piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 13.

-Szedłem za tobą.
Po jej minie wywnioskował, że nie spodziewała się tak bezpośredniej odpowiedzi.
-Dlaczego?
W głowie miał kilka różnych odpowiedzi.
„Martwię się.”
„Chcę wiedzieć, co jest nie tak.”
„Nie mogłem zostawić Cię tu samej”
„Kocham Cię.”
W zamian za to, usłyszał swój cichy głos:
-Le cœur a ses raisons que la raison ne connaît point.
Dziewczyna wyglądała na zbitą z tropu.
-Nie rozumiem.
Taką miał nadzieję, ucząc się tego francuskiego zdania. Nie uczył się tego języka, jednak wszystko lepiej brzmi w języku innym od ojczystego. Wiedział, że nie będzie wiedziała co oznacza, jednak nigdy wcześniej nie miał zdania tak dokładnie podsumowującego tego, jak się czuł.
Serce ma powody, których rozsądek nie zna.
-To może nawet lepiej.
Nie odpowiedziała mu. Patrzyła przed siebie na fale uderzające w brzeg niedalekiego klifu. Tak bardzo chciał jej pomóc, sprawić, by poczuła się lepiej. Jednak jak miał to zrobić, kiedy nie wiedział co się stało? Jak miał to zrobić, kiedy dziewczyna przed nim nadal czuła się przez niego zraniona?
Nienawidził dnia, kiedy ją poznał. Nienawidził każdego pojedynczego słowa, które do niej wtedy skierował.
Chciał wyznaczyć granicę. Pokazać, że to go nie interesuje, zrazić ją do siebie.
I osiągnął cel. Przepaść pomiędzy nimi była wręcz namacalna.
Za to też się nienawidził.
Jego serce bolało z powodu tego, co mogło między nimi być.
Czy nie mogli pozostawić tego za sobą? Czy nie zasługiwał na drugą szansę?
Cóż, najwyraźniej nie.
-Co cię martwi, Sabine?- Mruknął cicho, przyglądając się wyrazowi jej twarzy, ten jednak nic mu nie zdradzał.
-Nic, o czym ty musiałbyś wiedzieć.
Przymknął oczy ignorując fakt, jak bardzo było mu przykro. Zaczerpnął powietrza.
-Dzisiaj rozmyślałem nad tym, jak bardzo ludzie muszą płacić za swoje błędy i wiesz co? Najgorszemu wrogowi nie życzyłbym mojego położenia. Popełniłem jeden głupi błąd, wiem, ale Sabine, ludzie się zmieniają.
-Zmieniają, to prawda. Ale w odstępie miesięcy, lat. Nie tygodnia. Zdecydowanie nie tygodnia.
-W takim razie ja nigdy nie byłem taki, jak dla ciebie tamtego dnia.- Przeniosła na niego swój wzrok. W jej oczach doskonale widoczny był smutek i niepewność. Boże, ona była bardziej krucha niż podejrzewał.
-Wiem o tym.
-To dlaczego nie możesz po prostu zapomnieć?- Szepnął, widząc nową szansę.
Naciągnęła rękawy jego bluzy na swoje dłonie.
-Bo nie należę do ludzi, którzy zapominają.
Ciach. Jego nadzieja pękła jak bańka mydlana.
-To nie zapominaj. Po prostu wybacz.
Przez chwilę milczała. Zaczynało mu się robić coraz zimniej. Pomyślał o bluzie dla Sabine, ale dla siebie to już nie wziął. Typowe.
-Okey.
Spojrzał na nią zbity z tropu.
-Okey?
Spojrzała na niego i od razu odwróciła wzrok.
-Mam dość tego, co robiłam przez ostatnie dni, tyle.
-Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi ulżyło…
-Jeśli w takim stopniu jak mi, to chyba jednak mam.
-Ulżyło ci?- Zdziwił się. To było jednoznaczne z faktem, że o nim myślała.
-Tak. Będę miała do kogo się odezwać.
-Tutaj zawsze będziesz miała do kogo się odezwać
Na jej twarzy zauważył cień delikatnego uśmiechu, jednak ten zniknął równie szybko jak się pojawił.
-Lepiej wracajmy do domu, pewnie jest ci zimno. Wzięłam twoją bluzę.
Cóż, jak szczerość to szczerość, pomyślał.
-Zabrałem ją dla Ciebie.
Na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech. Nie patrząc na niego, wstała.
-Chodźmy.
Kiedy Sabine weszła do pokoju, zauważyła, że poduszka, po którą poszła wcześniej teraz leżała na łóżku. Odwróciła wzrok, próbując o tym nie myśleć i usiadła na brzegu łóżka.
James poszedł do łazienki, więc miała chwilę dla siebie. Naprawdę teraz takowej potrzebowała.
Po wejściu do domku nie ściągnęła bluzy Jamesa. Było jej naprawdę zimno.
Na jej telefonie były powiadomienia z Twittera.
Odblokowała ekran w celu przeczytania ich.
W pierwszym tweecie oficjalne konto the script dziękowało Minnesocie za udany koncert.
W następnym Danny robił to samo.
Trzy następne należały do osoby, przez którą teraz miała ochotę po prostu się rozpłakać.
„Spieprzyłem.”
„Not for what I said but for what I didn't say..”*
“Chciałbym, żeby ten dzień po prostu się nie wydarzył. ”
Postanowiła mu odpisać, więc szybko wystukała parę słów i wysłała do Josha.
„Same. Osoba, której bezgranicznie ufałam okazała się zwykłą świnią. A co u Ciebie?”
Odpowiedź przyszła niemal natychmiastowo.
„Zawiodłem najważniejszą osobę w moim życiu. A teraz nie chce mnie znać. A najgorsze jest to, że wiem, że jej reakcja jest słuszna.”
Pod jej powiekami zebrały się łzy.
„Wychodzi na to, że nieźle zawaliłeś. Słowa potrafią zepsuć wszystko.”
„A ich brak tym bardziej. Chociaż nie wiem co jest gorsze: To co powiedziałem czy to, czego nie.”
Sabine zacisnęła powieki, biorąc głębokie wdechy.
Jeden, dwa, trzy, cztery…
„Po co się nad tym zastanawiać? Czasu nie cofniesz.”
„Bo mogłem zapłacić za to każdą cenę, ale nie ją, Meg. Nie tę dziewczynę.”
Łzy powoli skapywały po jej policzkach.
„Musiała być naprawdę wyjątkowa.”
„I była. Nadal jest. Cholernie ją kocham.”
W tym momencie rozkleiła się całkowicie.
„To musiał być naprawdę duży błąd.”
„Chciałbym, żeby niektóre rzeczy stały się prawdą, bo to właśnie one zabolały ją najbardziej.”
Doskonale wiedziała, o czym mówi. Obydwoje wiedzieli co zabolało ją najbardziej.
Postanowiła skończyć tą szopkę.
„Wiesz, co chciałam dzisiaj powiedzieć, Josh? Że wolałabym go nigdy nie poznać. Że wolałabym nigdy nie poznać ciebie. Ale nie mogłam. Byłeś jedyną osobą, z którą byłam szczera w każdej sytuacji. Chciałam, żeby tak zostało do końca. Szkoda, że Ciebie nie było na nią stać. Na szczerość. Cześć, ‘Josh’.”
Wysłała wiadomość i odłożyła telefon. Nie miała zamiaru używać tego konta nigdy więcej. Położyła się na łóżku czując, że coś straciła.
Że straciła przyjaciela.
Chociaż to nie była prawda.
Prawdą było, że jej przyjaciel nigdy nie istniał.



* „nie przez to co powiedziałem, ale przez to czego nie powiedziałem”- The Script- If you see Kay

________________
Cóż, ten rozdział naprawdę był moją pechową 13. Chciałam go dopracować najlepiej jak umiałam, bo planowałam go od bardzo dawna, jednak pod koniec po prostu mi się usunął. No ale nic, napisałam go drugi raz, jednak to już nie jest to samo co wcześniej. No ale nic, do następnego!

7 komentarzy:

  1. Rozdział wyszedł Ci naprawdę świetnie. Tyle w nim bólu. Mnie też się usuwały rozdziały i to nie raz, a jaka byłam wtedy wściekła. Grr. Pisanie od początku to nie to samo co pierwsze, co nie? Jednak jak mówiłam wyszło super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny!!
    Coś zaczyna się dziać między Sabine a Jamesem.
    Mam nadzieję, że Sab i Carlos się pogodzą!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybaczyła mu, super! Może nawiążą nić porozumienia??? Czekam niecierpliwie :) Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri

    OdpowiedzUsuń
  4. I love you! Naprawdę! Za każdy tekst jaki piszesz, za to, że wciskasz pomiędzy teksty the script i poprawiasz tym humor (wiesz o co chodzi c:) albo sprawiasz, że coś ma dla mnie jeszcze większe znaczenie. Nie wiem nawet co napisać. Piękny rozdział, piękny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten blogger jest taki przewrotny. Ale końcem końców muszę przyznać, że rozdział wyszedł idealnie a post jest bardzo dopracowany :) Czekam z niecierpliwością :* i zapraszam do siebie ;3 http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG zajebisty rozdział !! Jak możesz mówić, że pechowy chyba chciałaś powiedzieć ZAJEBISTY !! Oby tak dalej (wiem,że tak będzie xD) , pisz szybko kolejny czekam !!!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział <3 Wkońcu mu przebaczyła. Mam nadzieję, że Carlos i Sabine jakoś się dogadają i pogodzą :)
    Czekam na następny.


    PS Możesz mnie o nowym rozdziale informować teraz tutaj --->http://world--patty.blogspot.com/ zamieast tutaj threeyoungfriends.blogspot.com? Tak będzie mi łatwiej dowiedzieć się o nowym poście :)

    OdpowiedzUsuń