piątek, 17 października 2014

Rozdział 8.



Kiedy dwie godziny później James wszedł do pokoju zastał tam Sabine leżącą na łóżku i Carlosa siedzącego po drugiej stronie. Wyglądało na to, że się dogadywali. Uśmiechała się. Naprawdę miała na twarzy uśmiech, a on wyglądał szczerze. Nie tak jak wtedy, kiedy to on z nią rozmawiał.
Siedział na dole tak długo tylko dlatego, by dać jej trochę czasu. By mogła oswoić się z tym miejscem. Miał jednak na myśli dom, nie jego przyjaciela. Wiedział, że nie powinien nawet o tym myśleć, ale zazdrościł mu tego luzu. Kiedy Carlos mógł rozmawiać z nią o czym chciał, on musiał dwa razy myśleć nad swoimi słowami, by go przypadkiem nie wyśmiała.
Wzrok Sabine i Carlosa od razu spoczął na nim, jednak on patrzył tylko na dziewczynę. I to ona pierwsza odwróciła wzrok.
-No, stary, myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz.-Latynos podniósł się z zajmowanego dotychczas miejsca.
-Czekałeś na mnie?- Starał się, by jego głos brzmiał na luzie. Pomyślał, że uśmiech załatwi sprawę.
-Ja? Nie bardzo. To raczej ona czekała.- Podbródkiem wskazał ich jedyną towarzyszkę.
Serce chłopaka zaczęło bić szybciej. Czekała na niego?
-Czy jeśli powiem, że tak, to poprawię ci samopoczucie?- Jej głos brzmiał obojętnie. Na jej twarzy nie było już tej radości, którą zauważył wchodząc do pokoju.
Chciał powiedzieć: ‘’Nie, teraz już nie bardzo.” W zamian za to mruknął tylko:
-Być może.
-Więc być może.- Wzruszyła ramionami, nadal na niego nie patrząc.
 Nie zorientował się, w którym momencie Carlos wyszedł pokoju. Rozejrzał się. Cóż, całość prezentowała się dobrze.
-Wybrałaś naprawdę ładny pokój.
-Dziękuję. Mówisz to, bo musisz?
Westchnął. Czy to już zawsze będzie tak wyglądało?
-Mówię to, bo tak myślę.
Powiedzenie tego nie było najlepszym pomysłem.
-Zapamiętam na przyszłość.- Szepnęła, posyłając mu krótkie spojrzenie i wstała. Obserwował, kiedy podchodziła do jednej z szafek i wyciągała jakąś koszulkę- prawdopodobnie jej piżamę. Wyszła z pokoju nie oglądając się za siebie.
Pierwszy raz pomyślał, że być może wcale nie była taka silna, na jaką wyglądała. Jej słowa brzmiały pewnie, jednak wystarczyło spojrzeć w jej oczy.
Nienawidził się za ich pierwsze spotkanie.
Kiedy jakiś czas później leżała tyłem do niego, zapragnął po prostu ją dotknąć. Złapać ją za rękę, przejechać dłonią po policzku, poczuć kontakt. Nigdy wcześniej się tak nie czuł. Głęboko odetchnął, chcąc mieć ten dzień za sobą.
-Dobranoc.
Jej odpowiedź usłyszał po dłuższej chwili, tak jakby biła się z myślami. Jakby nie była pewna, czy odpowiedzieć.
-Dobranoc, James.
...
Następnego dnia obudziła się w tak samo kiepskim humorze, jaki miała przed położeniem się.
Miała wyrzuty sumienia. Przez chwilę pomyślała, że być może powinna być dla niego milsza. Tylko odrobinkę. Ale jak miała to zrobić, skoro cały czas myślała o jego słowach? Cóż, jeszcze nikt wcześniej nie nazwał jej w ten sposób.
Dopiero po chwili zorientowała się, że dłoń Maslowa obejmowała ją w pasie.
W myślach zadała sobie tylko jedno pytanie. Czy jest tego świadomy?
Po jego równomiernym oddechu poznała, że chłopak nadal śpi. Nie chciała go budzić. Ostrożnie zdjęła jego dłoń ze swojej talii i położyła ją koło siebie. Dopiero wtedy zdecydowała się odwrócić w stronę chłopaka. Gdy spał wyglądał bezbronnie. Zdecydowanie nie na 21 lat. Bardziej dałaby mu 18.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.
Podskoczyła, słysząc głos Kendalla. Od razu poczuła, jak jej policzki robią się czerwone. Czuła się jak dziecko, które przyłapano na zjedzeniu ciasteczka przed obiadem.
-Czy ty właśnie nie zakłócasz naszej prywatności?- Próbowała wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
-Zakłóciłbym ją, gdybym obudził was chwilę wcześniej, kiedy tak spaliście przytuleni do siebie.
-Nikt tu nikogo nie przytulał!
W ostatniej chwili zwalczyła chęć rzucenia w niego poduszką. Byłoby to równoznaczne z obudzeniem Jamesa. Jego głowa leżała na jej poduszce. Czy to aby na pewno był przypadek?
-Nie martw się, nikomu nie powiem.- twarz chłopaka rozjaśnił uśmiech.
-idź sobie.- Włożyła twarz w poduszkę. Bardziej poczuła niż usłyszała, jak chłopak koło niej się przeciąga.
-Właśnie, ludzie chcą tu spać.- Miał zaspany głos.
Korzystając z okazji złapała za poduszkę i rzuciła nią w stronę Kendalla. Ten miał jednak refleks. Wyszczerzył się do niej i zniknął za drzwiami.
-Moja poduszka!- Oburzona podniosła się do pozycji siedzącej.
-Właśnie się jej pozbawiłaś.- James parsknął śmiechem.
-Nie. To ty pozbawiłeś się swojej.- Już prawie miała ją w rękach, chłopak miał jednak większy refleks.
- Co dostanę za oddanie ci jej?
-Satysfakcję, że pomogłeś potrzebującej?
-Wtedy ja będę potrzebującym.- Przekręcił oczami, jednak z uśmiechem na ustach.
-Czasem warto się poświęcać dla sprawy.
-Czasem.- Poruszył brwiami.- Powiedzmy, że się zastanowię.
________________________

Czytasz=Komentujesz

4 komentarze:

  1. OMG !! Zajebisty rozdział , pisz je dłuższe proszę, ja chce kolejny już teraz i fajnie by było gdyby oboje im na sobie zależało xD Ok, pisz kolejny szybko !!!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra!!!
    Kochana jesteś zarąbista z tymi pomysłami!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja reakcje "he hehe hehehe hehehehe". Także tego hehe XD Koooooocham <3 Wiesz, że uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste
    Kocham to co piszesz
    KOCHAM

    OdpowiedzUsuń