czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 37



Usłyszałam cichy stukot, a znajoma para ramion przyciągnęła mnie do siebie. Wtuliłam się w niego, na co on cicho jęknął. Gwałtownie się od niego odsunęłam, wytarłam łzy i spojrzałam na jego twarz. Niestety- Albo i stety- w tym świetle nic nie widziałam. Chłopak pomógł mi wstać, a ja woląc nie patrzeć na Łukasza wyszłam nie oglądając się za siebie. Byliśmy na otwartym terenie, musiała być późna godzina, bo na niebie widoczna była poświata księżyca. Carlos objął mnie ramieniem i skierował się w nieznaną mi stronę.
-Nie jesteśmy daleko od domu.. Spokojnie tam dojdziemy.- Wyszeptał mój przyjaciel.
Miał rację, po około piętnastu minutach wchodziliśmy już do domu. Zaświeciłam światło i przeraziłam się. Carlos nie wyglądał za ciekawie. Pociągnęłam go za rękę w stronę kuchni, wyciągnęłam z szafki apteczkę, posadziłam go na krzesło, a sama podciągnęłam się na blat. Nachyliłam się nad nim i zaczęłam doprowadzać jego twarz do porządku. Przygryzłam wargę. Przemyłam jego rozwaloną brew wodą utlenioną, starłam krew z nosa i wargi, po czym nakleiłam plastry. Latynos cały czas uważnie mi się przyglądał, co jakiś czas krzywiąc. Na koniec nachyliłam się w stronę lodówki, a Carlos złapał mnie w pasie, asekurując. Wyciągnęłam z niej lód i delikatnie przytknęłam do jego już siwiejącego policzka. On delikatnie się skrzywił. Zaskoczyłam z blatu i nadal trzymając dłoń z woreczkiem przy policzku chłopaka pociągnęłam go za rękę w stronę kanapy. Usiadłam na niej, a mój przyjaciel zrobił to samo. Zmieniłam rękę trzymającą lód i zaczęłam nią pocierać o spodnie dla rozgrzania. Mój towarzysz przytknął swoją dłoń do mojej i przytrzymał przy swoim policzku. Delikatnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na zegarek. 23. Położyłam głowę na jego ramieniu.
 Moją uwagę przykuła kartka na stole. Sięgnęłam po nią wolną ręką. Po przeczytaniu treści bezgłośnie jęknęłam. Pokazałam to Carlosowi, a on szeroko otworzył oczy ze zdziwienia i już chciał sięgnąć po telefon, lecz przypomniał sobie, że podobnie do mnie  nie znajdzie go w kieszeni. Wyciągnęłam rękę spod dłoni Latynosa i ruszyłam w kierunku pokoju Karoli. Ona nigdy nie nosiła ze sobą telefonu. Nie rozumiałam tego, lecz w tej chwili dziękowałam za taką przyjaciółkę. Weszłam do jej pokoju, w którym jak zwykle panował chaos i rozejrzałam się. Na szafce dostrzegłam czarne urządzenie, do którego od razu podeszłam. Wybrałam numer ‘’Logie <3’’ i zadzwoniłam. Gdy Logan odebrał w kilku słowach wytłumaczyłam mu co i jak, a on poinformował mnie, że w domu będą za około godzinę. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon mojej przyjaciółki na jego pierwotne miejsce, przy okazji zerkając na zdjęcie naszej parki, ustawione obok w srebrzystej ramce. Odwróciłam się, mając zamiar wyjść pokoju, ale przede mną, jak spod ziemi wyrósł Latynos. Posłał mi pytające spojrzenie.
-Będą za godzinę – Delikatnie się uśmiechnęłam.
Carlos rozłożył ramiona, a ja bez słowa się w niego wtuliłam.
On pocałował mnie w czoło i spojrzał na zegarek.
-W sumie, te urodziny wcale nie są takie złe.
-W sumie.. Cieszę się, że to mówisz. Ale gdyby nie ja nawet byś o tym nie myślał.- Odsunęłam się od niego i usiadłam na łóżku Karoli.
Zawładnęło mną poczucie winy. W sumie nie pierwszy raz. On ukucnął przede mną lekko się krzywiąc.
-Chyba się nie obwiniasz, co?
Na jego pytanie tylko wzruszyłam ramionami. Westchnął.
-Te urodziny mi się podobały, wiesz? Chciałem spędzić je z tobą i w sumie mi się udało, nawet bardziej niż przypuszczałem. A to, że stało się to, co się stało, nie jest twoją winą. Nie miałaś na to wpływu. Ale.. możesz zrobić jedną rzecz.
Ostatnie zdanie wypowiedział dosyć niepewnie. Usiadł koło mnie, a ja przechyliłam głowę w jego stronę.
-Jaką?- Przyjrzałam mu się w zainteresowaniem.
-Możesz uczynić te urodziny niezapomnianymi, wyjątkowymi..
Carlos oderwał wzrok od moich oczu i zjechał trochę niżej, na moje usta. Odruchowo przygryzłam dolną wargę, jednak chłopak położył dłoń na moim policzku, kciukiem delikatnie po niej przejeżdżając, zmuszając do wypuszczenia jej z uścisku.  Przejechałam po niej językiem, a Carlos cicho mruknął i nachylił się w moją stronę.

___________________________________________________________________________
No i jest kolejny. Nie podoba mi się, taki typowy rozdział ‘’Poszłam, usiadłam, przyszłam’’.
Coraz mniej osób czyta tego bloga.

Wiktoria Kaczmarek -   Przeraża mnie to xD

Do następnego. (Wtorek)

7 komentarzy:

  1. Końcówka jghfcfghjbklhuygvtrehgtr *-* Fajnie, że dodałaś go rano. Szkoda, że nie dłuższy, ale rozumiem, że chciałaś skończyć w tym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, że oboje wyszli z tego cało. Trochę się o nich bałam. Ech... końcówka świetna, zresztą cały rozdział - tylko faktycznie króciuteńki. Mam nadzieje, że nareszcie będą razem! Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na nowość!
    Pozdrawiam, Joanna ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest zaje, ale zabijemy cie za końcówkę! Jak mogłaś! Oni w końcu mają być parą! - Mo
    Zgadzam się z Mo. Oni w końcu mają być parą. Zabije cię za przerwanie w takim momencie! - Mishi

    OdpowiedzUsuń
  4. HYHYHYHYHYHYHYHYHYHYHYHYHYHYHY :D
    ljdflskejfjdfkdsj *_*
    czemu małpo tak rzadko dodajesz ................
    policzę się z tobą za to XD
    zobaczysz :D
    ale boski
    <33
    we wtorek to ja już mogę nie żyć ._________.
    więc sprężaj się :D
    ksdfolkdaz *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahhah : D Ja to jestem cudowna !
    Więc, pewnie dojdzie do czegoś więcej niż do pocałunku i Karola ich na tym przyłapie. Albo ona jednak się nie zgodzi na pocałunek ; P

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu *.* Jak dobrze ze oni są cali i zaraz pewnie będą parą *,* CARLOS CAŁUJ JĄ!! ^ ^ Rozdział super :) czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Skończyłaś i co dalej? Ja czekam!!! :) Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :) I zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Ciri

    OdpowiedzUsuń