piątek, 5 września 2014

rozdział 2.



-Człowieku to był twój największy błąd.- Logan spojrzał na Jamesa z niedowierzaniem. Chłopak mu się nie dziwił. Sam miał ochotę dać sobie w mordę.
-Wiem.- Brunet spojrzał w stronę drzwi. Zdecydowanie nie miał na myśli słów, które wypowiedział.
-Co w ciebie wstąpiło?- Kendall na niego naskoczył.
-Nie wiem. Nie mam pojęcia! Po prostu jak ją zobaczyłem… spanikowałem, dobra?
-To nie tłumaczy tego, że nazwałeś ją dziwką.- Carlos po wypowiedzeniu tych słów wyszedł z pokoju.
-On ma rację. Ciężko będzie ci teraz sprawić na niej dobre wrażenie. Jesteś spalony.- Logan stwierdził ten tak bardzo oczywisty dla bruneta fakt.
-Wiem o tym, okey? Wiem o tym.
Głęboko odetchnął, patrząc na dwójkę swoich przyjaciół. Czy wiedzieli w jak złej sytuacji się znalazł? Ze swojej winy?
    _________________________.....

Dziewczyna ruszyła szybkim krokiem przed siebie. Musiała stamtąd wyjść. Tak wychował ją jej tata.  Kiedy była jeszcze małą dziewczynką mówił, że jeśli ludzie nie mają o niej dobrego zdania, lepiej po prostu wyjść. Tacy ludzie nie są warci naszej uwagi. Tu był mały problem.
Mogła wyjść dzisiaj, jednak następnego dnia musiała wrócić do studia nagraniowego, by udawać kochającą dziewczynę.
”Tego nie przewidziałeś tato, co?” Pomyślała i zgodnie ze swoim przyzwyczajeniem spojrzała w górę. Tym razem nie napotkała tam nieba, tylko szary sufit.
Co więcej, usłyszała za sobą nawoływanie.
-Hej, zaczekaj!- Latynos w pierwszym odruchu chciał przyciągnąć dziewczynę do siebie, jednak w porę się opamiętał. Chwycił ją za ramię, żeby mu przypadkiem nie uciekła.
Tylko Sabina wiedziała, że nie musiał tego robić. Nie chciała uciekać.
-Jeśli chcesz usprawiedliwiać jego słowa, to daruj sobie. Wiem jak dojść do drzwi.
-Nie będę go usprawiedliwiać. On naważył piwa to on go teraz wypije. Chciałem odwieźć cię do domu. Co ty na to?
-A czy to nie twój wspaniały przyjaciel powinien to zrobić?- Podniosła brwi.
-Mój wspaniały przyjaciel nie ma prawka, więc nawet nie miałby takiej możliwości.- Podniósł jeden kącik swoich ust.
-Nie mam daleko do domu.
-Więc tym bardziej mogę cię podwieźć.- Wzruszył ramionami, wychodząc z budynku i nie dając blondynce wyboru. Chcąc nie chcąc ruszyła za nim, chwilę później wsiadając do czarnego range rovera.
- Jedź na Wall street.
Chłopak zerknął na dziewczynę, odpalając samochód.
-To wcale nie tak blisko jak mówisz.
-Ale zawsze mogło być dalej.
-To nie wytłumaczenie. Swoją drogą jestem Carlos.
-Sabine. Sam dobierałeś sobie przyjaciół?- Nie chciała zapytać. To samo wyszło, po prostu opuściło jej usta. I tyle.
-Oni nie są tacy źli. Wystarczy ich poznać.
-Nie. Nie sądzę.-Potrząsnęła głową. Nie chciała ich poznawać. Nie chciała GO poznawać.
-Zobaczysz. Nie masz wyjścia.- I tu miał rację. Już nie miała. Automatycznie zawiesiła wzrok na widoku za oknem. Pod wpływem prędkości drzewa i domy stały się lekko zamazane. Nie na tyle jednak, by nie odróżniać ich od siebie. Z tym akurat nie miała problemu. Przez dłuższy czas się nie odzywała. To nie było dla niej nic nowego. Była typem samotnika, więc tym bardziej zdziwiła ją decyzja o przyjęciu kontraktu. Sama się tego po sobie nie spodziewała. Nie żeby miała problemy z porozumiewaniem się z rówieśnikami, co to to nie. Potrafiła odnaleźć z innymi wspólny język, zazwyczaj jednak nie odczuwała takiej potrzeby. Nie chciała do nikogo się przywiązywać. W przeszłości, kiedy tylko komuś zaufała, ten ją zostawiał. W taki czy inny sposób.
Z jej tatą było podobnie. Z wiekiem zaczynała mieć z nim coraz lepsze relacje, zaczynała interesować się jego pracą, chociaż on do końca starał się tego uniknąć. Naprawdę potrafili się dogadać. I Sabina już była pewna, że jego nałóg minął, że wszystko będzie w porządku…
Nie. Musiała wziąć się w garść.  Nie mogła o tym myśleć w tym momencie.
Przeniosła swój wzrok na Carlosa. Jej milczenie zdawało się go nie zdumiewać. Jakby od początku był na to przygotowany.
A może był?
-Zawsze bierzesz na siebie brzemię wyręczania swoich znajomych?
Spojrzał na nią zbity z tropu. Trochę zajęło mu zrozumienie, o czym mówi dziewczyna. Subtelnie uniósł jeden kącik ust.
-Nie, zazwyczaj siedzę cicho.
-A tym razem?
-Powiedzmy, że mam w tym swój interes.
„Okey” Sabina przyznała w duchu, „Zaczyna robić się niepokojąco”
-Interes, mówisz?
-Ehe, tak, coś w tym stylu.- Zerknął na zdezorientowaną dziewczynę i posłał jej lekki uśmiech.-Jesteśmy.
-Dzięki.- Otworzyła drzwi i wysiadła.- Do zobaczenia.
Przed otwarciem drzwi domu zaniepokoiła ją jedna sprawa.
Skąd on wiedział, przy którym z budynków się zatrzymać?

-----------------
Jest piątek, więc dodaję obiecany nowy rozdział.
Dziękuję za wszystkie komentarze, to duzo dla mnie znaczy :)
Jak się podoba?
Następny za tydzień.
Czytasz-komentujesz.

7 komentarzy:

  1. Hah akcja się rozkręca^^ La La La^^
    Co tan Carlos knuje?? hahhaah
    Szybciutko dawać mi tu nn!!!
    Bużka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu mam wrażenie, że Carlos ją zna, tylko nie chce się do tego przyznać? Akcja się rozkręca i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio!!!
    Jak coś,to przeczytałam wszystko i jest super!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  4. WIESZ, ŻE JESTEM ZŁA ZA TO, ŻE NIE WIEM O CO CHODZI Z CARLOSEM! HAHA KURCZE JESTEM CIEKAWA I TO JAK. I tak musiałam z capsa, uzależnienie haha :D Czekam na kolejne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe o co chodzi z Carlosem? Kurna, ciekawość mnie zżera haha XD
    Czekam na nn :*
    Buziaczki x

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz plusa za kończenie w takich momentach :)
    Ciekawi mnie co Carlos i Sabine mają ze sobą wspólnego.
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No super rozdział !! Szkoda że krótki i mało się dzieje , i czemu przerywasz akurat w tym ważnym momencie, hmm ?? Pisz szybko kolejny , czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń