sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 19.

Mijały dzień za dniem, a każdy następny zdawał się wyglądać tak samo.
Codziennie widywałam się z Jamesem, czasem sama, czasem z chłopakami.
Zaczynało wyprowadzać mnie to z równowagi, musiałam być na każdym zdjęciu zespołu. Nie chciałam tego. Wiedziałam, że prędzej czy później zacznę budzić niechęć u ich fanów. Wydawać by się mogło, że Paul popiera mnie w moich przemyśleniach.
Denerwował mnie James, który stawał się coraz pewniejszy we wszystkim, co robił- byłam w końcu jego dziewczyną, nawet jeśli tylko na papierze.
Najgorsze były jednak wieczory, podczas których chciałam napisać do mojego przyjaciela. Chciałam napisać mu co czuję, jak to wszystko wygląda i czekać na jakąś radę. Prawda była taka, że on był moim rozsądkiem, on mówił, co powinnam zrobić i naprawdę często się tym kierowałam. Zawsze był do mojej dyspozycji, a teraz zaczęłam się zastanawiać skąd on brał na to wszystko czas. Nie mogłam go jednak o to zapytać i to właśnie dlatego zaczęłam czuć się jak w klatce. Bez własnej woli, uzależniona od zachcianek innych, bez osoby, z którą mogłabym szczerze porozmawiać.
Im dłużej nie rozmawiałam z Carlosem i nie pisałam z Joshem, tym bardziej czułam się, jakbym traciła cząstkę siebie.
Był już grudzień, a ja czułam potrzebę oderwania się od tego.
Dlatego podczas jednego ze spotkań, gdy James zapytał o moje plany na święta, odpowiedziałam:
-Mam zamiar jechać do Polski.
Carlos, do tej pory milczący, gwałtownie podniósł głowę, wpatrując we mnie.
-Jesteś tego pewna?
Żołądek ścisnął mi się niebezpiecznie jak za każdym razem, gdy Latynos wykazywał cechy Josha. Nie ważne czy tego chciałam czy nie- ten chłopak wiedział o mnie więcej niż ktokolwiek inny.
Nie byłam w Polsce odkąd odszedł mój tata i to właśnie o to pytał Carlos.
Przez chwilę patrzyłam mu w oczy, po czym skinęłam głową.
-A wy? Co robicie w święta?
Kendall odpowiedział za wszystkich:
-Jedziemy do rodzin.
W tym samym momencie, co Carlos  mruknął:
-No właśnie się zastanawiam.
James zmrużył oczy.
-tu nie ma nad czym się zastanawiać- zwrócił się do mnie- Kiedy masz zamiar lecieć?
-Myślę, że jeszcze w tym tygodniu. Za trzy- cztery dni. Wracam po Nowym Roku.
-Dwa tygodnie! Poproś Paula, żeby nam też dał tyle wolnego- Logan spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem- Masz u niego niepokojąco specjalne względy.
-Nie mam żadnych względów- zaprotestowałam- po prostu stwierdziliśmy, że przyda wam się ode mnie odpoczynek.
-Nigdy nie będę chciał od Ciebie odpoczywać- Mruknął James, na co Kendall żartobliwie przewrócił oczami.
-Mów za siebie.
-Ej! Miałeś powiedzieć, że się z nim zgadzasz!- Zaśmiałam się i trzepnęłam Kendalla w ramię.
Blondyn odsunął się, jakby naprawdę go to zabolało i wytknął język.
-Mam w zwyczaju nie okłamywać swoich przyjaciół.
-Pfff – Naburmuszona założyłam ręce na piersi.
-ouu, czyżbyś się obraziła?- Podniósł wyzywająco brwi, a ja od razu wiedziałam co to znaczy. Gwałtownie podniosłam się z kanapy.
-Ani.się.waż.- cofnęłam się kilka kroków, a chłopak zaczął się niebezpiecznie do mnie zbliżać. W końcu byłam zmuszona oprzeć się rękami o fotel, na którym siedział Carlos.
Kendall uśmiechnął się zwycięsko widząc, że odciął mi jedyną drogę ucieczki.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz...
Przeniósł wzrok z mojej twarzy na coś z tyłu i zamrugał porozumiewawczo. Chwilę później poczułam, jak jakieś silne ręce- cóż, dokładnie wiedziałam do kogo należały- podnoszą mnie do góry.
Pisnęłam gdy Carlos wziął mnie na ręce i ponownie usiadł na swoim wcześniejszym miejscu. Chwyciłam się jego koszulki zaskoczona i głęboko odetchnęłam, gdy moje ciało znowu znalazło punkt oparcia.
-Nigdy więcej tak nie rób!
Latynos zawadiacko uniósł brwi i położył jedną z wolnych rąk na moim brzuchu.
-Nie chcę nic mówić, ale właśnie uratowałem cię przed Kendallem. Powinnaś być mi wdzięczna.
Przeniosłam wzrok na Kendalla, który wyglądał na wyjątkowo zadowolonego z siebie. Wrócił na swoje miejsce, a mi zrobiło się dziwnie ciepło.
To uczucie towarzyszyło mi zawsze, gdy Carlos był w pobliżu.
A teraz był zdecydowanie za blisko. Lekko się spięłam.
-Nie wiem co byłoby gorsze- burknęłam.
Westchnął zrezygnowany i już- już!- chciał się podnieść, jednak ja szybko położyłam dłonie na jego ramionach. Nie wiem, czy było to spowodowane lękiem przed Kendallem czy wręcz przeciwnie, lękiem, że jeśli Carlos teraz mnie puści, to już nigdy więcej nie spróbuje się do mnie zbliżyć, nie miałam pojęcia. Jednak w tym momencie chciałam go prosić, żeby nigdy więcej mnie nie puszczał. Zdałam sobie sprawę, że potrzebuję go jak nikogo innego. Nie potrafiłam być zła na ludzi, których kocham.
Ale przecież bym mu tego nie pokazała.
-Nawet nie próbuj tego robić- syknęłam.
-Skoro tak grzecznie prosisz.- Mruknął i posadził mnie sobie na kolanach. Wstrzymałam oddech.  Był zdecydowanie zbyt blisko.
-Naruszasz moją przestrzeń osobistą.
-Właśnie, ona jest moja.- James niby żartował, dało się jednak usłyszeć w jego głosie niepokojące nuty.
-Tylko przed kamerami.- Mruknął Carlos i sposób w jaki to powiedział sprawił, że wstrzymałam oddech.
W tym momencie do pokoju wszedł Paul. Przejechał wzrokiem po wszystkich zgromadzonych i podniósł brwi na mój widok. Szybko się podniosłam, czując, jak moje policzki robią się czerwone. Usłyszałam, jak Carlos parska śmiechem.
Paul jednak tylko potrząsnął głową i zwrócił się do mnie:
-Twoja mama chciała z Tobą porozmawiać, więc myślę, że powinnaś już iść.
Spuściłam wzrok i pokiwałam głową, szybko zbierając swoje rzeczy.
Przed wyjściem z pomieszczenia zatrzymałam się i zmarszczyłam brwi.
-Dlaczego moja mama powiedziała to tobie, zamiast do mnie zadzwonić?
-Byłem u was akurat, więc nie widziała sensu, żeby się wysilać- Odpowiedział.
Kiwnęłam głową i wyszłam, mając przeczucie, że pod tą sprawą kryje się coś jeszcze.

Nie miałam tylko pojęcia, co.
_________________________
Byłoby miło, gdybyście wyrazili swoją opinię, bo to bardzo motywuje :)
Do następnego!

7 komentarzy:

  1. NIE KOŃCZY SIĘ W TAKIM MOMENCIE ROZUMIESZ? ZABIJĘ CIĘ CHYBA. NO DLACZEGO MI TO ROBISZ SABINKA NO. NIE WOLNO, ZABRANIAM :(
    Ale serio, łaj. I błagam Cię kobieto dłuższe bo umrę.
    I he he hehe Carlos hehehe wygrał wszystko i K3 haha. Nie ma to jak team :D
    To teraz wytrzymać tydzień. TYDZIEŃ!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste.
    Kocham to co piszesz♥
    liveisbigtime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Sabine...straciła przyjaciela...biedna.. I nie dziwię się, James troookoszkę przesadza.. Kendall i jego spisek xD Myślałam,że Sabine go..zabije,ale nie ! Wolała na kolanka do Carlosa ^^ sweet. Pogódźcie się ! Teraz !
    Świetny rozdział !
    Czekam na nn :***
    ZuziaRusher :***

    OdpowiedzUsuń
  4. oj Carlos podniósł nieco temperaturę. Widać, że lubi przestrzeń osobista koleżanki haha :D Kendall niby taki niepozorny i niewinny, ale w rzeczywistości to szatan wcielony D: nie wolno tak atakować ludzi D:
    Szkoda, że wszyscy nie spędzą świąt razem :( ale w końcu to jedyny czas w roku kiedy można spędzić czas z rodzinami i sie zintegrować. Dlatego tak bardzo kocham święta :)
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam :)
    http://liliandangel.blogspot.com/2014/12/rozdzia-xxi.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział !!! Szkoda że krótki ale i tak warto czytać !! Carlos bohater oh yeah !!! :D dzieje się tu dzieje xD i to dużo !! ok, pisz szybko kolejny czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  6. O czym jej matka chce gadać? Co się kryje? CO SIĘ TU WYPRAWIA XD
    Boziu, mnie tylko moment nie było, a tu się tyle dzieje xd
    Czekam! ;* I zapraszam :)
    http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Zespół i ona, fakt fanki chłopaków mogą być zazdrosne co ona robi na tych zdjęciach. I czyżby wyjazd do Polski na święta??? Oj szkoda, że u nas tak szybko się skończyły. Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Ciri

    OdpowiedzUsuń