sobota, 23 marca 2013

Rozdział 22


                                                *Sabi*
Po zejściu do kuchni czekało mnie kolejne w tym tygodniu zdziwienie. Czy już codziennie ktoś będzie wstawał wcześniej ode mnie? Na stole stały kanapki, a Carlos siedział na krześle i pisał coś na telefonie. Podniósł wzrok, zapewne, słysząc moje kroki i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i postanowiłam zacząć rozmowę.
-Co tak szybko wstałeś?
-Tak, Ciebie też miło widzieć.- Przekręcił oczami.
-Szczegół.- Zaśmiałam się.- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Nie umiałem spać.- Wzruszył ramionami.- Ty pewnie miałaś podobnie.
-Może.- Usiadłam na krześle koło niego.- Pozwól, że się poczęstuję.- Sięgnęłam po kanapkę.
-Oczywiście, że nie. Bo przecież zrobiłem je tylko po to, by leżały na stole i kusiły moich przyjaciół.- Na jego słowa nasączone sarkazmem jedynie przekręciłam oczami i wzięłam się za jedzenie. Po chwili, gdy zabierałam się już za trzecią kanapkę usłyszałam cichy śmiech Latynosa. Odłożyłam chleb i posłałam Carlosowi pytające spojrzenie.
-Masz coś na ustach.- Spuściłam wzrok.
-Gdzie?- Podniosłam rękę, by wytrzeć usta, lecz chłopak skutecznie mi to uniemożliwił splatając razem nasze palce.
-Tutaj..- Lekko musnął moje usta. Po moim ciele przeszedł przyjemny prąd. Carlos zrobił to ponownie. Już miałam odwzajemnić, lecz w mojej głowie zaświeciło się przysłowiowe czerwone światełko. Lekko cofnęłam głowę do tyłu.
-Ja... Przepraszam… - Próbował się tłumaczyć. Złapał mnie za rękę, którą natychmiast wyrwałam. Wybiegłam z kuchni i ruszyłam do mojego pokoju, po drodze mijając zdezorientowaną Karolę. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. W moich drzwiach ukazała się głowa mojej przyjaciółki.

                                       *Oczami Karoliny*

Niepewnie otworzyłam drzwi do pokoju Sabiny. Zastałam ją leżącą na łóżku i wpatrującą się w sufit. To było trochę niepokojące. Pierwszy raz widziałam ją tak przybitą. To nie było podobne do mojej wiecznie uśmiechniętej przyjaciółki. Usiadłam na łóżku koło niej. Sabi się podniosła.
-Co się stało mała?- Zapytałam z troską.
-Carlos się stał.- Wyszeptała w ten sposób, że ledwo mogłam ją usłyszeć. Jej oczy się zaszkliły. Bez zbędnych pytań przyciągnęłam ją do siebie, pozwalając wypłakać.  Wiedziałam, że prędzej czy później wyrzuci z siebie, co ją gnębi. I tym razem się nie pomyliłam. Po kilku minutach ciszy, przerywanych szlochem Sabiny, dziewczyna wydukała:
- Carlos mnie pocałował…- Zrobiłam wielkie oczy i zdziwiona krzyknęłam:
-Jak to do cholery?!
-Nie krzycz..- Wyszeptała, a ja od razu tego pożałowałam. Uspokoiłam się.
-Jak to się stało?
-Normalnie. A z resztą.. to nie był pierwszy raz. Różnica jest taka, że tym razem faktycznie zdążył coś zrobić. Może zacznę od początku?
- Czekam.
- To może tak…Strasznie zabolało mnie to, jak Carlos powiedział mi, że ma dziewczynę. Wiesz jak jest. W tamten dzień próbował pocałować mnie po raz pierwszy. Kendall nam przeszkodził. Później mogło do czegoś dojść w moim pokoju, ale Logan zawołał nas na film. Następnie jak wyszliśmy na spacer. Pies pewnej dziewczyny wbiegł pomiędzy nasze nogi i Carlos wpadł do fontanny. No i później ta akcja na plaży. Całkowicie nie związana z Carlitem.- Zawahała się.
- No.. śmiało.- Delikatnie się uśmiechnęłam, próbując dodać jej odwagi.  Czułam, że to jest związane z Loganem.
-Logan w kuchni zaproponował mi, że razem wzbudzimy zazdrość w Carlosie. Stąd też ta sytuacja na plaży.- Spuściła wzrok. Powoli zaczynałam odnajdować się w tej sytuacji.
-To znaczy, że Ciebie i Logana nic nie łączy?- Uśmiechnęłam się do siebie. To była świetna wiadomość!
-Można tak powiedzieć. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Mocno ją przytuliłam. Dziewczyna się zaśmiała.- Nie zrobiłabym Ci tego. Przepraszam.
-Nie ma sprawy. Kontynuuj.
Sabina westchnęła.
-Rano jak zeszłam do kuchni Carlos czekał ze śniadaniem. Zaczęłam jeść, kiedy powiedział, że jestem brudna. Zapytałam ‘gdzie?’ i wtedy mnie pocałował.
-Ty wcale nie byłaś brudna, prawda?- Przyglądałam się jej badawczo. Sabi tylko wzruszyła ramionami.
-Może tak, może nie. Kto wie?
Mocno ją przytuliłam. Nie umiałam w to uwierzyć. Nie spodziewałabym się tego po Carlosie. W głębi rzeczy on w końcu zdradził swoją dziewczynę. I zranił moją przyjaciółkę. Co on sobie wyobrażał?!
-Dupek.- Wysyczałam.
-Zakochałam się w tym dupku.- Ponownie wyszeptała dziewczyna

                                        *Oczami Sabi*
-James, ty idioto!- Spojrzałam na swoją mokrą bluzkę.
-Przepraszam! Naprawdę nie chciałem. Ściągnij od razu tą bluzkę, wypiorę ją czy coś.- Próbował się wytłumaczyć.
-Nie ściągnę przy tobie bluzki zboczeńcu!- Zaśmiałam się. Chłopak spojrzał na górną część mojej garderoby i lekko zmieszał.
-Nie przemyślałem tego.- Podrapał się po karku. Ja tylko przekręciłam oczami.
-Jasne, jasne. Weź ty już lepiej nic nie mów.- Pokazałam mu język.
-No dziękuję ci bardzo. Ja.. Odchodzę obrażony papa.- Wyszedł z pokoju, a ja pokręciłam głową z dezaprobatą. Z tyłu usłyszałam cichy śmiech. Odwróciłam się, a moja mina gwałtownie zrzedła.

Przybywam z nowym rozdziałem :D Nie spodobało wam się, że Logan pocałował Sabi.. Wiecie co? Mi też nie.  Ale dwa komentarze dały mi trochę do zrozumienia. Głownie chodzi mi o Nattalie Henderson i Zakochana rozmarzona.  Rozważę to.. A co do Karoli to gratulacje wreszcie nadrobiłaś! Dziękuję Kindze ( która siedzi obok mnie, ale to szczegół) za pomoc w tym rozdziale. Do następnego! I proszę o komentarze. To motywuje!



piątek, 15 marca 2013

Rozdział 21


   Karolino! Zanim zaczniesz czytać ten rozdział, skonsultuj się z lekarzem dowolnego pochodzenia, bo każda treść niewłaściwie przez Ciebie sformułowana zagraża mojemu życiu lub zdrowiu.


                  *Sabi*
-A ja nadal nie wierzę, że ubrałaś sukienkę! Pierwszy raz widzę Cię w czymś takim.- Logan objął mnie ramieniem. Jako, że plaża była niedaleko domu chłopaków zdecydowaliśmy się zrobić sobie krótki spacerek.
-Tak, tak. Mówisz mi to czwarty raz. A ja po raz kolejny odpowiadam Ci, że to Kendall kazał mi się w to ubrać.
-Jasne, jasne! Najlepiej to na mnie zwalić, nie?- Odezwał się, wyżej wspomniany, Idący przed nami blondyn.
-Taka prawda.- Wzruszyłam ramionami. Na początku szedł James z Emmą, Następnie Carlos i Reachel, za nimi Kendall obok Karoli, a na końcu my. Wpatrzyłam się w idącą trochę dalej od nas parę.  Reach właśnie z czegoś się śmiała. Dlaczego ona musi być aż tak idealna? Później spojrzałam na ich splecione dłonie. Coś ścisnęło mi się w żołądku.
-Wszystko będzie dobrze, mała..- Usłyszałam głos idącego koło mnie chłopaka.
Problem w tym, że wiedziałam o tym, że nie będzie. Carlos był szczęśliwy z Reachel. Pasowali do siebie. A ja nie chciałam stawać mu na drodze do szczęścia. Nawet kosztem swojego. Wiem, że powinnam cieszyć się jego szczęściem, ale cóż.. Jestem egoistką i nic na to nie poradzę.

-Który z nich, według was najlepiej wygląda w kąpielówkach?- Zaśmiałam się słysząc pytanie Reachel.
-Sama nie wiem.. Ogólnie są dobrze zbudowani. Ale chyba stawiałabym na Jamesa. Sorki, Em.- Posłałam jej przepraszające spojrzenie. Dziewczyna się zaśmiała.
-Nie martw się. Ja też tak myślę. Ale Carlos też prezentuje się całkiem dobrze.
-Tak, trzeba mu to przyznać. Ale oni nie dorastają Loganowi do pięt.- Karola także wkręciła się w naszą rozmowę.
-No ale spójrz na nich! Spójrz na Jamesa. Teraz na Logana. Teraz na Carlosa. I znowu na Logana. Teraz na Kendalla. I ponownie na Logana. Nadal utrzymujesz swoje zdanie?- Zwróciłam się do mojej przyjaciółki.
-No pewnie.- Wyszczerzyła się, a ja tylko wykręciłam oczami.
-Wszyscy są mega seksowni.- Podsumowałam.
-Zgodzę się z tobą.
-Ładnie to tak plotkować o przyjaciołach?- Słysząc szept Logana tuż przy moim uchu lekko podskoczyłam.
-Idioto! Nie strasz mnie! Jak ty się tu znalazłeś?- Odwróciłam się w jego stronę.
-Przyszedłem tu, jak byłaś zajęta rozmową o naszych klatach.- Uśmiechnął się cwaniacko.
-Podsłuchiwałeś.- Zmrużyłam oczy.
-Może..- Przeciągnął samogłoski.- Chodź do wody. Dziewczyny już się kąpią.
Przeniosłam wzrok na wodę. Wszyscy świetnie się bawili.
-Nie mam ochoty.-Lekko się do niego uśmiechnęłam.
-Chodź..
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Jesteś pewna?
-Tak.-I w tym momencie powinnam pożałować swoich słów. Logan delikatnie usiadł mi na brzuchu tak, że musiałam położyć się na ręczniku i zaczął gilgotać. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
-Logan! Nie…przestań…proszę…
Ale on, na moje nieszczęście, nie miał w planach zostawienia mnie. W pewnym momencie coś go olśniło. Przestał.
-Patrzy?- Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Co?
-Carlos.- Udałam, że się poprawiam i zerknęłam w tamtą stronę.
-Patrzy.
-Tylko nie bądź później na mnie za to zła.
Chłopak zdjął ręce z mojego brzucha i ujął moje dłonie w swoje, po czym położył je po obu stronach mojej głowy. Sam pochylił się nade mną. Wiedziałam, co zaraz nastąpi. Wiedziałam, co on ma zamiar zrobić. Wiedziałam, że to nie jest fair w stosunku do reszty. Dlaczego więc tego nie przerwałam..? Nie wiem. Wiem tylko, że chwilę później poczułam na swoich ustach jego gorące wargi. Dziwnie czułam się, całując przy wszystkich na plaży z przyjacielem. Jednak, jeśli to miało w czymkolwiek pomóc, chciałam zaryzykować. Wszystkie myśli, które do tej pory kłębiły się w mojej głowie gdzieś się ulotniły. Całował nieziemsko! Po jakimś czasie, bo nie wiem czy minęło kilka sekund, czy minut, odsunął się ode mnie. Uśmiechnął się bardziej do siebie, niż do mnie. Założyłam włosy za ucho i spuściłam wzrok. Nie umiałam uporządkować myśli. Chłopak wstał ze mnie i pomógł mi zrobić to samo.
-To co..? Pójdziesz ze mną do wody?- Uśmiechnął się.
-A mam inne wyjście?- Logan wzruszył ramionami i przerzucił sobie przez ramię, na co pisnęłam. Domyśliłam się, że chłopak ruszył w stronę wody. Wisiałam tak na jego ramieniu nie wiedząc,co robić. Gdy był już blisko wody zmienił moją pozycję. Włożył ręce pod moje plecy i kolana, na co ja objęłam jego szyję rękoma. Zaczął wchodzić do wody coraz głębiej, zbliżając się do naszych przyjaciół. Gdy moje ciało po raz pierwszy zetknęło się z wodą cicho pisnęłam. Woda była lodowata.
-Mógłbyś mnie puścić?- Spojrzałam na mojego przyjaciela, jednocześnie podnosząc brwi do góry.
-Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz?
-Tak.. Dlatego o to proszę.- Loggie bardzo dosłownie spełnił moją prośbę. Opuścił ręce, przez co z głośnym piskiem wpadłam do lodowatej wody. Będąc pod powierzchnią postanowiłam się odegrać. Chwyciłam nogę szatyna i pociągnęłam w swoją stronę, przez co jego twarz była teraz na wysokości mojej. Wynurzyłam się, po czym widząc miny przyjaciół, zaśmiałam. W tej chwili głowa Logana pojawiła się w zasięgu mojego wzroku.
-Jesteś wredna.- Chlapnął mnie.
-Do usług.- Zrobiłam to samo.
-Ja podziękuję za takie usługi.- Przekręcił oczami, na co się zaśmiałam. Czułam na sobie palący wzrok dwóch osób. Pewnie domyślacie się, jakich. Głupio mi było przed Karolą. W końcu, ona o niczym nie wiedziała. Na pewno ma mi to za złe. Ale czego się nie robi dla miłości? Albo.. Jej braku. Bo to raczej to bardziej pasuje do mojej sytuacji z Carlosem..

 No i jest! Podczas pisania tego rozdziału zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie nie umiem pisać scen pocałunku. No, ale co zrobić?  Zapraszam do komentowania. I dziękuję Karolinie za pomoc ;** Do następnego!

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 20.


                                    *Sabi*

Następnego dnia obudził mnie Kendall, wręcz wskakując do mojego łóżka.
-Wstawaj! Idziemy na plażę. Masz piętnaście minut na ubranie się!
Odwróciłam się tyłem do niego.
-Daj mi spokój.. Chcę spać.-Włożyłam głowę w poduszkę. Chłopak westchnął i wyciągnął mnie z łóżka.- Co ty robisz?! Postaw mnie! –Spanikowałam. Chłopak widząc moją reakcję lekko się zaśmiał. Na wszelki wypadek objęłam go rękami wokół szyi.
-Spokojnie, mała.- Blondyn zaniósł mnie do łazienki, posadził na pralce i kazał na siebie poczekać. Po chwili przyszedł z moim strojem na dzisiejszy dzień.- Masz 10 minut. Jeśli po tym czasie stąd nie wyjdziesz, osobiście cię przebiorę.
Przekręciłam oczami i wygoniłam go z łazienki. Uśmiechnęłam się do siebie wspominając wczorajszy wieczór. Kendall przyszedł pomóc mi się rozpakować, a gdy już to zrobiliśmy zostaliśmy u mnie w pokoju. On za dużo o mnie wie.  Nie chcąc tracić czasu przebrałam się z ciuchy przygotowane przez blondyna. Muszę przyznać, że chłopak na gust.
                         
Po kilku minutach weszłam gotowa do pokoju i zastałam tam Kendalla patrzącego na zegarek. Podniósł wzrok i zlustrował mnie od góry do dołu.
-I niech ktoś mi powie, że nie mam gustu.- Przekręcił oczami i wstał z łóżka.
-Jaki skromny. Poza tym.. Nie cierpię sukienek. Dlaczego karzesz mi w tym chodzić? - Cicho się zaśmiałam. Kend wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem.
- Ślicznie wyglądasz. Chodźmy.- Przepuścił mnie w drzwiach i zeszliśmy na dół.
Wszyscy już siedzieli z salonie.
-Cześć wszystkim!- Od razu skierowałam się w stronę kuchni. W odpowiedzi usłyszałam prawie wszystkie głosy. Mówię ‘prawie’, bo nie usłyszałam tego najważniejszego. Carlos tylko na mnie spojrzał i wrócił do konwersacji z Reachel. Weszłam do pomieszczenia i na stole zauważyłam talerz z kanapkami.
-Nie musisz dziękować. Kawę, czy herbatę?- Logan stanął przy blacie i posłał mi pytające spojrzenie.
-Herbata.- Lekko się do niego uśmiechnęłam i zajęłam jedzeniem. Po chwili przede mną stał parujący napój, a chłopak zajął miejsce naprzeciwko mnie.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy, młoda.
-Jestem tylko dwa lata młodsza!- Oburzyłam się. Loggie się zaśmiał.
-No właśnie.
-A dobra. Daj spokój.- Przekręciłam oczami i dokończyłam kanapkę. Wstałam i pozmywałam po sobie. Usłyszałam głos Logana:
-Naprawdę aż tak bardzo go kochasz?
Odwróciłam się w jego stronę i westchnęłam.
-Aż tak bardzo to widać?- Chłopak wzruszył ramionami.
-Dla mnie cholernie. Ale on tego nie zauważa.
-I cieszy mnie to. Przecież ma dziewczynę.
-Ale.. Ja widzę, że on coś do ciebie czuje.
-Daj spokój, Loggie.  Wydaje się być z nią bardzo szczęśliwy.
- Może po prostu to sobie wmawia? Gdzieś w podświadomości wie, że wzbudzi tym twoją zazdrość.
-Ale po co on miałby wzbudzać moją zazdrość?- Nie do końca zrozumiałam.
-Czy ja wiem? Może się w tobie zakochał? Ja osobiście odnoszę takie wrażenie. Możliwe, że próbuje wyprzeć te uczucia. Boi się Ciebie stracić?  Boi się jak zareagujesz. Więc postanowił je zdławić w sobie. Proste.
-Może dla Ciebie.
-Wątpie. Może ty też spróbujesz.. No nie wiem.. Udawać, że wszystko jest dobrze? Pokazać, że możesz się bawić bez niego.
-Nie wiem. Na pewno nie o to chodzi.
-Skąd masz tą pewność?- Logan stanął koło mnie i spojrzał mi w oczy.
-No.. Niby nie mam..
-No właśnie. Wystarczy, że będzie widział nas w jednoznacznych pozycjach. Co ty na to?
-Logan.. To nie jest fair.
-Wiem, że nie jest. Ale robimy to dla jego dobra. On nigdy nie będzie do końca szczęśliwy, skoro będzie dusił swoje uczucia.
-Ale w takim razie, co z Karoliną?- Chłopak się zmieszał. Podrapał się po karku.
-A co ma być?
-Nie rób ze mnie idiotki. Widzę, że Ci się podoba.-Przekręciłam oczami.
-Może trochę.- Mruknął.- Ale czego się nie robi dla przyjaciół?
-Zobaczymy.. Dzięki..
-Nie masz za co mi dziękować..- Posłał mi uśmiech.
-Uwierz, że mam. Wracamy do nich?
-A mamy inne wyjście?
-Niekoniecznie.- Wzruszyłam ramionami.
-No właśnie.- Posłał mi uśmiech i pociągnął mnie za rękę do salonu.

Tak, wiem, że ten rozdział to jeden wielki dialog. I wiem, że późno się pojawił. Przepraszam ._.  Mogłybyście napisać mi, co wam się nie podoba w moim pisaniu?  Chciałabym robić to jak najlepiej. ;3 nie będę się rozpisywać, do zobaczenia w następnym rozdziale.

Okey. Ostatnia rzecz. Karola, nie jesteś zła, prawda? Poza tym, właśnie zdałam sobie sprawę, że ten rozdział jest beznadziejny ._.


Okey. To jest ostatnia rzecz. Doszłam już do 20 rozdziałów! ^^

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 19.


                              *Sabi*

-Sabi, masz ochotę na spacer? Zobaczyłabyś trochę los Angeles. Oczywiście w najbliższych dniach was oprowadzimy, ale na takim spacerze też możesz dużo zaobserwować.
-Czemu nie? Chętnie się przejdę.- Popatrzyłam na Latynosa.
-No to co? Ubierz się i możemy wychodzić.- Zlustrował się wzrokiem od góry do dołu, a ja zorientowałam się, że mam na sobie piżamę. Zaczerwieniłam się
-Jasne. Daj mi 10 minut.- Wybrałam ciuchy i szybkim krokiem udałam się do łazienki. Po chwili uśmiechnięta wychodziłam z pomieszczenia. Carlos siedział gotowy na moim łóżku. Słysząc moje kroki podniósł wzrok znad telefonu, zablokował ekran i wsadził urządzenie do kieszeni spodni. Lekko wstał z łóżka i podszedł do mnie z uśmiechem.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki.- przekręciłam oczami i pociągnęłam chłopaka w stronę wyjścia
Idąc uliczkami zachwycałam się wszystkim, co napotkały moje oczy.
-Widzę, że Ci się tu podoba.- Usłyszałam śmiech Latynosa i spojrzałam w jego brązowe oczy.
-Tu jest ślicznie.
-Przyzwyczaisz się do tego miejsca. Za niedługo będzie to dla Ciebie całkiem normalne.
-Szczerze w to wątpię.- Lekko się zaśmiałam.- Poza tym nie będę miała tyle czasu.
-Uwierz, że będziesz.- Właśnie przechodziliśmy koło wielkiej fontanny.
-Co masz na myśli?- Zatrzymałam się przy niej.
-Nic takiego. Ale cieszę się, że Ci się podoba.
-Podoba mi się wiele rzeczy.- Wzruszyłam ramionami, patrząc ponad ramieniem chłopaka na zapierającą dech w piersiach fontannę.
-Na przykład?- Lekko przybliżył mnie do siebie. Niechętnie oderwałam wzrok od lejącej się wody.
-Nie wiem., nie wiem.
-Podpuszczasz mnie.- Uniósł brwi.
-Może trochę.
-Nieładnie tak.- Położył mi dłoń na talii. Próbowałam o tym nie myśleć.
-Dla mnie ładnie.
-A czy ładne będzie to, co teraz zrobię?- Zapytał i zaczął się do mnie przybliżać. Nagle między naszymi nogami przebiegł dużych rozmiarów pies. Cofnęłam się do tyłu, a zaskoczony Latynos cicho krzyknął, próbując utrzymać równowagę. Jego zmagania poszły jednak na marne. Wpadł do fontanny, a ja zaczęłam się śmiać.
-Ładne.
Chwilę później usłyszałam nawoływanie jakiejś dziewczyny. Pies, który- Dzięki Bogu- Przed chwilą nam przeszkodził podszedł do mnie, a ja zaczęłam go głaskać. Podniosłam głowę i ujrzałam ładną dziewczynę, która kierowała się w moją stronę.
-Danger! Tu jesteś! Wszędzie Cię szukałam.- Przeniosła swój wzrok z psa na mnie.- Dzięki za pomoc. Jestem Julia.- Uśmiechnęła się serdecznie.
-Nie ma sprawy. To ja powinnam mu podziękować. Sabina.- Odwzajemniłam uśmiech. Ta dziewczyna kogoś mi przypominała. Moja ciekawość nie pozwoliła trzymać mi języka za zębami.- Jesteś stąd? Wydajesz mi się jakaś znajoma..
-Jestem z Polski. Przeprowadziłam się tu jak miałam 12 lat. Ty też jesteś z Polski, prawda? Sabina to polskie imię.
-Prawda. Skąd ja Cię…- Carlos nie pozwolił mi dokończyć, ponieważ pociągnął mnie za nogę, przez co wylądowałam na nim.
-Idioto! Jestem cała mokra!- Chciałam wstać, ale Latynos skutecznie mi to uniemożliwiał.- puść mnie!
-Nie.- Zaśmiał się.
-Carlos, puść mnie do cholery. –Spojrzałam mu w oczy.
-A co jeśli nie?- Uśmiechnął się cwaniacko. Postanowiłam sięgnąć po radykalne środki.
-Twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona z takiego widoku w gazecie.
Uśmiech Latynosa momentalnie zbladł. Puścił mnie, a ja wstałam i podałam rękę chłopakowi.
-Sorki, mała.- Szepnął.
-Daj spokój.- Przewróciłam oczami. Odwróciłam się w stronę Julii.- Kontynuując.. Na czym skończyłyśmy?- Zmarszczyłam brwi, bo to kompletnie wypadło mi z głowy. Dziewczyna się zaśmiała.
-Nie mam pojęcia.
-Mniej więcej. Masz bardzo fajnego psa.
-Dzięki.-Uśmiechnęła się.
-Sabi.. Musimy się zbierać. Chłopaki pewnie czekają. No i pewnie Reachel przyjdzie.- Przywołałam na twarz uśmiech.
-Spoko.. Jak widzisz musze już lecieć.- Zwróciłam się do dziewczyny.
-Ohh.. szkoda.. Może podałabyś mi swój numer?
-Pewnie- Podałam jej ciąg liczb.- To do zobaczenia?
-Do zobaczenia.- Uśmiechnęła się w moją stronę i tyle ją widziałam. Chwilę później wchodziłam do domu. Usłyszałam głosy chłopaków, Karoli, Emmy i jeszcze jednej dziewczyny. Tego głosu nie kojarzyłam.
-Reach już jest.- Wszedł do salonu. Postanowiłam zrobić to samo. Zobaczyłam, jak Carlos ciągnie dziewczynę w moją stronę.
-Sabi, to Reachel, moja dziewczyna. Reach, to Sabina, moja przyjaciółka.- Przedstawił nas sobie, a ja sztucznie się uśmiechnęłam
-Miło Cię poznać. Carlos nie potrafi przestać o tobie mówić.- Kątem oka spojrzałam na Latynosa, który spuścił wzrok. O to mi chodziło.
-Mi ciebie też. Z opowiadań Carlosa mogłam wywnioskować, że jesteś bardzo sympatyczną dziewczyną.- Odwzajemniła uśmiech i uścisnęła moją rękę.
-Miło. Z resztą, sama będziesz mogła się przekonać. Pewnie często będziesz tu przebywać.
-Zobaczy się.- Wzruszyła ramionami.
Usiadłam między Kendallem, a Loganem. Reach wydaje się być naprawdę miła. Może ją polubię?  Poczułam ukłucie w bok i spojrzałam na moje lewo. Loggie uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Odwzajemniłam uśmiech.
- Wybaczcie mi, ale pójdę do pokoju. Muszę się rozpakować. Rany, jak ja nie cierpię tego robić.- Przewróciłam oczami.
-Jasne, idź. Może później któryś z nas do Ciebie dołączy.- Usłyszałam Kendalla i wstałam z kanapy.
-No to.. życzcie mi szczęścia.- Ruszyłam po schodach na górę. Weszłam do pokoju i dosłownie rzuciłam się na łóżko. Właśnie poznałam dziewczynę chłopaka, którego kocham. To całkiem normalne, czyż nie?


No i jest. Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale miałam w tym tygodniu masę nauki ._.  I co myślicie? Pojawiły się dwie nowe osoby. Julia jest w Bohaterach, a Reach za niedługo powinna się pojawić.

Natalie Schmidt – Czy ty mi grozisz? :O

Paula Rusherka – A wiesz, że to genialny pomysł? I chyba tak zrobie :D

Btw… uwielbiam czytać wasze komentarze :) one bardzo motywują… no nic… Do napisania ;3