piątek, 4 stycznia 2013

rozdział 8


                                                 *Oczami Sabiny*

-…Mogę ci pokazać co to znaczy uderzyć.- Zamachnął się, a ja mocniej (jeżeli to w ogóle możliwe) wtuliłam się w Carlosa. Miałam tego dość. Nigdy się tak nie zachowywał. A Carlos był taki opiekuńczy…Wiem, że dobrze wybrałam. Mieć takiego przyjaciela to ogromne szczęście. Czekałam aż mnie uderzy. Zamiast tego usłyszałam głos mojego przyjaciela. Zazwyczaj łagodny, lecz dziś nasączony jadem.
-Nie radziłbym.
-Och, czyżby ochroniarz tej- tego słowa wolałabym nie usłyszeć.- wkroczył do akcji? -Powiedział mój….były? z drwiącym uśmiechem, a ja poczułam jak Carlos mnie puszcza. Rzucił się na nic nie świadomego Łukasza. Krzyczałam żeby przestali i znów czułam się bezsilna. Nie mogłam nic zrobić. Oni się bili, a ja stałam nie mogąc nic na to poradzić. Jeden nieczysty ruch ze strony mojego byłego i mogłoby nie być tak ciekawie.
No i wykrakałam! Chłopak kopnął Carlosa w brzuch, a potem dobił ciosem w twarz. Z ust Latynosa zaczęła lecieć krew. Wystraszyłam się nie na żarty! Pobiegłam w ich stronę. Mój przyjaciel wypluwał krew, która zdążyła nagromadzić się w jego buzi. Łukasz miał zamiar ponowić ruch, lecz ja w przypływie złości kopnęłam go tam gdzie nie wolno kopać chłopaków…co tam? Skulił się i pojękiwał  po cichu, a ja znowu odwróciłam się w stronę  Carlosa. Ni stąd ni zowąd pojawiło się trzy czwarte Big Time Rush i widząc swojego przyjaciela w takim stanie zaczęli działać. Podbiegli do mnie, Latynosa i mojego byłego trzymającego się za krocze i przymierzającego się do ciosu, którego miałam przyjąć. Nic nie spodziewająca się ja. Logan podbiegł do mnie i Chłopak, który chwilę później stracił przytomność. Kendall i James podążyli w kierunku Łukasza, który próbował  ewakuować się z miejsca zdarzenia. Zaczęli go bić. Przesuwając się bliżej Carlosa zaczęłam szeptać, połykając łzy:
-Carlito obudź się, proszę ,otwórz oczy.-Wręcz błagałam i gdzieś tam głęboko miałam nadzieje, że otworzy oczy, zaśmieje się i krzyknie ‘’Żartowałem!’’. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Zwróciłam się do Logana, Który właśnie mnie objął, dodając otuchy.
-Pomóż mi go zabrać do samochodu, jedziemy do szpitala.-Chłopak kiwnął głową i zawołał chłopaków, którzy niechętnie odwrócili się od prawie nieprzytomnego Łukasza. Chwile później byliśmy już w drodze do szpitala.

                                      *Tydzień później*

Kolejny dzień siedzę przy szpitalnym łóżku Carlosa i wylewam hektolitry łez, mając nadzieje, że się obudzi. Lekarze mówią, że jak w ciągu trzech kolejnych dni nie da znaku życia, to już nie mam na co liczyć… Ale on do cholery musi żyć! Pomimo faktu, iż znam go kilka dni moje życie bez niego nie miałoby sensu. Próbuje o tym nie myśleć…ale czy to jest wykonalne? Szczerze w to wątpię. Menager chłopaków odwołał kilka wywiadów i koncerty na czas nieokreślony. Logan, James i Kendall przychodzą na zmianę do szpitala. Zmieniają się co około pięć godzin. Muszą się wyspać, poza tym są załamani, podobnie do mnie. Jednak jest jedna różnica. Ja od tygodnia nie opuściłam tej Sali. Siedzę tu, czasem jem, nic więcej. Nikt oprócz chłopaków nie ma ze mną kontaktu. Podejrzewam, że rodzice wiedzą o całym zdarzeniu. Nie wnikam. Oni próbują mnie stąd wyciągnąć. Mówią, że musze się wyspać i porządnie najeść. Ja nie mam zamiaru się stąd ruszyć. Czekam, aż Carlos się wybudzi…Zdaję sobie sprawę, że to może wcale nie nastać. Mimo to nadal jest we mnie iskierka nadziei. Cały czas z nim rozmawiamy. Lekarz na początku powiedział nam, że nasz przyjaciel prawdopodobnie słyszy wszystko co do niego mówimy. Jestem wykończona, ale wyjdę stąd dopiero z Carlosem. Tak postanowiłam i nie zmienię zdania.
-Na pewno z tego wyjdziesz.- Szepnęłam i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
                                  *Uszami Carlosa*

Od tygodnia leżę tu i słyszę każdy najcichszy szelest. Sabi siedzi ze mną od samego początku. Tyle razy próbowałem się obudzić…ale na chęciach się kończyło. Nie umiem tego zrobić. Moja przyjaciółka obwinia się o to co się stało, a ja mam taką cholerną ochotę ją przytulić. Tak po prostu przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Powiedzieć jej, że wcale się na nią nie gniewam, a wręcz jestem wściekły. Na samego siebie. Czują jakby wszystkie moje narządy oprócz uszu zostały tak po prostu wyłączone. Z Sabiną aktualnie siedzi James. Z tego co się orientuje za chwilę powinien do niej przyjść Logan. Chwilę później usłyszałem kroki.
-Sabi, chodź do domu, musisz się wyspać. Wykończysz się tutaj.- Ten łagodny głos. Zawsze tutaj tak z nią rozmawiał, a ja byłem mu za to cholernie wdzięczny. Za to, że jest tu z nią  i co dla niej robi. Z resztą tak samo jest z Kendallem i Jamesem.
-Od razu jak się obudzi to damy ci znać.- Namawiał ją dalej.
-Nie Logan, nie mogę. Będę tu czekać, aż się obudzi. To jest tylko i wyłącznie moja wina. To, że tu leży. Gdyby nie ja nie byłoby go tutaj, wy dawalibyście koncerty, udzielali wywiadów… a tak? On może….-Głos jej się załamuje.- On może tego nie przeżyć.- Szepta. Słyszę jak James wychodzi. Tak bardzo chciałbym coś zrobić. Często próbuje czymś ruszyć. Czasem nawet wydaje mi się, że mi się to udaje, ale to nie prawda. Oni by to zauważyli. Po raz kolejny spróbowałem, ale tym razem było inaczej. Zacząłem czuć nieprzyjemny ból, jednak się tym nie przejmowałem. Wiedziałem bowiem, co to oznacza. Prawdopodobnie zaczynam odzyskiwać przytomność.

_______________________________________________________________________________
Przybywam z kolejnym rozdziałem! Który kompletnie mi się nie podoba,ale co zrobić? to najgorszy rozdział jaki dodałam. dziękuje za 5 komentarzy ^^  Uwielbiam czytać wasze opinie :D kocham was :D


Ciri - Śpi się wspaniale :) a ty mieszkasz w..? Knurów? Szczygłowice? Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.

Zakochana rozmarzona - Powodzenia :D nie opuszczam tej pościeli na krok xD  No co? każde organy czasem mają potrzebę się wygadać :P.

No to co? Standardowo proszę o komentarze. Mam nadzieje,że będzie ich przybywało ;) mało osób to czyta :C. Poza tym chciałabym podziękować Julii za pomoc przy rozdziale :). Do następnego ;) Sabi :)

10 komentarzy:

  1. Haha.. Jakoś specjalnie Ci nie pomoglam, ale proszę bardzo ^^ Eh.. Co by tu.. Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ! :) Ślicznie piszesz ^^ Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Rozdział jest niesamowity!!!!!!!
    Mam nadzieję, że Carlos wreszcie odzyska przytomność, a Sabi przestanie się obwiniać o jego wypadek!!!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, super rozdzial! Mam nadzieje ze karlos zaras z tego wyjdzie a Sabi przestanie sie obwiniac... Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow.. megaśny rozdział.:D Mam nadzieję, że szybko się obudzi i wyjdzie z tego cało. Pozdrawiam Pati.

    OdpowiedzUsuń
  6. MATULU TO BYŁ NAJPIĘKNIEJSZY ROZDZIAŁ NA ZIEMI !! *____________* <3 KOCHAM CIĘ ZA TEN BLOG, NAPRAWDĘ !! <3 ~ @ReachLoveCarlos

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :) fajnie piszesz :D czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Superaśny rozdział xD Mam nadzieję, że Carlos sięobudzi <3 Oni na pewno powinni być razem <33 Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Na http://i-am-alone-onedirection.blogspot.com/ pojawił się siódmy rozdział. Serdecznie zapraszam ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Że niby to jest najgorszy rozdział?
    Dziewczyno, co ty mówisz, to jest jeden z najlepszych rozdziałów...
    Choć to nie zmienia faktu, że mam zamiar zabić tego Łukasza jeszcze bardziej niż to było poprzednim razem, jak czytałam poprzedni rozdział to sama sobie wykrakałam, że na pewno coś się stanie...
    No kurcze no... Jeśli on się nie obudzi, bo to będzie kolejna nieudana próba to ja nie wiem, co ja zrobię....
    Carlos ŻYJ!!!

    OdpowiedzUsuń