piątek, 3 października 2014

rozdział 6.



-Jak to możliwe, że on dzwonił do twojej mamy?- Josh zadał pytanie, które z pewnością chodziło po głowie członkom Big Time Rush.
-Paul i moja mama utrzymują kontakt. Wiesz, on był menadżerem mojego taty, kiedy jeszcze żył.  Przychodził do nas na obiadki, jeździliśmy razem na wakacje.. Myślę, że byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi.
-Sabi, a… myślisz, że to dlatego cię przyjął?- blondynka słyszała w głosie Josha, że wahał się przed zadaniem tego pytania.
-Nie. To nie on mnie wybierał. Nie wiem jak to działa, ale on najprawdopodobniej ma od tego ludzi. Dziwna sytuacja.- Cicho się zaśmiała.
-Zbieg okoliczności, czy przeznaczenie?- Powiedział w typowy dla siebie sposób, co wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny.  Po tonie jego głosu poznała, że także się uśmiechał.
-Zdecydowanie nie przeznaczenie. Musiałam wracać z Jamesem do domu.
-Jak było?
Sabina wróciła myślami do tego ranka, by znaleźć odpowiednie słowo.
”Szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia i przystopowała dopiero po znalezieniu się na świeżym powietrzu. James musiał się natrudzić, by dotrzymać jej kroku. Gdy tylko wyszli z budynku splótł ich palce.
-Czeka mnie długi spacer.- Stwierdziła bardziej sama do siebie niż do towarzysza.
-Gdzie idziemy?
-Na Wall street. Tam mieszkam.
-Więc mamy trochę czasu do rozmowy.- Chłopak uśmiechnął się, skręcając w odpowiednią alejkę.
-Chyba nie bardzo mam ochotę na rozmowę.
-Uśmiechnij się chociaż..- Jego oczy już się nie uśmiechały. Uśmiech przygasł, jednak potem znowu pojawił się na jego twarzy.
‘No tak.’ Pomyślała, sztucznie się uśmiechając. ‘Wszędzie mogą kryć się paparazzi.’
-Wiedz, że robię to tylko dlatego, żeby nie zawieść twojego menadżera.
-Wiem. Należy mi się.
-Otóż to.
-Nie będę się tłumaczyć.- James zerknął na twarz niższej od siebie towarzyszki.- Tak naprawdę nie mam czym, bo sam nie wiem dlaczego to zrobiłem. Naprawdę jest mi przykro, okey? I nie myślę tak. Słuchaj, jesteś śliczna i jestem pewien, że o tym wiesz.
-Mam być wdzięczna za twoją skruchę?- Ich spojrzenia się spotkały. I w tym momencie Sabina była wdzięczna za to, że dzięki swojemu tacie potrafiła ukrywać emocje. To było pomocne.
-Wiem, że byłem wredny. I teraz już nic z tym nie zrobię.
-Dlatego mógłbyś po prostu przestać mówić.-Ucięła. Była pewna, że gdyby tego nie zrobiła wszystko byłoby w porządku. A przynajmniej udawałaby, że było. Nie tak sobie postanowiła.
Resztę drogi przeszli w ciszy, która strasznie jej ciążyła. I w innej sytuacji być może żałowałaby swoich słów. To było jednak coś zupełnie innego.
Problem pojawił się przed pożegnaniem. Zdała sobie sprawę, że kontrakt upoważnia ją do zrobienia CZEGOŚ. Powinna pożegnać się z nim jak na przykładną dziewczynę przystało.
Przystanęli przed jej domem. James przygryzł wargę, niepewnie na nią patrząc. W innej sytuacji mogłaby stwierdzić, że wygląda nawet słodko.
-Więc..
-Więc?- mruknęła.
Lepiej byłoby, gdyby to on zainicjował pożegnanie.
- Do zobaczenia?- Lekko się uśmiechnął.
A niech go szlag.
Zrobiła krok w jego stronę i stanęła na palcach, po czym lekko musnęła jego usta. Nic takiego, ot zwykły buziak.
-Do zobaczenia.”
Potrząsnęła głową, odsuwając od siebie wspomnienia.
-Niezręcznie.
………………
Kendall ruszył do pokoju Carlosa, jednak zatrzymał się pod drzwiami słysząc strzępki jego rozmowy z… no właśnie, z kim? Blondyn już wcześniej zastanawiał się z kim rozmawia jego przyjaciel, ten jednak zbywał jego pytania. Oparł się o ścianę, słuchając jego słów.
On wcale nie podsłuchiwał! To Latynos mówił zdecydowanie za głośno, okey?
-Ale skoro jest mu przykro… Wiesz, myślę, że powinnaś to przemyśleć… To cię uszczęśliwi… Ale tylko to się liczy, spróbuj to zrozumieć… Do usłyszenia, Sabi?... Złe rzeczy nie dzieją się bez przyczyny.
‘Hej stop.’ Kendall zmarszczył brwi. ‘Czy ten tekst nie jest za mądry jak na Carlosa?’
Otworzył drzwi i wszedł do pokoju swojego przyjaciela.
-Rozmawiałeś z kimś?
Latynos leżał na łóżku z uśmiechem na ustach.
-Być może. Czemu?
-Ciekawi mnie z kim ty tak gadasz, stary.- Wzruszył ramionami- Mi możesz powiedzieć, nie?
Uśmiech zniknął z jego twarzy. Kendall zastanawiał się o co chodzi? Co było tak ważnego, że nie mógł powiedzieć nawet swoim przyjaciołom?
-Chcesz wiedzieć?
-Po to tu przyszedłem.
Carlos podniósł się do pozycji siedzącej i przez chwilę po prostu zastygł w bezruchu, jakby nad czymś się zastanawiając. Później głęboko odetchnął i przeniósł swój wzrok na blondyna.
-Bo wiesz, ogólnie to bardzo zagmatwana sytuacja…

___________________
Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy zobaczyłam, że mam dodać akurat ten rozdział. 
Tak między nami, nie umiem doczekać się 11! (nie zwracając uwagi na fakt, że rozdział 10 jest jeszcze nietknięty..)
W jednym komentarzu widziałam temat daty, więc postanowiłam się określić. Rozdziały będą pojawiać się co piątek ;)
Czytasz-Komentujesz.
Do napisania!

7 komentarzy:

  1. No wow... buziak? Ale czy na pewno taki niewinny? Watpie 😉
    Czyli to Carlos jest Joshem! Tak? Jezu.. ja chce juz nastepny!!
    Pozdrowienia 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no.. :D zaczyna się robić coraz ciekawiej.
    Nie mogę się doczekać następnego. Pisz go szybciutko . <3
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh, super rozdział, proszę pisz je dłuższe, bo jak dla mnie za krótkie xD coraz ciekawiej się robi !! Ciekawe jak to bedzie z ich związkiem ... ok , pisz kolejny szybko !!!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział ciekawy i wgl, super. Czekam na nn. :) @RusherMaslower

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!!
    Stop,Josh to Carlos?
    Jakoś tak mi wpadło do głowy,że to może tak być.
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Carlos to Josh?!?!Ale się porobiło...Jak Sabine się dowie to....to nwm co bd!Dawaj mi tu nn :******

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Cię haha. Genialne! Chcę kolejne rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń