niedziela, 16 grudnia 2012

rozdział 1 .


Z pięknego snu wybudził mnie budzik.Z zamiarem ponownego pójścia spać szukałam po omacku przycisku,który wyłączyłby to cholerne urządzenie.  Miałam na nowo udać się do krainy Morfeusza, ale pewien fakt nie pozwolił mi na to. ''Zakończenie roku!'' pomyślałam tylko i jak oparzona wybiegłam z łózka kierując się do łazienki.Po odświeżeniu i ubraniu się, zeszłam na dół gdzie czekała na mnie wiecznie uśmiechnięta mama.Przywitałam się z nią uśmiechem i podążyłam w kierunku kuchni.Nucąc piosenki BTR. Swoją drogą to właśnie ten zespół będzie występować dzisiaj na  Wielkiej Scenie u mojego taty. Nie chwaląc się,wszystkie gwiazdy ,które tam występowały,zdobywały wielką sławę.To ja powiedziałam Tacie o Big Time Rush.Trafiłam na nich w Internecie i od razu pognałam do taty.Ale tak wracając do rzeczywistości.Wyszłam z domu i od razu weszłam na moją kochaną deskorolkę.Po około 5 minutach byłam pod szkołą.Przywitałam się z moją przyjaciółką Karoliną i chłopakiem Łukaszem.Byłam z nim od roku i bardzo dobrze nam się układało,chodź czasami mógł nie odzywać się do tygodnia.Weszliśmy do szkoły i po przemowie dyrektorki ,oraz długich pożegnaniach,udałam się do domu,gdzie zaczęłam przygotowywać się do koncertu.Po kilku godzinach już stałam koło sceny,gdzie zaczęli zbierać się ludzie.Chłopcy przyjadą za kwadrans , a za 45 minut będzie koncert,więc postanowiłam w tym czasie udać się do mojej garderoby. Ruszyłam licznymi korytarzami,w których łatwo da się zgubić,co się zresztą nie raz zdarzało mi i gwiazdom tu występującym oraz ich ekipom.Już prawie byłam u celu,gdy zaczepił mnie jakiś gościu w kapturze i z okularami.Miałam się go spytać co tu robi,lecz on w jednej chwili przycisnął mnie do ściany i zaczął całować. Zaskoczona próbowałam się wyrwać,ale ten człowiek był za silny.
-Nie krzycz i nie szarp się,a nie będzie bolało.-syknął i zaczął zdejmować mi bluzkę.Gdy to zrobił,ja wykorzystując okazję zaczęłam głośno wzywać pomocy.
-Ostrzegałem!-Wycedził,zakrył mi usta ręką i zamachnął się,zaciskając dłoń w pięść.
Przygotowując się na mocne uderzenie zamknęłam oczy i czekałam,bo co innego mogłam zrobić,gdy byłam przyciśnięta do ściany? No właśnie , nic. Czekałam na cios, ale gdy nie nadszedł ,a ponadto poczułam, że zakapturzony napastnik mnie puszcza , otworzyłam lekko oczy ,w których już zdążyły zebrać się łzy.To co zobaczyłam zmusiło mnie do otwarcia ich na nienaturalną szerokość. Otóż, przystojny Latynos z boysbandu ,który ma za pół godziny wystąpić u nas, na scenie bił się z człowiekiem,który mnie zaatakował!
Chciałam to przerwać , bo bałam się o …tak właściwie to nie pamiętam jego imienia.No więc bałam się o niego,ale co ja jedna mogę zrobić? Właśnie dlatego wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Huga-mojego ochroniarza , a zarazem zaufanego przyjaciela i czekałam, aż odbierze.
-Sabi, stało się coś? -usłyszałam jego zatroskany głos.
-Tak! Jakiś facet na mnie napadł przy mojej garderobie. Przyjdź tu szybko,ale od razu mówie ,że mnie tu nie zastaniesz. Zajmij się nim ,a później wszystko ci wytłumacze.-powiedziałam na jednym wydechu i rozłączyłam się nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.Zdawałam sobie sprawę, że Latynos musi dobrze wyglądać na koncercie.więc próbowałam ich rozdzielić. Widząc to,młodszy z nich ostatni raz uderzył starszego i odwrócił się w moją stronę, wycierając twarz,na której było dość dużo krwi. Podał mi moją bluzkę i spytał troskliwie:
-Nic ci nie jest?
-Mi nic, ale ty nie wyglądasz najlepiej.-Wyszeptałam, zakładając bluzkę, nadal będąc w szoku- Chodź za mną, trzeba coś z tym zrobić…
Chłopak lekko się do mnie uśmiechnął i podążył za mną. Weszłam do swojej garderoby,gdzie w normalnym świetle obrażenia wyglądały jeszcze poważniej i przeraziłam się.chłopak miał rozwalony łuk brwiowy i wargę,która lekko napuchnęła. Oko zaczęło siwieć, a na policzkach były liczne zadrapania. Moja mina musiała zabawnie wyglądać,ponieważ Latynos parsknął śmiechem. Ten ruch nie okazał się jednak dobrym pomysłem,ponieważ od razu skrzywił się z bólu.
_________________________________________________________________________________

Wiem,że rozdział do najdłuższych nie należy , ale chciałam dodać go jak najszybciej. :) I jak się podoba ? Bardzo proszę o komentarze , ponieważ nie wiem czy mam kontynuować pisanie,czy lepiej sobie odpuścić . No to co ? Proszę o szczere komentarze i do zobaczenia w następnym rozdziale ,który pojawi się niedługo :) Sabina :*

5 komentarzy:

  1. Super rozdział ;) I fajnie że Carlos zareagował w taki sposób i ją uratował :) Jestem ćkw nn więc dodawaj mi tu go szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!! Wiem, że będę czytać tego bloga, bo zaczyna się fascynująco. :D Carlito jaki bohaterski *.* Jestem ciekawa tego koncertu BTR.. :) Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością!! :)

    P.S. Przepraszam za spam, ale zapraszam na nowy blog http://bigtimerush-for-you.blogspot.com/ mam nadzieję, że spodoba się Tobie oraz zostawisz komentarz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprzednim razem nie miałam nawet minimalnej możliwości dodania komentarza, ale tak bardzo kocham twojego bloga, że jako wierna i oddana czytelniczka małymi kropami, ale prawdziwymi, chcę dodać komentarze pod każdy rozdziałem...
    A więc tak: Tak bardzo zaczęłam się bać o Sabi, kiedy ten gościu ją napadł, już myślałam, że dojdzie do najgorszego, kiedy pojawił się przewspaniały Carlos, którego teraz mi jest w pewnym stopniu żal, bo musiało boleć, ale opowiadanie o BTR zapowiada się świetnie... ;*
    Manka(autorka bloga http://life-is-beautiful-but-difficult.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń