sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 21.

Głęboko odetchnęłam wychodząc z lotniska. Oczyma wyobraźni widziałam dzień, kiedy byłam tu ostatni raz. Było to dwa dni po pogrzebie taty, a sześć dni po jego śmierci.
Mama bardzo szybko stąd wyjechała. Wspomnienia wzięły górę.
A i ja nie śpieszyłam się z powrotem do rodzinnego miasta. Wsiadłam do pierwszej stojącej taksówki i poprosiłam o podwiezienie do domu mojej babci. O dziwo mówienie po polsku przyniosło mi... ulgę. Jakbym wróciła do czegoś, czego bardzo mi brakowało.
I tak było.
Mama nie chciała rozmawiać z nami w moim ojczystym języku. Lilly wolałam uczyć angielskiego, żeby szlifowała ten język. Jedyną osobą, z którą mogłam spokojnie porozmawiać po polsku był Tommy, mój brat.
On jeszcze nigdy nie wypowiedział do mnie zdania po angielsku. 
Już chwilę później stałam z walizkami przed moim dawnym domem. Obawiałam się pierwszego wrażenia. Bałam się, że zmienił się nie do poznania. Że przez te dwa lata utraciłam cząstkę wspomnień nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Przez chwilę nie ruszałam się z miejsca, ale moja babcia mnie uprzedziła. Nie wiem, czy siedziała w oknie wyczekując mnie, czy po prostu miała doskonały zmysł wyczuwania rodziny, ale wyszła z domu szybkim krokiem-ba, wręcz wybiegła!- i mocno mnie przytuliła.
Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo za nią tęskniłam.
-Jak się miewa moja wnuczka?
-Teraz dobrze, babciu. Teraz dobrze- Uśmiechnęłam się do niej.
Wzięłam moje walizki i z pewnym lękiem ruszyłam w stronę domu. Babcia ruszyła zaraz za mną.
-Jak ci się powodzi w Ameryce? Z tego co słyszałam od Laury wywnioskowałam, że całkiem nieźle.
No tak, pomyślałam. Przecież z nią rozmawiałam.
-Naprawdę dobrze. Poznałam nowych ludzi, nauczyłam Lilly angielskiego i myślę, że się tam zadomowiłam.
Chociaż prawie nie wychodziłam z domu. I gdyby nie ostatni miesiąc, to nie znałabym tam nikogo.
Cóż, tego już nie dodałam.
-A co z tym chłopcem, o którym czytałam?- puściła do mnie oko- wydaje się być naprawdę sympatyczny.
-Oh, tak- odchrząknęłam. Ciężko mi było okłamać babcię- jest świetny. I gra w zespole. Polubiłam jego przyjaciół.
Zamilkłam, kiedy weszłam do środka. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak to pamiętałam. Było tam co prawda trochę nowych rzeczy, ale wychodziło na to, że Laura nie zmusiła babci do zmienienia wystroju. Byłam za to naprawdę wdzięczna.  Ruszyłam w stronę schodów, odkładając walizki. Kierowałam się w stronę mojego dawnego pokoju. Na szczęście babcia zrozumiała, że chcę być sama.
Stąpając na ostatni schodek, usłyszałam skrzypienie. Wstrzymałam oddech i przymknęłam oczy, by zatrzymać napływające do oczu łzy.
Tata miał zamiar to naprawić, jednak nie zdążył.  Nie było mu to dane.
Ruszyłam przed siebie i otworzyłam drzwi na końcu korytarza.
A potem wybuchnęłam płaczem.
Nigdy nie pogodziłam się ze śmiercią taty. Nigdy nie rozumiałam dlaczego nas zostawił.
Dlaczego zostawił mnie.
To nie było do niego podobne.
Usiadłam na łóżku. Wszystko wyglądało tak znajomo, jakbym wyszła z tego pokoju co najwyżej wczoraj. A tymczasem za niecałe dwa miesiące miały minąć dwa lata.
Wyciągnęłam telefon, czując wibracje. Na ekranie zobaczyłam uśmiechniętą twarz Carlosa.
Tak, mam jego numer.
Nie, nikogo nie powinno to dziwić.
Oczywiście, nadal nie chcę go znać.
Owszem, cholernie go potrzebuję.
I to właśnie dlatego odebrałam, siląc się na normalny ton.
-Zdajesz sobie sprawę, że to połączenie będzie kosztować cię fortunę?
-Zdajesz sobie sprawę, że to nie ma żadnego znaczenia?- Odbił piłeczkę jak gdyby nigdy nic.
-A fakt, że nie bardzo mam ochotę na rozmowę z tobą?
-To będzie się liczyło dopiero wtedy, kiedy upewnię się, że wszystko jest w porządku.
Przymknęłam oczy i głęboko odetchnęłam. Rozmawiałam z nim pierwszy raz od czasu, kiedy dowiedziałam się, że jest Joshem.
To znaczy, mam na myśli rozmowę telefoniczną. To było naprawdę ciężkie. Czułam się, jakbym rozmawiała z Joshem, tym prawdziwym.
Musiałam sobie przypominać, że on nie jest prawdziwy. Że nigdy nie istniał.
-Nie masz się o co martwić. Co więcej, w sumie nie powinieneś tego robić.
Usłyszałam prychnięcie.
-Żartujesz sobie, prawda?
Znałam ten ton głosu. Zaraz miał powiedzieć coś, co wyprowadzi mnie z równowagi.
-A brzmię, jakbym żartowała?
-Ja...- Zawiesił się- myślę, że to nie jest rozmowa na telefon. Hej, Sabi, wczoraj wszystko było w porządku, dlaczego znowu traktujesz mnie jak wroga?
Bo potrafię to robić tylko wtedy, kiedy jesteś daleko. Kiedy nie widzę twojego smutnego uśmiechu zaraz po tym, jak powiem coś złego.
-Bo po części nim jesteś.
W słuchawce nastała cisza.
-Sabine, dlaczego próbujesz wmówić sobie coś, co nie jest prawdą?
-Niczego sobie nie wmawiam- Warknęłam.
-Zastanów się kogo chcesz oszukać. Jesteś świetną aktorką, ale nie przy mnie, rozumiesz? Wyobraź sobie, że głos drży ci za każdym razem, kiedy nie mówisz mi prawdy. To jak stawianie spacji przed kropką gdy piszesz. Nie zapominaj, że wiem o tobie wszystko.
Tym razem to ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie, Carlos. Już nie.
-Zobaczymy- szepnął i się rozłączył.
Głupia.
Głupia, głupia, głupia.
Prawda była taka, że potrzebowałam szczerej rozmowy z nim. Ta cholerna rozmowa poszła w najgorszym możliwym kierunku. A on chciał się dowiedzieć, jak się czuję. Zrobił dokładnie to, co Josh by zrobił. A ja wyładowałam na nim całą moją frustrację i gniew ostatniego czasu.
W ostatnich dniach czułam się jak kobieta w ciąży. Co chwila zmieniałam zdanie i nie wiedziałam, czego chcę.
Chociaż w zasadzie nie.
Chciałam jego.

Ale chyba właśnie tą rozmową sobie to uniemożliwiłam.
__________________________________
Proszę o komentarze, bo one naprawdę motywują ;)

+ Ola, wiem, że twoje urodziny się jutro, ale chciałabym ci tu życzyć wszystkiego najlepszego. Nie będę się tu rozpisywać, bo to nie jest odpowiednie miejsce, ale mam nadzieję, że to będą twoje najlepsze urodziny i dodam, że podczas pisania tego rozdziału cały czas myślałam o Tobie :D


++ hmm, w sumie tak wyszło, że tu też piszę do Oli haha. Ale to zbieg okoliczności tylko. :D
Chcę ci strasznie podziękować za każde miłe słowo, bo to cholernie motywuje.
Wiem, że wiesz, że o Ciebie mi chodzi, bo tylko ty piszesz mi, że czekasz na moje rozdziały. 
Dziękuję! ♥

Do następnego!

5 komentarzy:

  1. Nawet w najgorszej sytuacji potrafisz rozjaśnić mój dzień i moje prawie urodziny. Kocham Cię strasznie i boli mnie to co Sabinka z opowiadania robi Carlosowi. Pogódź ich szybko. Plus mam stresa bo jeszcze nie przeczytałam TEJ wiadomości. Super rozdział, aniołku. Dziękuję.. za wszystko. Naprawdę za wszystko.
    Mój anioł stróż <3

    OdpowiedzUsuń
  2. CHYBA? NA PEWNO ;-;
    Jezu, co jest ;-;
    Czm nie może być idealnej sielanki?
    Mam nadzieję, że niedługo bd lepiej ;d
    Czekam :)
    I zapraszam ;d
    http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się ten rozdział. :)
    Niech oni się wreszcie pogodzą, bo tak to tylko się męczą . :D
    Czekam na nn . ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. niech oni sie wreszcie pogodza!

    OdpowiedzUsuń
  5. No no się dzieje, coś mi się wydaje że oni w końcu będą razem xD no przecież muszą !!! ;p
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń