Schodząc po schodach miałam naprawdę
dobry humor. Być może to komentarz Adasia mi go poprawił, a może była to sama
jego obecność, nie byłam pewna.
Kiedy wyszłam na przedpokój, stanęłam
jak wryta.
Nie mogłam powiedzieć, że nie
spodziewałam się jego wizyty.
Miałam wrażenie, że właśnie to zrobi.
Nie spodziewałam się jednak, że zrobi to tak szybko.
Cóż, na pewno nie przewidziałam też,
że kompletnie nie będę wiedziała jak się zachować.
Po prostu stałam i na niego
patrzyłam.
Tak, dla obserwatora mogło to
wyglądać naprawdę zabawnie.
Chłopak odezwał się pierwszy,
podnosząc jeden kącik ust do góry.
-Liczyłem chociaż na jakieś „miło cię
widzieć” albo chociaż „cześć”.
Wtedy, słysząc jego głos, odzyskałam
mowę.
-Skoro prosisz. Cześć. Miło cię
widzieć.
Podeszłam do niego i mocno go
przytuliłam. Chłopak objął mnie ramionami.
Szybko się jednak ode mnie odsunął.
Za szybko.
-Za to przywitanie dałbym ci trzy.
Ewentualnie z plusem.
-Zasługujesz na trzy, ale dam Ci
takie mocne dwa- Adaś nigdy nie tracił okazji, by wspomnieć naszą starą
nauczycielkę od historii. Zaśmiałam się.
-Adaś, poznaj Carlosa. Carlos, to
jest Adam. Umm.. Laura, ty już chyba zdążyłaś go poznać- spojrzałam na moją
kuzynkę, która teraz uśmiechała się kokieteryjnie.
-Tak, zdążyłam- mówiła łamaną angielszczyzną.
Cóż, i tak szło jej lepiej niż ostatnim razem.
Carlos wyciągnął rękę w stronę Adama.
-Miło Cię poznać. Sabine dużo mi o
tobie mówiła.
Chłopak ją uścisnął.
-Ciebie też. I sam słyszałem o tobie
co nie co. Nie tylko od Sabi.
-Czaję- Carlos się uśmiechnął.
Adaś zwrócił się do mnie:
-Będę się zbierał. Muszę jeszcze wstąpić do sklepu, mama może
potrzebować pomocy.
-Pozdrów ją ode mnie- mocno go
przytuliłam. Tak, trwało to dłużej niż powitanie z Carlosem.
-Tak zrobię- i już po chwili go nie
było.
Latynos cały czas mi się przyglądał,
a kiedy nasze spotkania wreszcie się spotkały, podniósł brwi.
-He's
fallen in love in the worst way.*
Prawdą było, że Carlos troche zmienił
słowa, jednak to nie miało znaczenia. Liczył się przekaz.
Dobrze wiedziałam, że miał na myśli
Adasia.
-Nie pogarszaj sytuacji-
wymamrotałam- Dobrze wiesz, że mam chłopaka. I on też o tym wie.
Cóż, to było najlepsze wyjaśnienie. Ja
sama często musiałam sobie o tym przypominać. Ale teraz, kiedy Carlos stał obok
mnie, to było trudniejsze niż zwykle.
Wszyscy zakochaliśmy się w najgorszy
sposób.
Mój brat zbiegł po schodach i
uśmiechnął się na widok mojego towarzysza.
-Wreszcie przyjechałeś.
-Czekaj.. jak to wreszcie?- spytałam
brata zbita z tropu. On o tym wiedział?
-No tak, wreszcie. Trochę pisałem z
Carlosem przed jego przyjazdem. Miło w końcu Cię poznać- uścisnęli sobie ręce.
-Hej, dlaczego ja nic o tym nie
wiedziałam?- Patrzyłam to na jednego to na drugiego
To Latynos postanowił mi
odpowiedzieć.
-Bo nie mogłaś dowiedzieć się przed
faktem.
-Ale to wredne- przekręciłam oczami,
nie dając po sobie poznać, jak miło mi się przez to zrobiło.
-Jakby cię to jakoś dziwiło. A teraz
won na górę. Carlos musi być zmęczony. Laura, ty zostajesz tutaj- zwrócił się
do kuzynki, która już miała zamiar dodać coś od siebie.
Od razu się zamknęła.
Carlos spojrzał na mnie i lekko się
uśmiechnął.
-Prowadź.
Bez słowa ruszyłam schodami na górę,
by już po chwili wchodzić do mojego pokoju.
Latynos zaciekawiony się rozejrzał.
Jego wzrok zatrzymał się na tablicy ze zdjęciami i to właśnie tam w pierwszym
momencie się skierował. Oglądał każde zdjęcie po kolei, zatrzymując się przy
ciekawszych.
5-letnia ja z nogami w pralce.
Ja z moim bratem w dziurze wykopanej
nad morzem.
Ja na balu przebierańców w pierwszej
klasie.
Ja z Adasiem przebrani za jakieś
dziwne stwory.
Zdjęcie z moich urodzin z tatą.
Screen pierwszej rozmowy z „Joshem”.
Przy ostatnim Carlos się zatrzymał,
lekko dotykając go opuszkami palców. Poczułam, jak na moje policzki wstępuje
rumieniec.
Chłopak odwrócił się w moją stronę,
uważnie mi przyglądając.
-Chciałem zobaczyć tę tablicę od
dnia, kiedy się o niej dowiedziałem.
-Cholernie często o niej mówiłeś.
-Teraz chyba mogę już przestać-
delikatnie się uśmiechnął i rozłożył ręce- Chodź do mnie.
Cóż, dwa razy nie musiał tego powtarzać.
Wtuliłam się w niego i tym razem wcale nie miał w planach odsunięcia się ode
mnie. Trzymał mnie w ramionach, a ja po prostu cieszyłam się chwilą.
Bo wreszcie naprawdę mogłam to robić.
Czułam się, jakbym tak naprawdę pierwszy raz przytulała mojego przyjaciela.
Chyba pierwszy raz dopuściłam do siebie tę myśl.
- We
just now got the feeling that we're meeting, for the first time- zanucił.
Głęboko odetchnęłam.
-Nie igraj z moimi emocjami. Są już
wystarczająco nadszarpane.
-Dlaczego?- odsunął się tak, by móc
spojrzeć na moją twarz.
-Nie dość, że tu jesteś, to jeszcze
mam pamiętnik taty bez klucza. A wizyta Jamesa wcale niczego nie ułatwiła-
Wyjaśniłam i pociągnęłam go na łóżko. Usiedliśmy koło siebie.
-Co było nie tak z Jamesem? On jakoś
specjalnie nie narzekał. Wręcz przeciwnie, jeśli już mogę ocenić.
Jak mus to mus.
-Prawdopodobnie spytał mnie, czy nie
chcę z nim być.
Na twarzy Carlos odmalował się
najpierw szok, a później zrozumienie. Uniósł kącik ust i westchnął.
-To naprawdę wszystko wyjaśnia.
-I ja prawdopodobnie się nie
zgodziłam.
O, proszę. Jeszcze większy szok.
Dlaczego jego mina sprawiła mi przyjemność? Nie powinna.
-Dlaczego nie?
-Bo nie chciałam- wzruszyłam
ramionami- Po prostu nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. James jest cudownym
przyjacielem. Ale tylko nim.
Przed odpowiedzią chłopak
odchrząknął, jakby próbując zamaskować śmiech. Zawsze tak robił.
-Przyznaj, że to ja jestem tym
najcudowniejszym.
-Niedoczekanie twoje- prychnęłam, chociaż
w duchu mimowolnie przyznałam mu rację.
-Jeszcze zobaczymy. Przyznasz mi
rację. Co z tym pamiętnikiem?
Wzięłam go do ręki i podałam Carlosowi.
Ten obejrzał go z każdej strony.
-Domyślam się, gdzie jest klucz-
powtórzyłam mu historię, którą wcześniej opowiedziałam Adasiowi.
Carlos był coraz bardziej
zainteresowany.
-No to na co my tu czekamy? Chodźmy
to sprawdzić.
______________________________________________
*on zakochał się w najgorszy sposób.-
the script- Walk Away
No nic, to jest kolejny. Do napisania za tydzień! ♥