Weszłam do
pokoju, wiedząc, że Adaś depcze mi po piętach.
-Więc
mówisz, że Cię tu odwiedził?
Spojrzałam
na niego wybita z rytmu.
-Kto mnie
odwiedził?
-Twój
chłopak. James z tego co się orientuję- Rzucił się na łóżko w ten sam sposób, w
jakim zwykł to robić przed swoim wyjazdem. Widząc to nie potrafiłam być
poważna. Szeroko się uśmiechnęłam.
-Tak,
przyjechał akurat w trakcie świąt. Zaraz po tym jak widziałam się z tobą.
Położyłam
się koło niego, patrząc w sufit.
-To bardzo
miło z jego strony. Ja nigdy cię tu nie
odwiedziłem.
Od samego
początku wiedziałam, że go to gryzie. Domyślałam się, że się o to obwiniał. Nie
powinien. Nie odwiedził mnie, ale ja także tego nie zrobiłam. Wina za nie
utrzymywanie kontaktów leżała więc po obydwu stronach. A może trochę bardziej
po mojej. On w końcu starał się do mnie pisać.
-I dobrze.
Samoloty do Holandii pewnie kosztują fortunę.
-Nawet
jeśli, to byłoby tego warte. Ale teraz za późno na gdybanie. Ważne, że teraz tu
jesteś.
-Zostaję
jeszcze pięć dni. Później muszę wracać do siebie. Szkoła na mnie czeka. Ostatnio zrobiłam sobie
od niej przerwę, a przecież mam egzaminy w tym roku.
-Masz tam,
no wiesz, przyjaciół?- obrócił się na bok tak, by mnie widzieć.
-W szkole?
Nie. Nie potrzebowałam tego, a ludzie nie zwracali na mnie zbytniej uwagi.
Wcale nie narzekałam. Tylko po tym jak ogłosiłam, że jestem z Jamesem to
zaczęli zwracać aż za bardzo. Chciałam poczekać, aż ten fakt stanie się wiesz,
bardziej naturalny.
-Ale nie
pomyślałaś o tym, że on prawdopodobnie nigdy się taki nie stanie.
-Trochę mam
jednak nadzieję, że tak. Okaże się jak tam wrócę.
W tym
momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Chwilę potem ukazała się w nich głowa
mojej babci. Weszła do środka, posyłając
Adamowi miły uśmiech, po czym podała mi jakąś książkę.
-Co to jest,
babciu?- obejrzałam ją z każdej ze
stron. Była zamknięta na klucz.
-Pamiętnik
twojego ojca. Opowiadałam ci o nim.
-Oh-
automatycznie straciłam zainteresowanie wszystkim innym. Jeszcze raz
przyjrzałam się małej kłódce, która uniemożliwiała otworzenie.
-Próbowaliśmy
z Laurą znaleźć klucz, jednak z marnym skutkiem- potarła dłonią kark- myśleliśmy,
że może ty wiesz, gdzie on może być. Ten pamiętnik był pisany dla ciebie,
słońce. Twój tata zaczął go pisać po twoim urodzeniu.
-Dziękuję,
babciu. Możliwe, że domyślam się gdzie jest klucz- posłałam jej uśmiech, nie
chcąc pokazać jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta wiadomość. Dlaczego nie
pokazała mi go wcześniej? Dlaczego mama nigdy o nim nie wspomniała?
-Ja już wam nie przeszkadzam- cofnęła się i po
chwili drzwi się zatrzasnęły.
Przez chwilę
żadne z nas się nie odzywało. Wpatrywaliśmy się w pamiętnik w moich rękach,
jakby coś miało zaraz z niego wyskoczyć.
To Adaś
pierwszy przerwał milczenie:
- Naprawdę
domyślasz się, gdzie może być klucz?
-Tak, myślę,
że tak- spojrzałam na niego- pamiętasz tą skrzynię, w której były wszystkie
stroje, które tata dla mnie kupił?
Kiwnął
głową.
-Tak, coś
kojarzę. Przebieraliśmy się w nie.
-Tak,
właśnie- nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu na wspomnienie siebie w długiej
różowej sukni, Adasia w stroju Robin Hooda i mojego taty, który na nas patrzył,
gdy wystawialiśmy przed nim różne przedstawienia. Otrząsnęłam się z tych
wspomnień, bo było w nich coś smutnego. Być może fakt, że nie miały prawa nigdy
więcej się powtórzyć?- w każdym razie ona była zamykana na klucz. Tata mówił,
że to tylko moje stroje i nikt nie może mi ich zabrać. Więc miałam swój klucz,
z resztą nadal mam.
Automatycznie
zaczęłam szukać kluczy w torebce, po
chwili wyciągając ich pęk. Złapałam za odpowiedni klucz i pokazałam mu.
-Jest za
duży na tą kłódkę- zauważył bardzo inteligentnie.
-Nie jestem
głupia- zaśmiałam się- ale w tej skrzyni jest wisiorek z kluczem, który zawsze
mi zakładał. Myślę, że to może być to.
-Masz zamiar
to teraz sprawdzać? Nie zrozum mnie źle, ale wiesz przecież, że nigdy nie
przepadałem za twoim strychem.
-Wiem, Adaś,
wiem. Zrobię tu później- uspokoiłam go, odkładając klucze.
Chłopak
odetchnął z ulgą.
-To naprawdę
miłe z twojej strony.
-Ale
przecież w moim strychu nie ma nic strasznego.
-Złamałem na
nim nogę, nie dziw mi się- przekręcił oczami, a ja mimowolnie zachichotałam.
-Tylko i
wyłącznie dlatego, że chciałeś zaprezentować mój wcześniejszy upadek.
-Różnica
jest taka, że tobie skończyło się na jakimś otarciu, a ja byłem uziemiony przez
następne trzy tygodnie.
-To karma. Ze
mnie nie powinno się śmiać- szturchnęłam go.
-Wtedy o tym
nie wiedziałem. Byłem biednym, nieświadomym jedenastolatkiem.
-Ale równie
głupim jak teraz- wyszczerzyłam się, nie potrafiąc się powstrzymać.
-Masz żarty
na poziomie drugoklasistki!- Adaś spojrzał na mnie z wyrzutem i uśmiechnął
półgębkiem- nic się nie zmieniłaś.
-Wezmę to za
komplement.- oświadczyłam, przeciągając się.
-Inaczej to
mogłoby się dla mnie źle skończyć, prawda?
-Nie. Prawdopodobnie
tylko bym się na ciebie ”obraziła”.
-Czyli nic
by się nie zmieniło. Nie oszukujmy się skarbie, nie potrafisz być na mnie zła-
uśmiechnął się w sposób, który przypominał mi dlaczego podobał się większości
dziewczyn w naszej szkole.
-Doprawdy?
Chcesz się przekonać?- założyłam ręce na piersiach.
Cóż, miał
rację. Nie potrafiłam być na niego zła.
Kiedyś był
jedyną taką osobą.
W ostatnim
czasie to się jednak zmieniło.
-Jasne. Ja
zawsze.- odpowiedział dokładnie w momencie, w którym z dołu dobiegł nas
zadowolony głos mojej kuzynki.
-Sabine, nie
zgadniesz kogo ci tu przyprowadziłam! Po prostu padniesz!- mówiła przesadnie
słodko, nawet jak na nią.
Zauważyłam
szeroki uśmiech na twarzy Adasia. Już się cieszyłam, wyobrażając sobie, jak
będzie ją później przedrzeźniał.
-Cóż, myślę,
że musimy iść uratować tego nieszczęśnika z jej rąk- westchnął i podniósł się z
jękiem.
-A było tak
miło- mruknęłam odkładając pamiętnik na szafkę i wychodząc za nim z mojego
pokoju.
Zatrzymał
się przed schodami i odwrócił w moją stronę, słodko uśmiechając.
-Sabiiii...
-Co?-
mruknęłam i podniosłam brwi.
Głos Adasia
był nienaturalnie słodki, gdy zamrugał w charakterystyczny sposób i powiedział:
-Tylko
spróbuj nie padnąć.
_______________________________________________________
Wreszcie odzyskałam mój laptop i internet.
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału i jednocześnie dziękuję Oli, która zamieściła wcześniejszą informację.
Następny pojawi się za tydzień.
Tym razem naprawdę jestem tego pewna.
omg, kto to? musiałaś skończyć w takim momencie, prawda? JESTEŚ ZŁA XD
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, czekam na kolejne :D
Omg czy to Carlos? Mam nadzieję że tak. Już nie mogę się doczekać następnego, będę to przeżywać cały tydzień.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam xx
To jest Los ! Ja to wiem !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !
Czekam na nn x .
Super!
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity!!
Bomba po prostu!
Czy to Carlos przyjechał?
Mam taką nadzieję.
Ekstra,ekstra i jeszcze raz ekstra!!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Czemu przerwałaś w takim momencie? :o
OdpowiedzUsuńTak to na 100% jest Carlos awww *-*
Czekam na nexta :)
No no super rozdział xD Coś mi mówi że to będzie Carlito albo ktoś inny xD Pisz szybko kolejny , czekam!!!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
HEHESZKY TO MUSI BYĆ CARLOS! W ogóle czekam na to co jest w pamiętniku. Podoba mi się ten wątek, no i Adaś>>>>>>>
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl liczę, że zostawisz ślad. Pozdrawiam, Ciri
OdpowiedzUsuńhttp://bigtimerushna-zawsze.blogspot.com/ ZAPRASZAM <3 P.S Super piszesz
OdpowiedzUsuń