*Sabi*
Po zejściu do kuchni czekało mnie kolejne w tym tygodniu
zdziwienie. Czy już codziennie ktoś będzie wstawał wcześniej ode mnie? Na stole
stały kanapki, a Carlos siedział na krześle i pisał coś na telefonie. Podniósł
wzrok, zapewne, słysząc moje kroki i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam
uśmiech i postanowiłam zacząć rozmowę.
-Co tak szybko wstałeś?
-Tak, Ciebie też miło widzieć.- Przekręcił oczami.
-Szczegół.- Zaśmiałam się.- Nadal nie odpowiedziałeś na moje
pytanie.
-Nie umiałem spać.- Wzruszył ramionami.- Ty pewnie miałaś
podobnie.
-Może.- Usiadłam na krześle koło niego.- Pozwól, że się poczęstuję.-
Sięgnęłam po kanapkę.
-Oczywiście, że nie. Bo przecież zrobiłem je tylko po to, by
leżały na stole i kusiły moich przyjaciół.- Na jego słowa nasączone sarkazmem
jedynie przekręciłam oczami i wzięłam się za jedzenie. Po chwili, gdy
zabierałam się już za trzecią kanapkę usłyszałam cichy śmiech Latynosa.
Odłożyłam chleb i posłałam Carlosowi pytające spojrzenie.
-Masz coś na ustach.- Spuściłam wzrok.
-Gdzie?- Podniosłam rękę, by wytrzeć usta, lecz chłopak
skutecznie mi to uniemożliwił splatając razem nasze palce.
-Tutaj..- Lekko musnął moje usta. Po moim ciele przeszedł
przyjemny prąd. Carlos zrobił to ponownie. Już miałam odwzajemnić, lecz w mojej
głowie zaświeciło się przysłowiowe czerwone światełko. Lekko cofnęłam głowę do
tyłu.
-Ja... Przepraszam… - Próbował się tłumaczyć. Złapał mnie za
rękę, którą natychmiast wyrwałam. Wybiegłam z kuchni i ruszyłam do mojego
pokoju, po drodze mijając zdezorientowaną Karolę. Zamknęłam drzwi i rzuciłam
się na łóżko. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. W moich drzwiach ukazała się
głowa mojej przyjaciółki.
*Oczami
Karoliny*
Niepewnie otworzyłam drzwi do pokoju Sabiny. Zastałam ją
leżącą na łóżku i wpatrującą się w sufit. To było trochę niepokojące. Pierwszy
raz widziałam ją tak przybitą. To nie było podobne do mojej wiecznie
uśmiechniętej przyjaciółki. Usiadłam na łóżku koło niej. Sabi się podniosła.
-Co się stało mała?- Zapytałam z troską.
-Carlos się stał.- Wyszeptała w ten sposób, że ledwo mogłam
ją usłyszeć. Jej oczy się zaszkliły. Bez zbędnych pytań przyciągnęłam ją do
siebie, pozwalając wypłakać. Wiedziałam,
że prędzej czy później wyrzuci z siebie, co ją gnębi. I tym razem się nie
pomyliłam. Po kilku minutach ciszy, przerywanych szlochem Sabiny, dziewczyna
wydukała:
- Carlos mnie pocałował…- Zrobiłam wielkie oczy i zdziwiona
krzyknęłam:
-Jak to do cholery?!
-Nie krzycz..- Wyszeptała, a ja od razu tego pożałowałam.
Uspokoiłam się.
-Jak to się stało?
-Normalnie. A z resztą.. to nie był pierwszy raz. Różnica
jest taka, że tym razem faktycznie zdążył coś zrobić. Może zacznę od początku?
- Czekam.
- To może tak…Strasznie zabolało mnie to, jak Carlos
powiedział mi, że ma dziewczynę. Wiesz jak jest. W tamten dzień próbował
pocałować mnie po raz pierwszy. Kendall nam przeszkodził. Później mogło do
czegoś dojść w moim pokoju, ale Logan zawołał nas na film. Następnie jak
wyszliśmy na spacer. Pies pewnej dziewczyny wbiegł pomiędzy nasze nogi i Carlos
wpadł do fontanny. No i później ta akcja na plaży. Całkowicie nie związana z
Carlitem.- Zawahała się.
- No.. śmiało.- Delikatnie się uśmiechnęłam, próbując dodać
jej odwagi. Czułam, że to jest związane
z Loganem.
-Logan w kuchni zaproponował mi, że razem wzbudzimy zazdrość
w Carlosie. Stąd też ta sytuacja na plaży.- Spuściła wzrok. Powoli zaczynałam
odnajdować się w tej sytuacji.
-To znaczy, że Ciebie i Logana nic nie łączy?- Uśmiechnęłam się
do siebie. To była świetna wiadomość!
-Można tak powiedzieć. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Mocno
ją przytuliłam. Dziewczyna się zaśmiała.- Nie zrobiłabym Ci tego. Przepraszam.
-Nie ma sprawy. Kontynuuj.
Sabina westchnęła.
-Rano jak zeszłam do kuchni Carlos czekał ze śniadaniem.
Zaczęłam jeść, kiedy powiedział, że jestem brudna. Zapytałam ‘gdzie?’ i wtedy
mnie pocałował.
-Ty wcale nie byłaś brudna, prawda?- Przyglądałam się jej
badawczo. Sabi tylko wzruszyła ramionami.
-Może tak, może nie. Kto wie?
Mocno ją przytuliłam. Nie umiałam w to uwierzyć. Nie
spodziewałabym się tego po Carlosie. W głębi rzeczy on w końcu zdradził swoją
dziewczynę. I zranił moją przyjaciółkę. Co on sobie wyobrażał?!
-Dupek.- Wysyczałam.
-Zakochałam się w tym dupku.- Ponownie wyszeptała dziewczyna
*Oczami Sabi*
-James, ty idioto!- Spojrzałam na swoją mokrą bluzkę.
-Przepraszam! Naprawdę nie chciałem. Ściągnij od razu tą
bluzkę, wypiorę ją czy coś.- Próbował się wytłumaczyć.
-Nie ściągnę przy tobie bluzki zboczeńcu!- Zaśmiałam się.
Chłopak spojrzał na górną część mojej garderoby i lekko zmieszał.
-Nie przemyślałem tego.- Podrapał się po karku. Ja tylko
przekręciłam oczami.
-Jasne, jasne. Weź ty już lepiej nic nie mów.- Pokazałam mu
język.
-No dziękuję ci bardzo. Ja.. Odchodzę obrażony papa.-
Wyszedł z pokoju, a ja pokręciłam głową z dezaprobatą. Z tyłu usłyszałam cichy
śmiech. Odwróciłam się, a moja mina gwałtownie zrzedła.