piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 12.



Kiedy Kendall zobaczył, jak Sabine schodzi po schodach od razu wiedział, że coś jest nie tak. Bez słowa ich wyminęła i wyszła na zewnątrz, co tylko utwierdziło go w tym przekonaniu.
Skierował się w stronę pokoju Carlosa. Wiedział, że James nie zrobiłby nic, co ponownie mogłoby urazić dziewczynę. Bał się, że domyślił się o co chodzi. Nie chciał tego. Wiedział, jak w wyniku tego będzie czuł się Latynos. Drzwi do jego pokoju były uchylone, więc zajrzał do środka.
Carlos siedział na łóżku z twarzą w dłoniach. Był przygarbiony, przez co blondyn poznał, jak bardzo jest zmartwiony.
-Stary, co jest?- Podchodząc do łóżka potknął się o leżącą na ziemi poduszkę. Nie zważając na to chwilę później usiadł koło przyjaciela.
Ten spojrzał na niego i Kendall nie wiedział, czy to on sam wymyślił sobie łzy w oczach Latynosa.
-Spieprzyłem. Miałem powiedzieć jej od razu.
Na pierwszy rzut oka było widać jak bardzo Carlos jest na siebie zły.
James stał na balkonie, czekając na dziewczynę. Oczywiście przed nią by się do tego nie przyznał.
Zobaczył coś w jej oczach, kiedy wychodziła z pokoju. Jakiś dziwny żal po jej słowach.
Musiał zapytać.
Nie było jej dłuższą chwilę, przyłapał się na tym, że co chwilę zerkał na zegarek.
20 minut, 25, 30…
Wiedział, że dobrze dogadywała się z Carlosem. Być może czuł się zazdrosny. Jednak to była jego wina. Wiedział o tym, że może obwiniać tylko siebie.
I wtedy ją zobaczył. Wyszła z domku, w którym tymczasowo mieszkali i skierowała w stronę plaży. James zastanawiał się nad jednym: Dlaczego wyszła bez poinformowania kogokolwiek? Ważniejszym pytaniem było jednak, dlaczego w ogóle wyszła? Stojąc na balkonie czuł nieprzyjemny chłód. Niby było lato, jednak wieczory i noce były mroźne.  A ona nie miała na sobie nic oprócz niezbyt ciepłej bluzki na ramiączkach i krótkich spodenek.
Coś musiało być na rzeczy.
Nie zastanawiając się długo wyszedł z balkonu i pokoju, po czym szybko zbiegł po schodach na dół. Drzwi na taras były delikatnie uchylone, więc miał pewność, że wyszła akurat nimi. Postanowił pójść w jej ślady. Przed tym jednak, kierując się przeczuciem złapał w jedną rękę swoją bluzę. A kiedy jego stopy spotkały się z zimnym piaskiem wiedział, że postąpił słusznie. Zaczął zastanawiać się, gdzie mogła pójść? Nie przemyślał tego wcześniej, jednak teraz nie miał pojęcia w którą stronę się udać. W końcu ruszył tam, gdzie ostatnio ją widział i go olśniło. Było tylko jedno miejsce na tej plaży o którym wiedzieli i gdzie nie było zbyt dużo ludzi. I to właśnie tam się udał. Przeczucie go nie myliło. Blondynka siedziała na jednym z kamieni i ciasno obejmowała swoje nogi ramionami. Z tej odległości mógł wywnioskować, że jest jej zimno. Było cicho i pusto. Wyglądała niesamowicie. Nigdy nie sądził, że można poczuć coś do kogoś w tak krótkim odstępie czasu, jak inaczej mógł jednak nazwać swoje uczucia? Kompletnie zwariował.
Wyglądała na zmartwioną. Nie wiedział, czy poznał to po jej zgarbionej sylwetce, czy ciężkim oddechu. Powstrzymywała płacz, tego był pewny. Wiedział, że go usłyszała, stał tak blisko niej, że nie było innej możliwości. Mimo wszystko nie pokazywała tego po sobie. Chciał to dobrze rozegrać i pokazać jej, że może mu ufać.
-Nie jest Ci zimno?
Damn. Zganił się w myślach. Ze wszystkich rzeczy, które mogłeś powiedzieć, wybrałeś akurat to?
Przez chwilę dziewczyna nie reagowała. Jedyną reakcją na jego pytanie było wzruszenie ramionami. Niezrażony podszedł do niej i usiadł niedaleko. Nie miał zamiaru teraz się wycofać.
-Weź to.- Wyciągnął w jej stronę rękę z bluzą. Jej wzrok przeskakiwał z jego twarzy na bluzę.
-Teraz tobie będzie zimno.- jej głos był cichy, przerażająco przygnębiony. Zwalczył w sobie chęć przyciągnięcia jej do siebie. Nie wiedział co się stało, nienawidził jednak osobę, która doprowadziła ją do tego stanu. Dziewczynę, która nie pokazywała swoich słabości.
-Przeżyję.
Przez chwilę myślał, że odmówi, wtedy jednak wyciągnęła rękę w jego stronę.
Otuliła się jego bluzą, a on nie był pewny, czy kiedykolwiek chciał kogoś tak bardzo jak ją teraz. Nie rozumiał tego.
-Dziękuję.- mruknęła tylko.
-Co tu robisz? Nie miałaś iść do Carlosa?
Bał się, że powie coś nie tak. Coś, co ją odstraszy.
-Miałam. Ale zmieniłam zdanie. A ty? Co tu robisz?- Nie wiedział, czy słusznie usłyszał jakiegoś rodzaju wyzwanie w jej pytaniu.
-Szedłem za tobą.

___________
Jak się podoba? 
 Następny w piątek!
Czytasz-komentujesz. To naprawdę motywuje :)


  https://www.youtube.com/watch?v=cmNF_JbQZc4&feature=youtu.be
poza tym zapraszam na trailer tego tu bloga, link jest też po lewej stronie, gdzieś w zakładkach czy coś.
Jeszcze raz dziękuję Julii, że go dla mnie zrobiła! <3

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetne. Czekam na nn. :) @RusherMaslower

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Rozdzaił świetny. Wiem jak komentarze motywują, więc zostawiam Ci jeden huehue :D Rozpisałabym się, ale padam już na twarz po całym dniu ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy się śmiać czy nie bo trochę mnie ta sytuacja rozśmieszyła idk czemu XD Ale mega, pisz dłuższe albo częściej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;) czekam na następny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!!
    Mam nadzieję, że Sabi pogodzi się z Carlosem!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, ciekawe co zrobi James? Pozdrawiam i zapraszam do zostawiania śladu u siebie :) Ciri

    OdpowiedzUsuń
  7. No no super rozdział !! Może w końcu będzie coś między Sabiną a Jamesem xD i chyba 12 raz proszę o dłuższe rozdziały xD no bo są zajebiste i chce więcej !! Czekam na kolejny pisz szybko !!! :D
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń