Ostatniego dnia ich wspólnych wakacji
James wyciągnął Sabine na spacer. Nic dziwnego, musieli w końcu rozsławić swoją
„Wielką Miłość”. Sęk w tym, że dziewczyna nie miała ochoty pokazywać się
publicznie. Nie chodziło o Jamesa, musiała w końcu zacząć traktować to jako
pracę, ale po prostu.. nie miała na to dzisiaj ochoty. Być może było to
spowodowane rozmową przy dzisiejszym śniadaniu. Blondynka znowu wróciła myślami
do ich wymiany zdań.
„-Carlos- James zwrócił się do
swojego przyjaciela, który siedział ze wzrokiem wbitym w talerz przed sobą.- Co
z Megan? Ostatnio coś przestałeś o niej mówić.
Sabina gwałtownie podniosła głowę.
Być może zrobiła to za szybko, bo Logan przeniósł na nią swój wzrok. Po chwili
zaczęła jednak wątpić, że to tylko zbieg okoliczności. W jednym momencie zdała
sobie sprawę, że chłopak o wszystkim wie. Była tylko ciekawa, czy z Jamesem
jest tak samo. Jednak wątpiła w to, w takim wypadku przecież nie zadałby tego
pytania. Była bowiem pewna, że to ona jest tą Megan.
Zaczęła myśleć, że może nie była
jedyną dziewczyną, którą Carlos oszukiwał, jednak jego reakcja wybiła jej ten
pomysł z głowy.
Latynos odchrząknął i spojrzał na
nią.
-Pokłóciliśmy się.
Spuściła wzrok, a na jej policzki
wkradł się rumieniec. Przeklęła w myślach. To był najmniej pożądany moment na
okazywanie swoich słabości.
James powiódł spojrzeniem za wzrokiem
swojego przyjaciela, błędnie go interpretując.
-Spokojnie, możesz mówić przy Sabine.
Jest teraz jakby na to nie patrzeć częścią nas, więc może wiedzieć co się dzieje.
Cholera, pomyślała dziewczyna. On
naprawdę nie wie co mówi.
Kendall głęboko odetchnął patrząc to
na nią, to na Carlosa, po czym się odezwał:
-Stary, myślę, że naprawdę możesz
powiedzieć wszystko.
Sabina domyślała się, że w tym zdaniu
blondyn chciał przekazać więcej niż mogłoby się wydawać. Uznała, że najlepiej
będzie się wycofać. Wstała i biorąc talerz, mruknęła:
-Pójdę się przebrać.
-Zostań.- James złapał ją za
nadgarstek, jego głos brzmiał twardo. Cóż, chyba nie lubił nie wiedzieć o co
chodzi. Sam zauważył, że pod słowami Kendalla kryje się coś głębszego.
Dziewczyna posłusznie usiadła, zaciskając usta.
-Więc co do sprawy Meg...
-Sabina.- Ostro przerwała Carlosowi.
Wszyscy przenieśli na nią swój wzrok. Ale jak szczerość to szczerość, prawda?-
Nazywam się Sabina.
-O czym ona mówi?- Zapytał zbity z
tropu James.- I dlaczego odezwała się, kiedy mówiłeś o Me...
-To ona jest Megan.- Teraz to Carlos
komuś przerwał. Cały czas patrzył na Sabine, ona jednak wyczekiwała reakcji
Jamesa.
-Jak... Przecież.. Jak? Kiedy
zamierzaliście mi powiedzieć?- Jego wzrok prześlizgnął się po wszystkich w
pokoju w końcu docierając do niej. Wyraz jego twarzy w mgnieniu oka się zmienił.
Nie wyglądał już na zdezorientowanego, był bardziej... zraniony.
-Sama dowiedziałam się nie tak
dawno..
James zaczął kojarzyć fakty.
-To.. to było tego dnia, kiedy
znalazłem cię na plaży, prawda? To było pięć dni temu, Sabine. Pięć cholernych
dni temu.- Potrząsnął głową.- Miałaś rację, naprawdę wypadałoby się ubrać.
Chłopak wyszedł z jadalni, a ona
podniosła się. Czuła wyrzuty sumienia. Mogła mu o tym powiedzieć wtedy na tej
plaży, kiedy faktycznie o to pytał.
Przed wyjściem usłyszała głos
Carlosa:
-Sabi, zaczekaj!
Ona jednak nie odwracając się,
mruknęła:
-Lepiej będzie jeśli do niego pójdę.
Doskonale wiem jak się teraz czuje.”
Głęboko odetchnęła, nie zdając sobie
z tego sprawy, a James jakby przypomniał sobie o jej istnieniu. Od początku
spaceru nie odezwał się ani słowem, a jej było to na rękę. Obydwoje byli
pogrążeni we własnych myślach.
-Powinnaś się uśmiechnąć. Zachowujemy
się, jakby ktoś nam umarł.
-Też masz grobową minę. I w sumie to
trochę się czuję tak, jakby ktoś mi umarł.
Chłopak delikatnie się uśmiechnął i
skręcił w uliczkę prowadzącą do parku.
-Paul mówił, że trzem osobom powiesz
o całej tej sytuacji.. Carlos był jedną z tych osób?
-Był. Ale nazywał się Josh, mieszkał
w Manchesterze i miał słabość do zachodów słońca.
-Przynajmniej to ostatnie się zgadza.
Naprawdę nie podał ci swojego prawdziwego imienia?
Sabine wzruszyła ramionami.
-Nie mam pojęcia dlaczego to zrobił.
James zatrzymał się i odwrócił w
stronę dziewczyny, obejmując ją w talii.
-Uśmiechnij się, proszę. Wiem, że nie
masz na to ochoty, ale od razu zrobi nam się weselej. I moim fanom też.
Dziewczyna zrobiła to przez wzmiankę
o fanach, przez co na ustach jej towarzysza także wykwitł uśmiech. Mówił dalej:
-Dziękuję. Powinnaś robić to
częściej.
Dziewczyna kątem oka zobaczyła
dziewczynę robiącą im zdjęcie. Zarzuciła Jamesowi ręce na szyję i przybliżyła
do niego.
-Powinnam też nie okłamywać całego
świata. Cóż, myślę, że to tak działa.
____
Chcesz być informowana? napisz!
____
Chcesz być informowana? napisz!
Nie kończ tak. Dłuższe weź plz. Bo kończysz i jest takie "łaaaj mor plizz mor". Więcej wątków, będzie fajnie zobaczysz :D I w sumie ciekawa sytuacja haha :D Świetne! <3
OdpowiedzUsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńJames o wszystkim się dowiedział!!!
Rozdział bomba!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta!!
Informować możesz mnie przez maila
kociak44446@gmail.com
Kolejny świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na nn. :) @RusherMaslower
OdpowiedzUsuńSuper, super, super :) Wiem, co to znaczy nie mieć ochoty, czasem po prostu taki stan nas dopada. No, ale James ma dar przekonywania :) Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam, Ciri
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział , widzę że trochę prawdy się pojawia i chce więcej xD pisz dłuższe proszę i czemu przerwałaś w połowie rozdziału hmm ?? Myślę że coś nią a James'em zaiskrzy nie tylko na niby. Pisz szybko kolejny czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
Sorki ze dopiero teraz komentuje ale nie mialam czasu. Ale udalo mi sie. Brawa dla mnie :) spuesze sie wiec moge jeszcze napisac ze rozdzial jest swietny :)
OdpowiedzUsuń