poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 66.


Stanął przed damską łazienką. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że właśnie w tym pomieszczeniu znajduje się jego dziewczyna, nie ciągnęło go jednak do tego, by zobaczyć ją na własne oczy. Jedyną rzeczą, która zmuszała go do przemyślenia swojej decyzji był powód, przez który odeszła od grupy swoich przyjaciół w takim momencie. I właśnie dlatego pchnął te drzwi, zostawiając dumę na zewnątrz. Na jego szczęście w środku nikogo nie było.  Czuł się strasznie zażenowany jednak nie miał zamiaru się wycofać. Tym bardziej, że dziewczyna, dla której tam wszedł stała właśnie przed nim, płacząc.
Nie potrafił na to patrzeć. Nienawidził patrzeć jak ona płacze, tym bardziej jeśli to było z jego winy.
-Miałam nadzieję, że akurat tutaj nie przyjdziesz.- Sabina patrzyła na wszystko tylko nie na Carlosa. A on ją rozumiał. Doskonale wiedział czym to było spowodowane.
-Właśnie dlatego to było pierwsze miejsce, do którego przyszedłem.
-Nie sądzisz, że nie powinieneś tu być?
-Nie powinienem. Fakt. Ale skoro to jedyny sposób, by z tobą porozmawiać?
 -Nie pomyślałeś, że ja po prostu nie chcę z tobą rozmawiać?
-Po prostu mnie wysłuchaj.- Nie miał zamiaru dać za wygraną.
-Mów.
-A… Moglibyśmy stąd wyjść? Czuję się nieswojo. Tylko mówię.
Zauważył, jak kącik jej ust lekko unosi się do góry. To był jakiś krok do przodu.
-Kiedy mi tu jest dobrze.- Wzruszyła ramionami nie zamierzając mu niczego ułatwiać. Musiał sobie jakoś poradzić.
I poradził.
Po prostu wciągnął ją do jednej z kabin i zamknął za nimi drzwi. Przynajmniej miał pewność, że nikt go nie zobaczy.
 Nie było tam zbyt dużo miejsca.  Nie był pewny, czy miał się cieszyć z tego powodu, jednak był bardzo blisko Sabiny. Odpowiadało mu to. Mina jego dziewczyny-bo miał nadzieję, że mógł ją tak nazwać- wyrażała sprzeczne uczucia.
Zastanawiał się od czego zacząć rozmowę. Co powiedzieć, by od razu jej do siebie nie zrazić?
Postanowił zacząć od początku, jednak zamiast tego usłyszał jej głos. Sama postanowiła zapytać.
-Kim ona była?
-Reachel.- Nie owijał w bawełnę. Zapytała, daj jej prostą odpowiedź. Zwlekanie z odpowiedzią było najgorszym co mógłby zrobić w tym momencie i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
-Kochasz ją?
-Co? Nie!- Powiedział chyba zbyt gwałtownie, ponieważ dziewczyna lekko się cofnęła, opierając o jedną ze ścian. Postanowił to wykorzystać i położył dłonie po obydwu stronach jej głowy. Miał nadzieję, że patrząc jej w oczy bardziej dotrą do niej jego słowa. I zaczął mówić. Mówić, dlaczego to zrobił, jak wygląda sytuacja. Przepraszał, mówił jak bardzo mu przykro. Obiecywał, że jeśli da mu szansę to nigdy więcej się nie powtórzy. Zarzekał, że ją kocha i był tego pewien w stu procentach. A ona wpatrzona w jego tęczówki słuchała każdego słowa przyswajając go do swojego umysłu. A na sam koniec zaczął opowiadać jak bardzo nie chce jej stracić, jakie ma plany z nią w roli głównej w najbliższych miesiącach. Nie potrafił przestać mówić, słowa wypływały z jego ust bez porozumienia z nim samym, o ile to w ogóle było możliwe.  A gdy tylko skończył, po dość długim czasie ona spuściła wzrok i zacisnęła usta w wąską linię.
-To wszystko co chciałeś powiedzieć?
Westchnął. Wiedział, że jego słowa nie podziałają od razu.
-Tak. Skończyłem.- Spuścił ręce umożliwiając jej wyjście.  Dziewczyna mimo tego nie ruszyła się w miejsca. Przyglądał jej się nie do końca wiedząc co się dzieje.
-Ktoś jest w łazience. Nie będę taka, poczekam chwilę.- Przekręciła oczami. Trochę go to zdziwiło. Jakoś wcześniej nie miała ochoty na rozmowę z nim, a teraz zdecydowała się zadziałać na jego korzyść. To był spory krok na przód.
Już po chwili kierowali się w stronę przyjaciół.
-Carlos?
-Tak?- Zaskoczony przeniósł swój wzrok na Sabinę. Nie spodziewał się usłyszeć od niej nic więcej.
-Co z Jamesem?
Automatycznie pokiwał głową ‘na nie’.
-Nie mam pojęcia. Ale obiecuję ci jedno. On z tego wyjdzie.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.- Dość niepewnie przyciągnął ją do siebie i ostrożnie pocałował w skroń.

Ktoś kiedyś powiedział: „Nie obiecuj, jeśli nie jesteś w stanie dotrzymać słowa’’
I miał rację.




________________________________________________________________________________
No to jest kolejny. byłby szybciej, jednak brak internetu dał mi się we znaki w weekend.
co do zakończenia bloga jeszcze myślę. W następnym rozdziale powinniście się dowiedzieć.
Skoro jutro jest 24.12  chciałam wam wszystkim życzyć wesołych świąt i trafionych prezentów.
To już moje drugie świeta z wami. Dziękuję za każdy komentarz i głos w ankiecie.( które są swoją drogą bardzo zróżnicowane.)

Do następnego!

4 komentarze:

  1. Przestraszyłaś mnie ostatnim zdaniem. James ma z tego wyjść, rozumiesz? Bo jak nie, to Cię znajdę, obiecuję XD
    Twój blog jest świetny, nie kończ go jeszcze, Trafiłam na niego kilka dni temu i nie chcę się już z nim żegnać ;c
    Pozdrawiam, Wafel ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. NARESZCIE PRZECZYTAŁAM ALLELUJA !!!! nie mam weny do komentarzy :C jak i do życia huh . no cóż.

    T Y L K O M U C O Ś Z R O B I S Z

    wiem gdzie mieszkasz

    ej zaraz czy ja nie mam nagrane jak obiecujesz ze nic im nie zrobisz.............HYHYHYHY WYCZUWAM ZE BĘDĘ DZISIAJ SŁUCHAĆ HYHYHYHYHYHY


    nie kończ no.........ja nie będę miała co czytać...........nooo............a to jedyne co czytam XD...........ups...............life is brutal............czas na wazelinkę XDDDDDDDDDDDDDDDD trolololo :


    JEZUU TO JEST TAKIE CUDOWNE JDKFJDJFNOS WSPANIALE PISZESZ JEZUU JA TEŻ TAK CHCE KDJFMLDSJMKL MATKO BOSKA ZAJEBISTE .



    ale tylko mu coś zrobisz a wiesz





    *oczywiście wszystko co piszę jest prawdą XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju.. James ma z tego wyjść.. Dobrze by było jakby wyszedł.. Bo szkoda chłopa noo.. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ zapraszam, Ciri

    OdpowiedzUsuń