piątek, 28 grudnia 2012

rozdział 6


Kolejne trzy dni minęły bardzo szybko u boku chłopaków z Big Time Rush. Zaprzyjaźniliśmy się, ale i tak najbliższe relacje miałam z Latynosem. Cały czas, którym dysponowałam spędzałam z chłopakami. To dało mi coś do zrozumienia. Będąc przy Carlosie czułam takie przyjemne ciepło, które nie towarzyszyło mi przy Łukaszu…To było naprawdę miłe uczucie, ale ze względu na mojego chłopaka wolałam o tym nie myśleć. Nie wspomniałam tu o mojej przyjaciółce.  Karolina wyjechała do Babci, w góry. Sama nie wie kiedy wróci. Rozmawiałyśmy ze sobą kilka razy przez telefon. Ani słowa nie wspomniałam o chłopakach. Powód był prosty: Ona ich kochała. Chciałam zrobić jej niespodziankę. Już miałam przed oczami całe to zdarzenie, jak przyjedzie a ja jej przedstawię jej ulubiony zespół.  Ale wracając do rzeczywistości. Chodziłam z moimi wariatami po parku. Chociaż, gdyby głębiej się zastanowić, to oni chodzili. Ja byłam przerzucana z rąk do rąk, co było całkiem wygodne. Szczerze mówiąc, najlepiej było mi na rękach Carlosa. Dla własnego dobra nie będę tego komentować. Coraz bardziej zaczęłam wątpić w moją miłość do Łukasza. Od 4 dni nie dał znaku życia, co nigdy mu się jeszcze nie zdarzało. Zawsze dzwonił codziennie, a teraz nawet nie odbiera i nie odpisuje na sms’y, które mu wysyłam. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo miałam więcej czasu dla Carlosa i reszty, którzy już za dwa dni wyjeżdżają do Los Angeles. Tak czy siak mógłby odpisać.
Chłopcy zastanawiali się nad dzisiejszymi zajęciami. Akurat Carlos zabierał mnie Jamesowi, jak Logan zaproponował wesołe miasteczko.
-Ja nie mam ochoty, idźcie sami.- Powiedziałam równocześnie z Carlosem, po czym spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęlismy śmiechem- To zrobimy tak.-Znowu razem.- My-kolejny raz.- Wy idźcie, a my zostaniemy.-Krzyknęliśmy szybko i-jak się można spodziewać- razem, co wywołało kolejny wybuch śmiechu z naszej strony.
-To może ja powiem, co?- zaczął Logan.- Wy pospacerujecie sobie, albo porobicie co chcecie, a my jedziemy do Wesołego Miasteczka!- Ostatnie słowa wykrzyczał, co wywołało ogólne rozbawienie.
-Okej. Znając was, to się już dzisiaj nie spotkamy, więc do jutra.- Latynos zwrócił się do naszych przyjaciół ,stawiając mnie na ziemi, jednak nadal trzymając w pasie. Wcale mi to nie przeszkadzało.
- Narka.- powiedzieli równocześnie i tyle ich widzieliśmy.
Spacerowaliśmy po parku rozmawiając na rożne tematy i śmiejąc się ze wszystkiego. W pewnym momencie Carlos pociągnął mnie w stronę budki z lodami. Po odebraniu zamówienia ruszyliśmy na pobliską ławkę. Nie zdąrzyliśmy dobrze usiąść, a za nami usłyszałam dobrze znany głos. Odwróciliśmy się.

                                 *Oczami Carlosa*

Odwróciliśmy się. Za nami stał szatyn o-jeśli się nie mylę- niebieskich oczach. Był trochę wyższy ode mnie ,a jego idealną twarz przyozdabiał drwiący uśmieszek.
-Sabina, już masz nowego? Przez kilka dni się nie odzywam, a ty już jesteś z kolejnym?
A może wasza znajomość rozwinęła się bardziej niż myślę? Może już to robiliście? Ohh, Sabina, po niecałych dwóch godzinach znajomości? Nie ładnie…- powiedział, a ja poczułem jak blondynka zaciska swoją dłoń na mojej. Nie powiem, sprawiało mi to przyjemność, ale świadomość tego, że jest zdenerwowana nie pozwoliła mi się uśmiechnąć. Była zdenerwowana, widziałem to po niej, chodź próbowała tego nie okazywać. Co ja mówię? Ona była wręcz wściekła. Lekko ścisnąłem jej dłoń, próbując dodać jej otuchy. Zaczęła mówić próbując robić to cicho i panować nad swoim głosem:
-Po pierwsze: Carlos nie jest moim chłopakiem. Jest najlepszym przyjacielem. Po drugie: no właśnie, nie odzywałeś się. Ba! Ty nawet nie odbierałeś, ani nie odpisywałeś na moje sms’y. On w tym czasie cały czas był ze mną. A po trzecie: Ty chyba sobie żartujesz kretynie?!? -Ostatnie zdanie wykrzyczała. Dobrze, że w parku nie było nikogo oprócz miłego pana z lodami. Szepnąłem do niej ‘’spokojnie’’, muskając przy tym lekko jej ucho. Pomogło. Trochę się opanowała.
-Naprawdę myślisz, że bym żartował? Teraz idziesz ze mną do kina.- Powiedział i zaczął ciągnąć ją w stronę wyjścia. Sabina zaczęła się wyrywać, a ja podążyłem w ich stronę. Nie pozwolę jej tak traktować. Wziąłem jego rękę i wykręciłem do tyłu, przez co chłopak zgiął się w pół.
-Nie usłyszałem słowa ‘’proszę’’.- Syknąłem, a moja przyjaciółka wyszeptała bezgłośnie ‘’ dzięki’’, na co się do niej uśmiechnąłem.- No, już, proszę przeprosić piękną panią , za potraktowanie jej w tak bezczelny sposób.
-No dobra! Przepraszam, ale teraz mnie puść kretynie!- Puściłem go, a on zaczął rozmasowywać obolałe ramię.- Ujmę to w ten sposób: Dzisiaj pójdziemy do kina, dobrze?- Bardziej stwierdził niż zapytał i uśmiechnął się zwycięsko, gdy zobaczył jej uśmiech.

_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam,ale po prostu nie miałam na to wszystko czasu.  Za niedługo dobijecie do 500 wyświetleń!! :D dziękuje ;) rozdział jest beznadziejny,kompletnie nie wiedziałam jak to ująć.  no nic..Następny postaram się napisać jak najszybciej, a teraz bardzo prosze o komentarze :) wpisujcie się też do obserwowanych lub podawajcie mi swojej GG lub TT ,żebym mogła was powiadamiać :D

7 komentarzy:

  1. Niech ten cały Łukasz się... no odczepi :P ja rozumiem że to chłopak Sabiny ale zachowuje się jak kompletny palant i dupek! No sorry ;/ a ten uśmiech u Sabi bo zaraz mu powie "spadaj" czy coś ^^ no przynajmniej mam nadzieję ;D rozdział CuDooo i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super. Zresztą tak jak wszystkie.:DD Możesz mnie informować przez twittera o nowych rozdziałach.? Z góry dzięki. Tu masz nazwę ---> @PatiRusherka Zapraszam też do mnie na bloga: http://opowiadanie-o-btr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie jest beznadziejny :) Mi się bardzo podoba ^ ^ I ten Łukasz...hm...coś mi się zdaje, że coś ukrywa no bo dlaczego nie pisał, ani nie dzwonił do własnej dziewczyny?! Podejrzewam, że ma drugą dziewczynę...Jestem ciekawa nn, więc mi go dawaj szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdziap! Mi sie podoba! A ona nie moze sie zgodzic zeby isc z tym palantem do kina!!! Niech Carlos cos zrobi i niech w koncu z nia zacznie chodzic!!! Jestem ciekawa, ktorego z chlopakow najbardziej lubi jej przyjaciola ;) pozdrawiam i zapraszam navkolwjny roDzdzial do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest beznadziejny .Jest super ! Pisz szybciutko nn bo się już nie moge doczekać :)

    P.S.Nominowałam Cię do The Versatile Blogger . Informacje są u mnie na blogu http://czykochaszmnie.blogspot.com/ i zapraszam do czytania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie lubię tego Łukasza choć znam go zaledwie z jednego rozdziału, ba tylko z parunastu linijek tego rozdziału... Jakim on jest wielkim kretynem, dziewczyna przecież była taka radosna, szczęśliwa... Carlos był "częścią" teraźniejszych uczuć, a tu zjawia się taki przecudowny chłoptaś i wszystko psuje...
    No wkurzyłam się, jak ja go nienawidzę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale nie jest beznadziejny. ;) Jest świetnY! Uwielbiam tego bloga. ;)
    Zapraszam cię na mój - lomilleopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń