-Posiedziałbym
dzisiaj w domu.- Kendall spojrzał kolejno na Logana, Sabine i Jamesa. Cóż, może niekoniecznie, prawdą było, że
chciał się wyrwać, gdziekolwiek. Nie miał ochoty siedzieć w domu i patrzeć jak bardzo niezręcznie może się
zrobić. Była 10.15 a Carlos nadal nie zszedł na śniadanie. Blondyn był pewny,
że chłopak nie śpi, nie znał go przecież od wczoraj. -Przeszedłbym się chociaż na miasto, żeby
zobaczyć co i jak. Później możemy śmiało wrócić i obejrzeć jakiś film.- Logan
nie był świadomy zdarzeń poprzedniego dnia i siedział jak gdyby nigdy nic. Kendall
nie mógł tego powiedzieć o sobie, bo naprawdę martwił się o swojego
przyjaciela. Wiedział, jak bardzo Carlos obwiniał się o całą sytuację, jednak
on sądził, że niesłusznie. Był pewny, że sam postąpiłby dokładnie tak samo. -Sabine,
jak myślisz?- James zwrócił się do milczącej dziewczyny. Kendall widział, że blondynka
nie czuła się dobrze z całą tą sytuacją. Wcale jej się nie dziwił. Jeśli była
do niego przywiązana chociaż w połowie tak bardzo jak on do Alex... -Bez różnicy. Sami wybierzcie. -Wszystko w porządku? -Jak
najlepszym.- Posłała Jamesowi uśmiech, aż nadto wymuszony.
Chłopak jednak zdawał się tego nie zauważać. -To
dobrze. -Sabine, mogłabyś iść po
Carlosa?- Logan spojrzał na dziewczynę. Kendall zauważył jak zacisnęła usta. Nie mógł jej tego zrobić. Wstał i
gestem kazał jej zostać na miejscu. -Ja
pójdę. Blondynka
wstała i ruszyła za nim, tłumacząc się chęcią ubrania. Odezwał się do niej
dopiero u szczytu schodów. -Jak
się czujesz? Odpowiedziała
zdecydowanie zbyt szybko, przez co miał pewność, że kłamie. -Dobrze. A ty? -W
porządku. Czego nie mogę powiedzieć o tym gościu za ścianą.- Stanął przed
drzwiami do pokoju latynosa. Chciał się czegoś od niej dowiedzieć. Każda
informacja, która mogłaby pocieszyć jego przyjaciela była w tym momencie
przydatna. Sabine chwilę na niego patrzyła, wzdychając. -Czego ode mnie oczekujesz? Jestem pewna,
że wiesz co się stało. Inaczej nie miałbyś nic przeciwko temu, żebym to ja go
obudziła.
-Chcę
wiedzieć, jak ty to widzisz. -Żebyś ty powiedział Carlosowi? Słuchaj, naprawdę chcę o tym zapomnieć.-
oparła się o ścianę. -Nie obchodzi cię to, jak on się czuje? -On nie pomyślał o tym, jak ja się poczuję. Po co ja mam się tym
interesować? Cóż,
pomyślał Kendall. Albo jest naprawdę dobrą aktorką, albo faktycznie ta sytuacja
mało ją przejęła. -Był twoim przyjacielem? W tym momencie Sabine posłała mu takie spojrzenie, pełne tak wielu
emocji, jednak nadal nie mówiące nic, że blondyn miał pewność jakie uczucia
skrywa dziewczyna przed nim. -Wychodzi na to, że moim przyjacielem był ktoś, kto nigdy nie istniał. Ale
takie rzeczy się zdarzają, prawda? W tym momencie drzwi otworzyły się i stanął w nich Latynos, o którym
rozmawiali. Gdyby sytuacja była inna, powiedziałby pewnie „O wilku mowa”. Carlos spojrzał na nią, a on, jako jego przyjaciel widział, jak bardzo
jest niepewny. Niesamowity był fakt, kim mógł się stać przed kamerami, gdzie
był po prostu wygadanym gościem, dla którego zaśpiewanie przed tysiącami ludzi
to frajda, a nie wyzwanie, którym w rzeczywistości było.
Carlos
rozłożył ręce, jakby chciał zaprezentować się w całej okazałości. -Cóż, wydaje mi się, że jednak istniał. Sabine
splotła ręce i spuściła na nie wzrok. Wyglądała na zagubioną. -Nie
masz pojęcia o czym mówisz. -Jak
mogę nie mieć pojęcia?- Położył nacisk na pierwsze słowo. Wiedział jak się
czuła, a przynajmniej mógł się w dużym stopniu domyślić. Zżerały go wyrzuty
sumienia, wiedział, że to wszystko była jego wina. Gdyby tylko powiedział jej
trochę wcześniej... -Jestem tutaj, widzisz?- Kontynuował.- Stoję przed tobą i jestem tą samą
osobą, z którą pisałaś przez ostatni rok. Josh to ja i nic tego nie zmieni. -Nie jesteś.- zaprotestowała.- Jesteś tylko osobą, która go sobie
wymyśliła i która pozwoliła mi wierzyć, że ktoś taki w ogóle istniał. -Sabina,
jestem twoim przyjacielem. Nie ważne jak dziwne to jest, to byłem ja. I ty o
tym wiesz. Po prostu nie chcesz się z tym pogodzić.- Przy ostatnim zdaniu
ściszył ton swojego głosu. Przez ostatnie dni naprawdę czuł, że ma ją przy
sobie, nawet jeśli ona nie miała o tym pojęcia. -W takim razie nigdy nie miałam
przyjaciela.- Bezradnie wzruszyła ramionami, próbując zamaskować drżącą wargę. Te słowa go złamały. Były jak nóż w serce, a ona doskonale o tym
wiedziała. Znała go lepiej niż ktokolwiek inny. Przez ostatnie miesiące trzymał
się faktu, że jest komuś potrzebny. I że tą osobą nie jest członek zespołu,
który przebywa z nim, bo musi. Miał osobę, która była przy nim z własnego
wyboru, gdzie miał pewność, że tego chce. Przez cały ten czas miał świadomość,
że gdyby nie chciała go znać, to po prostu zerwałaby z nim kontakt. Cóż, w pewnym sensie
właśnie to teraz robiła. -Ty tak nie myślisz. Meg, posłuchaj...- Nie było dane mu dokończyć, bo
dziewczyna gwałtownie mu przerwała. -Nie mów tak do mnie!- Przymknęła oczy i drugą część zdania powiedziała
normalnym tonem.- Tylko tata mógł mnie tak nazywać. Zatrzasnęła za sobą drzwi swojego pokoju, przez co on sam zwątpił w
swoje słowa. Ta rozmowa nie miała się tak potoczyć. Teraz on miał coraz większą
pewność, że ich przyjaźń stała się przeszłością wraz z wczorajszym dniem.
_______________
Kurcze, ludzie, z tym rozdziałem miałam same problemy. Przepraszam, że dopiero teraz ale jeszcze w taki sposób, ale nie wiedziałam jak inaczej to dodać. Usuwałam go kilka razy, a te linijki nadal nie są w dobrym stanie, ale postanowiłam już w tym nie grzebać. Tak to jest, kiedy się nie wie jak używać Office'a. Wygląda jak wygląda, ale jest. Do następnego!
_______________
Kurcze, ludzie, z tym rozdziałem miałam same problemy. Przepraszam, że dopiero teraz ale jeszcze w taki sposób, ale nie wiedziałam jak inaczej to dodać. Usuwałam go kilka razy, a te linijki nadal nie są w dobrym stanie, ale postanowiłam już w tym nie grzebać. Tak to jest, kiedy się nie wie jak używać Office'a. Wygląda jak wygląda, ale jest. Do następnego!
Sabinko błagam - dłuższe rozdziały bo zabijasz! Cudowne, ale proszę! Dłuższe, dłuższe, dłuższe! Kocham <3
OdpowiedzUsuńJest świetny!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!!!
Wymiana słów między Carlosem a Sabi po prostu super!!
Wyobraziłam sobie minę Kendalla, kiedy Carlos powiedział do niej Meg.
"WTF??CO ZA MEG????"
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Twój rozdział u mnie się rozmnożył i pojawił aż cztery razy :D A kiedy zaczęłam się wczytywać, to już się skończył :( problemy xxi wieku :D jakie oburzenie kiedy Carlos powiedział do niej Meg. Ale roz jak najbardziej ekstra :)
OdpowiedzUsuńPS założyłam nowego bloga http://without-prospects.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie. Może się spodoba ;)
Kolejny niesamowity rozdział. Nie mogę doczekać się następnego. :) @RusherMaslower
OdpowiedzUsuńStracić przyjaciela to nóż w serce! Smutny rozdział, ale świetny! Kurczę, oni się pogodzą prawda??? Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy, Ciri http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńOMG !! Zajebisty rozdział, super się go czyta !! Mam nadzieje że Sabine kiedyś zaufa mu tak jak było do tychczas i że dla James'a będzie milsza. Ok pisz szybko kolejny czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;P
~ Angi