Sabina jak najszybciej zbiegła na dół po schodach. Z kuchni
doszły do niej odgłosy obijających się od siebie naczyń, po czym wywnioskowała,
że jej rodzicielka właśnie zmywała naczynia. Skierowała się w stronę tego
pomieszczenia, zastanawiając się nad sensem rozmowy. Mama zawsze wymagała od
niej dobrych stopni w szkole, więc bez pomocy taty by się nie obyło. Problem w
tym, że on rzadko bywał w domu, a prawdopodobieństwo, że właśnie wejdzie do
domu z powodu szybszego wykonania swoich obowiązków była praktycznie zerowa. Z
tego właśnie powodu postanowiła trochę sobie dopomóc. Wystukała na ekranie
swojego telefonu dziewięć cyfr, które znała na pamięć i przyłożyła urządzenie
do ucha. Długo nie musiała czekać na to, aż jej tata odbierze telefon. Zawsze
odbierał. Pomimo swojej pracy i jego wysokiej pozycji zawsze znalazł czas, by
wysłuchać swojej córki. I tym razem nie było inaczej.
-Co jest misiek?
Kiedy usłyszała głos swojego rodzica lekko się zawahała. Co
tak właściwie chciała mu powiedzieć?
-Bo… mam do ciebie sprawę. Mógłbyś przyjechać do domu?
-Coś się stało?- On od razu zaczął się martwić. Faktem było
to, że nieczęsto był zmuszony odbierać telefony w trakcie pracy. A kiedy już
faktycznie ktoś dzwonił to albo był głupi, albo stało się coś ważnego.
-Nie. To znaczy tak.- Zająknęła się.- Po prostu przyjedź,
dobrze?
-Przyjadę jak najszybciej będę mógł. Może porozmawiaj z
mamą, dopóki nie dotrę do domu?
-Tak zrobię. Dziękuję.- Sabina rozłączyła się i biorąc jeden
głęboki wdech przekroczyła próg kuchni. Jej rodzicielka krzątała się po
pomieszczeniu, aż dziwne, biorąc pod uwagę dość późną porę.
-Mamo, pomóc ci w czymś?- Zapytała, siląc się na najmilszy
ton głosu. Nie było to łatwe, gdyż sama słyszała jak bardzo drgał jej głos.
Bała się. Bała, że rodzice nie pozwolą jej lecieć do Los Angeles. Poza tym
nadal nie wiedziała co się stało z jej przyjacielem. Strasznie się martwiła. Bo
tak naprawdę nie wiedziała nic. Nie wiedziała jak to się stało, nie miała
pojęcia co się z nim teraz działo. I pomimo tego, że nie wiedziała w jakim był
stanie bała się, że z tego nie wyjdzie. I to pochłaniało całe jej myśli. Ani
przez chwilę nie pomyślała o tym, dlaczego Carlos nie odbiera telefonów. O tym,
że nikt nie wie co się z nim dzieje.
-Nie, właśnie skończyłam.- Mama blondynki wytarła dłonie o
ręcznik i odwróciła się w jej stronę z uśmiechem, który zniknął, gdy tylko
zobaczyła pobladłą twarz córki.- Boże dziecko, co się stało?
-Wszystko w porządku.- Sabina wysiliła się na lekki uśmiech.
Zawsze miała tak, że gdy tylko w takich sytuacjach widziała swoją rodzicielkę,
chciało jej się płakać. Automatycznie rosła jej gula w gardle i nie potrafiła
się jej pozbyć. Nie rozumiała tego, jednak po tych kilkunastu latach zdążyła
się do tego przyzwyczaić. Bo skoro tak było, musiał istnieć jakiś logiczny
powód, prawda?
-Nie w porządku, dlatego marsz do salonu i zaraz wszystko mi
opowiesz.- Jej głos był łagodny i przemawiała przez niego troska.
Sabina wolała nic nie mówić i po prostu wyjść z kuchni.
Czuła, że jej mama kierowała się za nią i faktycznie tak było.
Już po chwili siedziała na kanapie i w skrócie mówiła mamie
co się stało. Nie było tego dużo, bo
przyczyną tej rozmowy był tylko i wyłącznie jej przyjaciel.
-Na pewno nic mu nie będzie.- Pani Kwiatkowska mocno
przytuliła do siebie swoją córkę.
Blondynka właśnie tego najbardziej teraz potrzebowała.
Nadziei. Oczywiście lepiej by było zobaczyć teraz Jamesa, całego i zdrowego,
jednak jak na razie zostawało jej tylko to.
-No właśnie tego nie wiem.- Głęboko odetchnęła zakładając
kosmyk włosów za ucho.- Dlatego chciałam zapytać… czy może mogłabym… No wiesz,
tam do nich?- Nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Nie chciała pytać tak
prosto z mostu.
- Chcesz zapytać, czy możesz polecieć do Los Angeles?- Ujęła
jej myśli w pełne zdanie.
-Tak, mniej więcej tak.
-Sabina… To jest początek roku, nie powinnaś…- Blondynka
szybko weszła jej w słowo.
-Nie sądzisz, że mój przyjaciel jest ważniejszy od frekwencji
w szkole? Poza tym, myślisz, że będę mogła się skupić na lekcjach wiedząc, że
on gdzieś tam leży?
-Zgódź się, co ci szkodzi.- Obydwie wręcz podskoczyły na
dźwięk głosu pana Kwiatkowskiego. Żadna z nich nie słyszała otwierających się
drzwi. Sabina spojrzała na swojego tatę
z nadzieją. Zazwyczaj udawało mu się podać stosowne argumenty, które prawie
zawsze trafiały w sedno. Swoją drogą, jak długo przysłuchiwał się ich rozmowie?
Mężczyzna się zaśmiał.- Jestem aż taki straszny?
-Nie przyzwyczaiłam się do Twojego widoku od ponad
dwudziestu lat, więc tak, zgaduje, że tak.
-Cokolwiek tylko powiesz.- Przekręcił oczami. Pomimo już nie
tak młodego wieku uwielbiał droczyć się zarówno ze swoją córką, jak i żoną.
Szymon rzadko bywał w domu, więc nie mógł się tym wystarczająco nacieszyć,
dlatego korzystał, dopóki Sabina mu nie uciekła.- Nie patrzcie tak na mnie. Po
prostu idź się spakuj, a potem spać. Razem z mamą zarezerwujemy ci jakieś
bilety.
-Liczysz na to, że zasnę?- Postanowiła zadać tak proste
pytanie, na które jej ojciec nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
-Po prostu idź.- Podszedł do niej i lekko pocałował w czoło,
a Sabinie nie pozostało nic innego, jak tylko posłuchać się jego słów i wejść
po schodach na górę.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj! Po prostu brak czasu mi się udziela. Następny rozdział na pewno pojawi się w poniedziałek, tego dnia na pewno nie mogę pominąć. Przepraszam, że rozdział taki beznadziejny.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj! Po prostu brak czasu mi się udziela. Następny rozdział na pewno pojawi się w poniedziałek, tego dnia na pewno nie mogę pominąć. Przepraszam, że rozdział taki beznadziejny.
NARESZCIE ! JA TU CZEKAŁAM ! HYHYHY WAL SIĘ ! WCALE NIE BEZNADZIEJNY. OOO NAPISZĘ DO CIEBIE E-MAILA . CHUJ TO MA DO ROZDZIAŁU ALE OK XD HAHAHA NIE NO DOBRY JEST JAK ZAWSZE. CZEKAM BARDZO NA NOWY <3 :) MAM NADZIEJĘ ŻE JESTEM PIERWSZA :)
OdpowiedzUsuńgenialne kochana <3 brak mi słów, a zdarza się to rzadko :O czekam :* i zapraszam jak zawsze :) http://big-time-rush-and-girls.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoski, a nie beznadziejny ! :) Kochana masz talent.. Pamiętaj o tym <33
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i http://wholookslikeanangel.blogspot.com/2013/12/rozdzia-iii.html zapraszam :)
Nareszcie udało mi się przeczytać twój rozdział (pomijając fakt, że powinnam się uczyć). Cieszę się, że Sabina pojedzie do LA, ale z drugiej strony boję się, że może być coś nie tak pomiędzy nią, a Carlos'em. Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuń