Tommy
zatrzymał się na poboczu i spojrzał na mnie zaskoczony. Wracaliśmy właśnie z
lotniska, gdzie jeszcze przed chwilą żegnaliśmy Jamesa. Mój brat nie był teraz
zadowolony z wieści, jakie mu przekazałam.
- Odmówiłaś
mu? O d m ó w i ł a ś?
- Odmówiłam.
Co w tym takiego dziwnego?
- To, że on
praktycznie JUŻ jest twoim chłopakiem!- potrząsnął głową- ułatwiłabyś sobie
życie.
- Wcale nie.
Ono jeszcze bardziej by się skomplikowało.
Tommy
spojrzał na mnie, jakby w tym momencie wszystko rozumiejąc.
- Zaproś do
nas Carlosa.
Zaśmiałam
się.
- Wieeesz...
To taka dziwna sytuacja. Bo ja chyba w pewnym sensie już to zrobiłam.
- Co?
Kiedy?- spojrzał na mnie zaskoczony.
Jakby nie
znał mnie wystarczająco dobrze.
- Wczoraj.
Jak do mnie dzwonił. Co w tym dziwnego?
-Może to, że
masz chłopaka?
-Carlos o
tym wie- uśmiechnęłam się.
-Ale nasza
babcia nie.
Na jego
słowa moja mina zrzedła. On odpalił auto i ruszył w dalszą drogę, a ja
kontynuowałam temat.
-Carlos i ja
jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przyjaciele się czasem odwiedzają.
-Nie
patrzysz na niego jak na tylko przyjaciela- stwierdził.
-Ale on
patrzy.
-Właśnie
przyznałaś mi rację.
-Nie mam
zamiaru kłamać.
-Jeszcze
kiedyś tego pożałujesz- stwierdził- Lubię wykorzystywać wiedzę przeciwko tobie.
-Wiem.
Dlatego nie powiem ci co się stało, kiedy odmówiłam Jamesowi- odbiłam pałeczkę.
-Jak to nie?
Sabi! Mów mi w tej chwili!
-Nie ma
takiej możliwości, braciszku.
W tym
momencie zaparkował przed domem, a ja zauważyłam błękitny samochód, zaparkowany
przed bramą.
Laura.
O nie.
Przeniosłam
swój wzrok na Tommy’ego i przekręciłam
oczami.
-Czy możemy
jechać gdzieś daleko? Opowiem Ci wszystko, co będziesz chciał wiedzieć!
-O nie-
zaśmiał się- Idziemy stawić czoła wszelkiemu złu, jakie na nas czeka za tamtymi
drzwiami.
-Jesteś złym
człowiekiem- wysiadłam z samochodu.
Naprawdę nie
miałam ochoty z nią rozmawiać. Podczas ostatniej naszej rozmowy zachwycała się
wyglądem Jamesa, nie zważając na fakt, że ten jest moim chłopakiem.
Nie byłam
zazdrosna ale wiedziałam, że byłoby inaczej, gdyby James naprawdę był moim
chłopakiem.
Już po
chwili wchodziłam do domu.
I przyznaje,
próbowałam niezauważenie przemknąć się do mojego pokoju.
Głos Laury
dobiegł mnie dopiero w połowie schodów.
-Sabine! O.
Mój. Boże. Jak ja cię dawno nie widziałam!
Podbiegła do
mnie i mocno mnie przytuliła, a ja wręcz przeklęłam w myślach.
Nie miałam
ochoty z nią rozmawiać.
-Ciebie też
miło widzieć, Laura.
-Chodź,
idziemy porozmawiać!- pociągnęła mnie za rękę, idąc w stronę mojego
pokoju-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że przyjechałaś? I dlaczego nie
powiedziałaś, że twój chłopak cię odwiedził? Chciałam go poznać!
-Byłam tak
szczęśliwa, że przyjechał, że zapomniałam. Poznacie się następnym razem!
Skłamałam.
Cóż.
Miałam cichą
nadzieję, że nie będzie musiał jej poznawać. Żaden z nich.
Gdzieś w
głębi serca wiedziałam jednak, że to nieuniknione.
Moja kuzynka
usiadła na łóżku i posłała mi uśmiech.
-Mam
nadzieję. Naprawdę chcę poznać tego latynosa...- zastanowiła się- jak mu tam?
-On nazywa
się Carlos- mruknęłam, próbując opanować złość.
-Właśnie.
Jeśli nie licząc tego twojego, to właśnie on jest najprzystojniejszy. A dużo
zarabiają?- zapytała jak gdyby nigdy nic.
-Nie mam
pojęcia! Kompletnie mnie to nie interesuje.
Jak można
pytać o coś takiego? Jak może kogoś interesować coś takiego?
Cholerna
materialistka.
-A powinno.
Z resztą, są sławni. Muszą mieć mnóstwo pieniędzy. Wiesz, pytam o to, bo to
przecież najważniejsze. Nie potrzebuje chłopaka, który nie będzie potrafił mnie
utrzymać. Jakoś trzeba sobie radzić- nakręciła się, a krew we mnie zawrzała.
Żaden z
chłopaków nie będzie taki głupi.
-Cóż, ja
osobiście potrafię na siebie zarobić. Nie wiem jak ty.
-Po co
zarabiać, skoro można znaleźć bogatego chłopaka?- wzruszył ramionami, a ja już
miałam odpowiedzieć jej coś niekoniecznie miłego, kiedy rozdzwonił się mój telefon.
Carlos.
Odebrałam,
modląc się w duchu, żeby Laura nie zrobiła niczego głupiego.
-Cześć,
Carlos.
-Hej, Meg.
Przeszkadzam?- po odgłosach
dobiegających ze słuchawki wywnioskowałam, że jedzie gdzieś samochodem.
-właściwie
to nie. Gdzie to się wybierasz i dlaczego rozmawiasz przez telefon podczas
prowadzenia samochodu?
Usłyszałam
jego śmiech. Podnoszący na duchu, zdecydowanie.
-Głośnik,
mała. Jadę do sklepu, dzisiaj moja kolej i te sprawy. Potrzebowałem towarzystwa
w drodze.
-I dlatego
postanowiłeś pomęczyć mnie.- zaśmiałam się.
-Tak,
właściwie byłaś jedyną osobą o której pomyślałem. Lubię Cię męczyć.
-Zdaje sobie
z tego sprawę. Nie lubię być męczona.
-Jak to nie?
Nie brzmisz na specjalnie niezadowoloną.
W tym
momencie po tonie jego głosu wyczułam, że się uśmiechnął. Wyszłam z pokoju,
zostawiając tam Laurę, żeby móc swobodnie porozmawiać.
-Wyglądam na
osobę, która jest zakochana w twoim przyjacielu. Tak, myślę, że jestem niezłą
aktorką.
-Robisz to
naprawdę przekonywująco- powiedział po chwili ciszy.
-Dziękuję. W
sumie to tak ma być.
-Sabine,
czujesz coś do niego?
Odetchnęłam
sfrustrowana. Skąd ludzie to biorą?
-Dlaczego
każdy mnie o to pyta?
-Bo ludzie
widzą zdjęcia. I jak bardzo byś się nie starała nie będziesz potrafiła okłamać
ludzi, którzy patrzą na twoje oczy. A ty byłaś w niego wpatrzona.
-Mówisz tak,
jakby to było coś złego.
Po
powiedzeniu tych słów zapanowała cisza, a ja zechciałam je cofnąć. To
zabrzmiało tak, jakbym przyznawała rację jego słowom.
Kiedy znowu
się odezwał jego głos brzmiał łagodniej niż wcześniej:
-Oczywiście,
że to nie jest nic złego, Sabi. Po prostu chciałem wiedzieć, bo jestem twoim
przyjacielem, pamiętasz?
Automatycznie
zrobiło mi się głupio.
-Przepraszam.
Po prostu dzisiaj tłumaczyłam to mojemu bratu i jest tym zmęczona. Gdybym
powiedziała, że nic do niego nie czuję, nie uwierzyłbyś mi tak samo jak on.
-Czy
pamiętasz choć jedną sytuację, w której
ci nie wierzyłem? Z resztą, porozmawiamy o tym później. Dojechałem. Odezwę się
za jakiś czas.
Rozłączył
się, a ja zostałam sama ze swoimi myślami.
Nie byłam
pewna, czy warto mówić mu o całej tej sytuacji z Jamesem.
Ta wiadomość
i tak niczego by nie zmieniła.
________________________
1. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, naprawdę przepraszam. Jak pisałam ostatnio naprawdę mam strasznie dużo rzeczy na głowie.
2. Dziękuję za 30 tys. Wyświetleń! to strasznie dużo dla mnie znaczy. ♥
3. To 100 post na tej stronie. Trochę już tu tego opublikowałam, prawda?
OMG ale sie porobiło :(
OdpowiedzUsuńA ta Laura to jest jakas chora i mam nadzieje, ze szybko sie jej pozbedziesz xD
Swietne i czekam na nn :)
Warto było czekać dłużej na rozdział. Jak zwykle cudowny. Już nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że Laura jest tak bardzo głupia, że aż boli XDD
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że mu odmówi!
Ach, ta przyjaźń Sabi i Carlosa >>>
Świetny rozdział, czekam na kolejne i życzę dużo weny ♥
Super!!
OdpowiedzUsuńHa,James wyjechał!!
Dlaczego mam przeczucie,że on zamiast do sklepu jechał na lotnisko?
Boże,ten pustak(czyt.Laura)przyjechał!!
O Laurze zgadzam się z "allie."
Wiedziałam,że się nie zgodzi!!Ona przecież kocha Carlosa!!!!
Rozdział cudo!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Zajebisty rozdział , masz talent !! Może ta Laura kiedyś się z mieni a oni w końcu będą razem a James jakoś musi to przeżyć, heh ;p ok pisz szybko kolejny czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
Sabine odmówiła Jamesowi ?! Jejku, robi się coraz ciekawej!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn xx .