środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 48.


-Weź mi tylko powiedz.. Jak to się stało?- Rzuciłam Karolinę popcornem. Oglądaliśmy kolejny film z rzędu. Wcześniej jakoś uniknęła tego tematu.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz.- Wyszczerzyła się. Z jednej strony nie lubiłam rozmawiać o takich rzeczach. Mój tata miał wyrobione zdanie na ten temat i od dziecka wpajał go mi i mojemu bratu. Z drugiej zaś strony, co ma zdanie taty do rozmawiania z przyjaciółkami? Raczej nic.
-Nie denerwuj mnie, bo dowiem się tak czy siak. Zawsze mam jeszcze Logana.- Poruszyłam brwiami.
-Nie, nie masz. No a jak się mogło stać? Filmów nie oglądasz?
-Oglądam filmy, ale zdecydowanie nie takie. Od wczoraj mam uraz.
-Święta się znalazła.- Na jej słowa się wyszczerzyłam.
-Po wczorajszym wieczorze o tobie nie mogę tego powiedzieć.
Policzki mojej przyjaciółki stały się czerwone. Włożyła twarz w poduszkę i wymamrotała ledwo zrozumiale:
-Było aż tak źle?
-Tak, było. Bo wiesz, ja to ja, ale skoro nawet Carlos poruszył ten temat? Coś w tym musi być.
-On jest tak samo wredny jak ty.- Przekręciła oczami.- A co do twojego pytania, to jak wróciliśmy z kina było tak cicho, wszyscy spali.. Jakoś tak samo wyszło.- Oparła łokcie na poduszce, która leżała na jej kolanach i włożyła ręce pod brodę.
-Myślałaś o tym wcześniej?- Położyłam się na brzuchu podpierając łokciami. Patrzyłam na Karolę.
-Nie. To znaczy.. Nie tak na poważnie, rozumiesz.
-Ale nie żałujesz, nie?
Obserwowałam, jak Czarna próbowała się nie uśmiechnąć. Nie wychodziło jej.
-Nie.
-A teraz poproszę jakieś szczegóły.
Ona już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, jednak przeszkodziło jej w tym otwieranie drzwi wejściowych. Kiedy ja zdziwiona wyciągałam telefon, by sprawdzić która godzina, Carlos nie zajmując sobie głowy ściągnięciem butów, wszedł do pokoju i przerzucił mnie sobie przez ramię. Pisnęłam.
-Porywam ją.- Podszedł do drzwi i lekko się schylił.- Weź buty.
Spełniłam jego polecenie, a on bez słowa wyszedł z domu. Bicie go po plecach i wyzywanie nic nie dało, jedynie bawiło chłopaka, więc po chwili dałam sobie spokój. Odetchnęłam z ulgą, kiedy posadził mnie na przednim siedzeniu swojego samochodu.
-Idioto!- Lekko uderzyłam go w brzuch, wywołując u niego śmiech.
-Ała?- Lekko musnął moje usta i wsiadł z drugiej strony od razu odpalając silnik i ruszając. Dopiero wtedy ubrałam buty, które wcale nie pasowały do mojego dzisiejszego stroju. Musiałam to przeżyć. Zerknęłam na zegarek. Wskazywał 18:20.
-Gdzie jedziemy?
-Nie powiem ci.- Zaśmiał się, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-A po co jedziemy?
-Powiem tylko, że kiedyś ci coś obiecałem. Tylko dotrzymuję słowa.
-O czym ty mówisz?- Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie przypominałam sobie nic takiego.
-Zobaczysz, jak już dojedziemy. Ale nie ma nic za darmo.- Wyszczerzył się.
-Czy ja mogę wiedzieć, o co ci chodzi?- Coraz bardziej niczego nie rozumiałam i to stawało się irytujące.
Stanęliśmy na światłach. Latynos wykorzystał okazję i sięgnął po coś do schowka, już chwilę później wyciągając teczkę. Moją teczkę. Otworzyłam ją tak dla upewnienia i faktycznie, w środku były moje rysunki.
-Jak ona się tu znalazła? – Spojrzałam na Carlosa, któremu światło zmieniło się na zielone. Uśmiechnął się.
-Magia, skarbie. Magia.
-A w smerfy też wierzysz?- Przekręciłam oczami.- Kiedy ją wziąłeś?
-Ja je kiedyś znajdę.- Poruszał brwiami.- Rano. To nie było trudne. Ale nie martw się, nie przeglądałem. Wolę, żebyś sama mi je pokazała.
-A jeśli nie pokażę?
-Pokażesz.- Zatrzymał się i posłał mi swój firmowy uśmiech. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się. Czekało mnie niemałe zdziwienie. To było ostatnią rzeczą, o której pomyślałam.
_________________________________________________________________________
Wiem, że nie pamiętacie co jej obiecał. :P Ale zgadujcie, z chęcią poczytam co wam chodzi po głowach.
Jest nowy szablon bloga. Jak wam się podoba? W tym momencie chciałam podziękować Karoli, za to, że chciało jej się zająć trochę czasu na tego bloga i nie śmiać z mojego hasła. Tak jak za pierwszym razem.
No nic.. Zapraszam do komentowania, to motywuje. :D
Następny w Poniedziałek.

7 komentarzy:

  1. AGR ! ZABIĆ CIĘ TO MAŁO ! TY TY !JA ZNAJDĘ CO ON CI OBIECAŁ ! ZOBACZYSZ ! CHOĆBYM MIAŁA SZUKAĆ DO USRANEJ ŚMIERCI ~! tak ze ten znajdę i jeszcze tu wrócę :D buhahuauahau a tak po za tym ds,mfgdfsldkfngadsgbfkdfjs *-* i ciekawe kto zrobił ci taki brzydki , jebiący w oczy szablon ? hmm ciekawe co za debil . A hasło jest zajebiste ! hyhyhyhyhy ~~~~~słyszę to .____. o rany . dobra to już bez względnych ceremonii (słowo za 100 punktów )czekam na nowy <3 do poniedziałku umrę ;_;

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znowu w tym momencie .. XD Ja na miejscu Karoli zabiłabym Sabi : P Już się poniedziałku nie mogę doczekać. : P Przez ten czas przeczytam wszystko od nowa i się dowiem gdzie ją zabrał : D

    OdpowiedzUsuń
  3. No ej no . !
    Gdzie ją zabrał i co on jej obiecał . ?!
    Jak możesz kończyć w takim momencie . ?!
    Zresztą po co pytam. Ty zawsze tak robisz. Grrr... .
    Rozdział wspaniały .
    Czekam z niecierpliwością na nn . ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde...znowu w takim momencie kończysz -.- Zaczynasz mnie wkurzać -.- :D Ale i tak kocham tego bloga :D Carlos strasznie uparł się na te rysunki -.- Ciekawość bierze górę :D Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz że za kończenie w takich momentach powinno się dawać mandaty jakieś? więc uważaj bo wymyślę jakąś nową ustawę i się dzięki tb ostro wzbogacę :D
    oj ten Carlos, ciekawość to pierwszy stopień do piekła i tak, masz rację że w większości pewnie nie pamiętamy co on obiecał Sabi :D
    ja natomiast czekam na kolejny rozdział czyli czekam na poniedziałek i zapraszam do mnie na rozdział 4 :)
    www.nickibtr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha ja bym ją zabiła xD Serio :D
    Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale małe niebieskie stworki istnieją, prawda? :) Ech te babskie pogaduchy :) Ale fakt, nie zawsze łatwo jest mówić o niektórych sprawach. A Carlito? I dobrze, skoro ona się boi to nich on pokaże światu jej talent :) Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Ciri

    OdpowiedzUsuń