiedy On Się Rozkręca.  Tak Olu, też Cię kocham :D

Haha xD MyheroisLogan- Musisz częściej pisać takie komentarze. Świetnie się je czyta ;)

Poza tym chciałabym bardzo podziękować czytelniczce pod nazwą: Manka. Naprawdę chciało Ci się to wszystko czytać? :O Bardzo Ci dziękuję za każdy komentarz ;)

No nic. To tyle. Do następnego ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 23.


                                            *Oczami Sabi*
Odwróciłam się, a moja mina gwałtownie zrzedła. Nie wiedziałam jak się zachować.  Czułam się strasznie niezręcznie.
-Świetna bluzka.
-Dzięki.- Spuściłam wzrok. Chłopak do mnie podszedł..
- Mała.. Naprawdę bardzo cię przepraszam. To nie miało tak wyjść.
- Co za zaskoczenie- Udałam zaskoczoną.- Jednak wyszło.
- Sabi.. Wiem, że to może cię boleć. Proszę, daj mi to wytłumaczyć…- Posłał mi proszące spojrzenie.
-Carlos. Ty zdradziłeś ze mną swoją dziewczynę. Tutaj nie ma nic do tłumaczenia.- Usiadłam na moim łóżku, nie utrzymując kontaktu wzrokowego. Starałam się, by mój głos brzmiał pewnie i abym odnosiła wrażenie zupełnie niezainteresowanej.  W tym przypadku uczucia wolałam pozostawić w środku.
-Ale Sabi…- Kucnął przede mną i złapał mnie za rękę, lecz natychmiast ją wyrwałam.
- Wracaj do Swojej dziewczyny.- Powiedziałam oschle.
-Ale to nie tak..- Ponownie próbował mi to wytłumaczyć, a ja poczułam nieprzyjemny skurcz w brzuchu.
-Proszę cię Carlos, idź.- Wyszeptałam.
-Przepraszam…- Latynos spełnił moją prośbę. Pozostawił mnie ze szklącymi się oczami i jeszcze większym mętlikiem w głowie.
    
                                           *…*

Atmosfera przy stole była strasznie napięta. Nikt się nie odzywał. Carlos wpatrywał się z Sabinę, ona próbowała tego nie zauważać. Karola, nieco uspokojona po wcześniejszej rozmowie z Blondynką, przyglądała się Loganowi. Szatyn jednak zdawał się tego nie zauważać. Ostro flirtował z Sabiną, dziewczyna jednak nie miała humoru.  Myślami była gdzieś daleko. Reszta nie miała pojęcia, o co chodzi. Nie wiedzieli co się wydarzyło.
Mogli się jedynie domyślać.
                                     *Sabina*

Nie miałam zamiaru odezwać się do Carlosa. Nie po tym co zrobił. Nie miałam też siły na tą całą grę z Loganem. Chłopak jeszcze nie wiedział o wydarzeniach z poprzedniego ranka. Może to i lepiej..
W pewnym momencie Logan objął mnie ramieniem i ‘zalotnie’ wyszeptał do ucha:
-Co się stało mała..?
-Później ci powiem.- Odszepnęłam, na co chłopak tylko pocałował mnie w policzek. Usłyszałam dźwięk odsuwanego krzesła i mogłam tylko obserwować, jak Karola wybiega z jadalni na taras. Przeklęłam siebie w myślach i spojrzałam na zdezorientowanego Logana. Szatyn patrzył na szklane drzwi, w których przed chwilą zniknęła moja przyjaciółka. Popatrzyłam po twarzach zebranych, każdy patrzył się na Logana. On jednak nie zwracał na to uwagi.  Ta cisza stawała się coraz bardziej uciążliwa. James wyszedł do kuchni, a po chwili wrócił z jajkiem. Zaczęłam przyglądać mu się z zainteresowaniem. Długowłosy delikatnie rzucił jajkiem w stronę Logana.  Przedmiot, którego normalni ludzie używają do jedzenia, rozbił się centralnie na głowie Hendersona, który w tym momencie rozglądał się zdezorientowany po kuchni. Położył rękę na głowie, a gdy dotknął kleistej mazi skrzywił się i spojrzał na Jamesa.
-Dlaczego to zrobiłeś?- Wysyczał.
-Biegnij do niej idioto!- Krzyknął Maslow, a Loganowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ruszył w stronę drzwi na taras, za którymi po chwili zniknął.
                                               *Logan*

Po jakimś czasie bezczynnego wpatrywania się w drzwi balkonu poczułem na głowie lekkie stuknięcie. Zdezorientowany skierowałem rękę w tamtą stronę i poczułem dziwną, kleistą maź. Gdy wyczułem wśród tego jakieś dziwne łupinki domyśliłem się, co się właśnie stało. Skierowałem wzrok pełen pretensji na winowajcę.
-Dlaczego to zrobiłeś?- Wysyczałem, choć w głębi duszy śmiałem się jak idiota.
-Biegnij do niej idioto!- Krzyknął, a mnie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Skierowałem się w stronę szklanych drzwi. Po wyjściu na zewnątrz ujrzałem Karolę stojącą tyłem do mnie, opierającą się o barierkę. Bez słowa ruszyłem w jej stronę.

I ciąg dalszy nastąpi. :P Jak myślicie, co stanie się dalej?
Czekam na wasze spekulacje. Uwielbiam je czytać. I ponownie zwracam się do Nattalie Henderson: Nie miałam tego na myśli. Chodziło mi o to, że ten wątek się nie spodobał, czy coś. Nie umiem tego wytłumaczyć :D  I jak najbardziej prowadź te swoje spekulacje.  Uwielbiam je czytać, więc wszystkich z was do nich namawiam. No i do komentowania też. Ale się rozpisałam :O  Napiszę jeszcze, że strasznie was przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału! Ale był ten Koncert, teraz święta, po prostu nie miałam czasu. Kolejny pojawi się zdecydowanie szybciej! Do następnego ;3


Caroline xo   Cholernie miło mi to czytać ;3